Deportacja Polaków ze Stanisławowa. Część 3

Początkowo planowano wywozić ludność polską z USRR transportem konnym, bowiem transport kolejowy i samochodowy wykorzystywany był na potrzeby wojska podczas toczącej się jeszcze wojny. Rejonowe wydziały partii powinny były zmobilizować transport wśród ludności Zachodniej Ukrainy w ramach powinności pracy i w taki sposób dowozić repatriantów do granicy polsko-radzieckiej.

Planowano tworzyć kolumny po 30-40 wozów, które miały być chronione przez wojska NKWD. Niestety był to bardzo powolny i drogi transport i z czasem zdecydowano wykorzystać jednak transport kolejowy. Podstawiano wagony towarowe, absolutnie nie nadające się do transportu ludzi w okresie zimowym. Oprócz tego formowanie pociągów było bardzo nieregularne i ludność zmuszona była oczekiwać na stacjach od kilku dni do kilku tygodni. W Kołomyi, na przykład, wagony podstawiono nie jak ustalano 20 grudnia, a na dwa dni wcześniej – 18 grudnia. Nie uprzedzono o tym ani ludzi, ani odpowiednie władze i pociąg ładowano przez te dwie doby. Przeważnie w 1944 roku na załadunek oczekiwano 2–3 dni, a już w styczniu 1945 roku zdarzały się przypadki 5-dniowych oczekiwań na wagony. W lutym było jeszcze gorzej – 10–15 dni. Dzienna norma wagonów miała wynosić 110, ale taboru nie wystarczało, przy tym warunki podróży w okresie zimowym były straszliwe – wagony nie były ogrzewane, czasami bez drzwi i odkryte, tzw. „węglarki”.

Na Wołyniu, 23 grudnia, wykoleiła się lokomotywa z polskiego transportu w wyniku wybuchu miny przeciwczołgowej. Działo się to na szczęście w chwili, gdy lokomotywa odjechała po wodę. Wagony pozostały długo na stacji, a gdy pociąg ruszył to na odcinku Łuck-Kowel zmarło w nim 8 dzieci w wieku do 6 miesięcy.

Dopiero jesienią 1945 roku pełnomocnik strony polskiej zabronił lwowskiemu przedstawicielstwu ds. ewakuacji ładować ludzi do odkrytych wagonów, nawet przy sprzyjającej pogodzie. Od tej chwili wykorzystywano jedynie kryte wagonu towarowe. Ze Stanisławowa ewakuowano Polaków do Lwowa, a stamtąd do Przemyśla i dalej na Zachód. Często zdarzało się, że przedstawiciele polskich władz nie przyjmowali tych pociągów w Przemyślu.

Oficjalnie o tym wszystkim nikt nie zawiadamiał ewakuowanej ludności. Prasa przedstawiała obrazki radosnej rzeczywistości. Obwodowa gazeta „Przykarpacka prawda” z dnia 20 grudnia 1944 roku w nr 165 opublikowała artykuł „Z delegacją do Zamościa”, w którym pogodnie opisała odjazd pociągu 18 grudnia 1944 roku ze Stanisławowa. Na dworcu było wiele ludzi. Odprowadzić Polaków przyszli przedstawiciele partii i organizacji społecznych, rodziny i bliscy. „Zajechał pociąg. Rodzina za rodziną rozmieszczały się w wagonach. Dostarczono im żelazne piecyki i drwa na opał, oraz inne potrzebne w drodze rzeczy. Robi się to po to, aby ewakuowani mieli jak najlepsze warunki w wagonach. – Jadą do swej ojczyzny, aby odbudować zrujnowaną Polskę”. Taką treść artykułu potwierdzają słowa lekarki Wandy Matis: „Jestem bezgranicznie szczęśliwa, że dożyłam do tej chwili – wyjazdu do naszej ojczyzny – Polski. Moja rodzina jest w Warszawie. Wiem, że już wkrótce Armia Czerwona wspólnie z Wojskiem Polskim wyzwoli naszą stolicę i obowiązkowo się z nimi spotkam. A tam z jeszcze większym entuzjazmem i siłą będę pracować, aby szybciej odbudować miasta i wioski, zrujnowane przez niemieckich okupantów. Wdzięczna jestem państwu radzieckiemu, które przytuliło nas, Polaków, a teraz daje nam wszelkie możliwości, aby każdy z nas mógł wyjechać do swego ojczystego kraju. Nawołuję wszystkich Polaków pójść za naszym przykładem, bo im prędzej tam się zjedziemy, tym szybciej odbudujemy naszą ojczyznę – Polskę”.

