Do Lublina na uroczystości niepodległościowe Zbigniew Chrzanowski z dyplomem Unii Lubelskiej (fot. Krzysztof Szymański)

Do Lublina na uroczystości niepodległościowe

Na zaproszenie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oddział w Lublinie, Polski Teatr Ludowy ze Lwowa uświetnił tegoroczne obchody 100-lecia Niepodległości Polski swoim występem przed lubelska publicznością.

Lublin ze Lwowem łączy nie tylko zbieżność pierwszych liter w nazwie miast, ale i wiekowe tradycje wspólnych kontaktów handlowych, kulturalnych i naukowych. Dobrą tradycją były wzajemne występy teatrów naszych miast w okresie międzywojennym. Lublin jest też miastem, które uczciło 75. rocznicę odzyskania Niepodległości ustawieniem kopii rzeźby lwa z lwowskiego Cmentarza Orląt pod Zamkiem Lubelskim. Stoi teraz ten potężny lew, smutny bardzo, że jego dwaj bracia są w areszcie „pudłowym”.

Lublin przywitał nas tak gęstą mgłą, że autokar z trudem się przez nią przebijał. W mieście drogę znaczyły rozproszone światła latarń i neony mijanych supermarketów. Nasz kierowca dokonał cudów ekwilibrystyki i olbrzymim autokarem wcisnął się na Starówkę, aż prawie pod sam Teatr Stary. Teatr jest „stary” jedynie z nazwy, którą zawdzięcza swemu powstaniu w 1822 roku. Mury teatru są oryginalne, ale to wszystko z jego „starości”. Reszta to na wskroś nowoczesne wyposażenie teatralne, z ledowymi, sterowanymi komputerowo światłami, najróżniejszą kombinacją układu sceny, przez podnoszone i przemieszczane pomosty i nowoczesne wyposażenie dźwiękowe. Właściwie to ostatnie nie jest za bardzo potrzebne, bowiem kameralna sala z dwoma rzędami balkonów zachowała wspaniałą oryginalną akustykę.

Przy całej powadze uroczystości lwowski teatr przedstawił sztukę lekką i wesołą – klasykę międzywojennego wodewilu komedię Mariana Hemara „Dwaj panowie B”. Takie przedstawienie zaproponował reżyser Zbigniew Chrzanowski, bowiem zaangażowani są w nim wszyscy aktorzy Teatru.

Jak zawsze po „długiej” drodze przez granicę i kilku krótkich chwilach wypoczynku zwyczajne w takich razach ustawianie dekoracji, próba świateł, dźwięku, fragmentów przedstawienia i zapoznanie się z nową sceną. Gdy już było wszystko zapięte na przysłowiowy „ostatni guzik” – chwila czasu wolnego na spacer po lubelskiej starówce. Rękoma konserwatorów starym kamieniczkom przywrócono pierwotny wygląd z tradycyjnymi malowidłami na fasadach. Szkoda, że nie wszystkie domy w tej historycznej części miasta są odrestaurowane – wiele stoi pustostanów, bez okiem, niszczeje i powoli rujnuje się. Wiadomo – precyzyjna rekonstrukcja wymaga ogromnych nakładów.

Przed spektaklem odbyła się miła uroczystość nagrodzenia osób najbardziej zasłużonych dla popularyzacji Kresów medalami z okazji 100-lecia Obrony Lwowa, wybitymi przez TML i KP-W w Lublinie. Wśród innych wyróżnionych medal z rąk prezesa Jana Buraczyńskiego otrzymali również Zbigniew Chrzanowski, konsul generalny RP we Lwowie Rafał Wolski i znany we Lwowie dyrektor Biura turystycznego „Quand” Andrzej Kudlicki. Do każdego dyplomu i medalu prezes Buraczyński wręczał książkę własnego autorstwa „Dzieje Lwowa”.

Następnie publiczność zanurzyła się w świat teatru z lat 30. Świetnie bawiła się wspólnie, oglądając perypetie głównych aktorów aż do nieoczekiwanego rozwiązania akcji. Na zakończenie były brawa, kwiaty i dla każdego aktora książka Jana Buraczyńskiego i okolicznościowy znaczek, wybity przez lubelskie towarzystwa kresowe z okazji jubileuszu 100-lecia Niepodległości Polski. Natomiast Zbigniew Chrzanowski z rąk prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka odebrał przyznany teatrowi przez władze miasta medal Unii Lubelskiej.

Organizatorzy zaprosili gości na uroczystą kolację, po której po 11 godzinach w podróży wylądowaliśmy we Lwowie przy ul. Kopernika 42. Uff, nareszcie w domu.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 21 (313) 16-29 listopada 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X