AK była przeciwna wysiedleniu ludności polskiej z Zachodniej Ukrainy i niszczyła rozklejane radzieckie proklamacje i agitki, nawołujące do wyjazdu. Już w lipcu-sierpniu 1944 roku organy NKWD rozpoczęły karne akcje przeciwko polskiemu podziemiu. Około 15–20 tys. żołnierzy AK znalazło się w sowieckich obozach jenieckich. Konspiracyjne struktury Delegatury rządu polskiego w Londynie i AK informowały o dramatycznie pogarszającej się sytuacji Polaków. W warunkach represji stalinowskich faktycznie niemożliwie było kontynuować podstawowe zadanie AK – wzniecić zbrojne powstanie na Zachodniej Ukrainie, aby przejąć władzę i dołączyć te tereny do Polski. Jedyne na co stać było polskie podziemie w tych warunkach, to przeciwdziałać akcji przesiedleńczej ludności polskiej władz sowieckich. Aktywnie prowadzono propagandę sprzeciwu wyjazdom Polaków, drukowano ulotki agitacyjne.

Oryginalnie AK podeszło do tego w Drohobyczu. W przededniu św. Mikołaja, 6 grudnia 1944 roku, rozklejono ulotki w jego imieniu, z apelem aby nie wyjeżdżać. Szerzono różne negatywne wiadomości o warunkach transportów. Powiadano, że na granicy ZSRR wojska sowieckie odbierają przesiedleńcom cały dobytek, a do Polski wpuszczają jedynie w tym, co ma się na sobie. Faktycznie, na początku deportacji, w 1944 roku, sowieci odbierali Polakom na granicy wszystkie radzieckie pieniądze i dopiero po jakimś czasie zaczęli wymieniać karbowańce na złote. Aktywną formą walki przeciwko wysiedleniom były napady AK na siedziby przedstawicielstw ds. ewakuacji, a również zamachy na członków tych przedstawicielstw. W niektórych z nich pracowali sami AK-owcy, którzy sabotowali wyjazd ludności.

W związku z sowieckimi represjami przeciwko ludności polskiej ukraiński ruch oporu zmienił wobec nich swój stosunek. Tymczasowa instrukcja referentury Krajowego prowodu OUN(b) na terenach zachodniej Ukrainy z dnia 7 września 1944 roku przewidywała: „Polacy znaleźli się w podobnej sytuacji jak my. Bolszewicy wyzwalają ich spod okupacji niemieckiej i tworzą Sowiecką Polskę. Zmusza nas to zmienić nasz stosunek do Polaków. Jesteśmy za likwidacją konfliktu z Polakami i wspólną walkę przeciwko wspólnemu okupantowi. Należy przeprowadzić wśród Polaków (tych, którzy są nastrojeni przeciwko bolszewikom) propagandę o współpracy… bijemy jedynie tych Polaków, który poszli na współpracę z bolszewikami przeciwko nam (polską milicję)”. Kolportowano ulotki o podobnej treści do ludności polskiej, nawołujące do wspólnej walki z „moskiewskim więzieniem narodów”. Sowieckie organy bezpieki przejęły taką ulotkę z datą 19 września 1945 roku. Nie zważając na rozkazy dowództwa nacjonalistów ukraińskich, w różnych regionach Zachodniej Ukrainy miały jeszcze miejsce pojedyncze napady na Polaków podczas ewakuacji.

PKWN świadomie przeciągało rozpoczęcie ewakuacji i jej przebieg w okresie zimowym 1944–1945 roku. Nie było bowiem jeszcze wówczas warunków materialnych do zasiedlenia terenów Polski, dopiero częściowo zwolnionych spod okupacji niemieckiej. Pasywny opór ludności polskiej i powolne działania przedstawicieli PKWN w tej sprawie nie na żarty rozgniewały władze sowieckie, które – jak świadczą dokumenty – miały zamiar już do 1 stycznia 1945 roku pozbyć się ludności polskiej z terenów ZSRR.

W tych warunkach rozpoczęły się, sprawdzone już wielokrotnie, stalinowskie represje. W styczniu 1945 roku KGB i NKWD przeprowadziły masowe aresztowania wśród polskiej ludności. Pierwsze aresztowania miały miejsce we Lwowie w nocy z 3 na 4 stycznia. Organy NKWD aresztowały 772 osoby, pośród których – 21 inżynierów, 14 profesorów, 6 lekarzy, 5 kapłanów katolickich i 3 artystów. Nielegalna gazeta podziemna „Słowo Polskie” 6 stycznia 1945 roku pisała tak: „3 i 4 styczna NKWD, pragnąc zmusić Polaków do masowego wyjazdu ze Lwowa przeprowadziło masowe areszty. Już dziś aresztowanym zaproponowano zwolnienie z więzienia pod warunkiem podpisania deklaracji wyjazdu…”.

Wśród polskiej ludności Stanisławowa i obwodu w styczniu 1945 roku również miały miejsce masowe areszty. W specjalnym piśmie komisarza Bezpieczeństwa Państwowego Sergija Sawczenki z dnia 3 lutego 1945 roku do Nikity Chruszczowa o przebiegu przesiedlenia ludności polskiej zaznaczono, że „po przeprowadzonych przez nas aresztach zgłoszenia Polaków na wyjazd znacznie się zwiększyły”. W dokumencie podkreślano, że po aresztowaniach średniodobowy zapis na wyjazd wzrósł z 50-60 do 150 rodzin, przy czym wielu zapytywało, „czy mogłoby wyjechać już pierwszym transportem”.

Szereg Polaków, zapisanych na wyjazd, nie oczekując na transport, pobierają w komisjach stosowne dokumenty i samodzielnie poszukują transportu. Na wyjazd zapisywały się również rodziny aresztowanych Polaków. Komisarz cytował wypowiedzi Polaków Stanisławowa, między innymi dyrektor garbarni Piechociński powiedział: „Wczoraj nocą aresztowano wiele osób pośród polskiej inteligencji, profesorów – nawet przewodniczącego polskiego komitetu Bujalskiego i tego posadzono. Nie chciałem przedtem wyjeżdżać stąd, ale nam, Polakom, nie ma tu co robić”.

Aresztowania miały miejsce i w Dolinie, gdzie zatrzymano aktywnych działaczy AK i znaleziono broń. Oprócz tego NKWD przygotowało areszty księży katolickich Smoluka i Sarisa, którzy przechowywali broń AK.

Druga fala aresztów miała miejsce w marcu 1945 roku. Zatrzymany został wówczas nawet zastępca pełnomocnika PKWN w obw. stanisławskim Kazimierz Blicharski, jak się potem okazało aktywny członek AK. Sowieckie organy ścigania śledziły jego działalność i wypowiedzi. W rozmowie z zastępcą rejonowego przedstawicielstwa ds. ewakuacji Gusielnikowym Blicharski twierdził: „PKWN składa się nie z przedstawicieli narodu, a z komunistów. Dlatego my, jako przedstawiciele polskiego narodu, powinniśmy zrobić wszystko, co od nas zależy, aby nie naruszać polskich interesów. Londyński rząd ma wielki autorytet wśród Polaków”. Tym, którzy chcieli wyjechać wyjaśniał, że „na razie nie ma gdzie jechać, bo jest wielka liczba ludności w tych regionach, które, według umowy lubelskiej, są miejscem waszego osiedlenia się. Oprócz tego jest tam wiele wojska – polskiego i ruskiego. Nie ma tam mieszkań, miasta duże, żywność droga. Znajdziecie się pod gołym niebem, o głodzie i chłodzie”.

Po wydaniu decyzji o zmniejszeniu liczby pogłowia zwierząt gospodarskich transportowanych koleją i przekazanie ich na przeganianie pieszo, Blicharski komentował tak: „Jeżeli sowiety nie chcą dawać transportu, wtedy nie ma co jechać Polakom do Polski. Będziemy czekać aż zakończy się wojna. Jeżeli nie dają wagonów na zwierzęta, to nie należy ich tu zdawać, bo w Polsce nic nie dostaniesz”.

Po masowych aresztowaniach Polaków i przedstawicieli przedstawicielstw ds. ewakuacji, pełnomocnik PKWN Wolski w prywatnej rozmowie z przedstawicielami sowieckiej komisji mówił: „ Chcecie na siłę wysłać Polaków do Polski. To jest terror. Nastrajacie Polaków przeciwko sobie, a my powinniśmy biegać po Polsce z bronią i ich rozbrajać. Nie macie żadnych praw wysyłać polską ludność do Polski. To jest sprawa strony polskiej”.

Ówczesna radziecka prasa Stanisławowa ani słowem nie wspominała o aresztowaniach wśród polskiej ludności, wręcz odwrotnie – publikowała artykuły, w których Polacy dziękowali za szczęśliwe życie w ZSRR. W „Przykarpackiej Prawdzie” z dnia 16 lutego 1945 roku nr 30 opublikowano materiał przewodniczącego obwodowego Komitetu Polskich Patriotów, zastępcy kierownika Stanisławowskiego szpitala miejskiego Stefana Zaleskiego, zatytułowany „Czerwona Armia uratowała Polskę”. Autor dziękował w nim w imieniu Polaków za zwolnienie polskich ziem od okupacji niemieckiej. A w nr 42 tejże gazety z dnia 6 marca wydrukowano artykuł „Święto narodu polskiego. Na wiecu, poświęconym wyzwoleniu Polski”. Wiec zorganizował Komitet Polskich Patriotów 4 marca 1945 roku w sali stanisławowskiego teatru. W prezydium zasiedli przewodniczący Stefan Zaleski i członkowie Komitetu: Wulczyk, Wietejski, Różycki, Dobrowolska, Gromadzki, Kotopka, przedstawiciele Ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej – mł. lejtnant Iżbicki, kpt. Tereszczenko, I sekretarz obwodowego komitetu KP(b)U Mychajło Słon, sekretarz komitetu miejskiego KP(b)U Łazarenko. Prelegenci dziękowali ZSRR za zwolnienie terenów Polski spod okupacji niemieckiej, popierali decyzje Konferencji Jałtańskiej, przyjęli tekst apelu do Józefa Stalina i dziękowali dowódcom sowieckim Żukowowi, Rokossowskiemu, Koniewowi i posłowi polskiemu Z. Modzelewskiemu.

Stalinowskie praktyki represyjne stały się podstawą deportacji Polaków ze Stanisławowa. Według stanu na 19 grudnia 1944 roku stanisławowskie obwodowe przedstawicielstwo zarejestrowało na wyjazd 15 011 osób, czyli 8 031 rodzin, a wyjechało jedynie 40 osób (18 rodzin). 1 stycznia 1945 roku zarejestrowanych było już 12 272 osoby (4 535 rodzin), a wyjechało 421 osób (183 rodziny). Na 1 lutego odpowiednio – 20 511 osób (7 576 rodzin), a wyjechało – 1 763 osoby (693 rodziny).

W samym mieście zarejestrowano 10 399 osób (4 210 rodzin), a wyjechało 599 osób (285 rodzin). 1 kwietnia zarejestrowano 35 373 osoby (12 818 rodzin), a wyjechało 1 922 osoby (757 rodzin).

5 marca okres ewakuacji przedłużono do 1 maja 1945 roku, a zgłoszenie przyjmowano do 15 kwietnia. Według stanu na 1 kwietnia zarejestrowano 52 168 osób(18 290 rodzin), a wyjechało 9 461 osób (3 373 rodziny). 1 lipca 1945 roku zarejestrowano 72 627 osób (25 203 rodziny), a wyjechało 25 125 osób (7 871 rodzina). 1 grudnia 1945 roku zarejestrowano 77 806 osób (27 138 rodzin), a wyjechało 62875 osób (20093 rodziny).

Ogółem podczas trwania deportacji z dnia 10 października 1944 roku po 15 września 1946 roku z obw. stanisławskiego wywieziono 77 930 osób (26 568 rodzin) – według innych danych było to 78 000 osób.

Na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego Stanisławskiej Rady miasta 10 września 1946 roku wysłuchano referatu pełnomocnika rządu USRR ds. ewakuacji ludności polskiej z miasta Stanisława towarzysza T. Kiriana. Było to swego rodzaju podsumowanie deportacji Polaków z tego miasta. Na posiedzeniu obecni byli najwyżsi kierownicy partyjni miasta. Deportacji podlegało 24 999 osób (9 516 rodzin). Chęć na ewakuację do Polski wyraziło 24 933 osoby (9 487 rodziny). Nie zapisały się na ewakuację 63 osoby. Z terenów obwodu deportowano 23 114 osób (8 702 rodziny). Nie ewakuowano 1 819 osób (785 rodzin) z takich przyczyn: zgłosiły chęć pozostania 958 osób (437 rodzin); nie zgłosiły chęci pozostania i nie zjawiły się na punkt ewakuacyjny – 385 osób (164 rodziny); wyjechały z terenów obwodu – 344 osoby (162 rodziny); inne przyczyny – 132 osoby (22 rodziny).

Deportowane rodziny wywiozły ze sobą: żywności 64 886 centnarów (w tym zboża – 31 845 cent.), koni – 143 szt., bydła – 595 szt., świń – 17 szt., owiec i kóz – 1 129 szt.; narzędzi rolniczych – 36 szt., siewników – 1 szt., maszyn do zbioru plonów – 22 szt.

W tym czasie Polacy pozostawili: budynków mieszkalnych 1 143 na sumę 5 490 889 krb. (103 601 dol. USA z roku 1945); zabudowań gospodarczych 1 063,5 na sumę 412 261 krb. (77 785 dol. USA); przedsiębiorstw przemysłowych – 1 o wartości 2 271 krb. ( 3 144,3 dol. USA); urządzeń rolniczych – 17 na sumę 1 680 krb. (316,98 dol. USA); wyposażenie domowego na sumę 73 534 krb. (13 874,33 dol. USA); innych sprzętów na sumę 27 905 krb.(5 265,9 dol. USA). W Stanisławowie opuszczono tereny ogółem 189,51 ha, w tym – ziemi ornej 111,77 ha., sadów – 20,18 ha. Obsianych pól pod urodzaj 1945 roku – pod żytem – 1,51 ha, pod ozimą pszenicą – 1,36 ha.

W Stanisławowie polska ludność pozostawiła mienie na sumę 60 24715 krb. (1 136 738,68 dol. USA). Całe to mienie zostało wpisane na przychód przez Komitet Wykonawczy Rady miasta przez kierowników: oddziału finansowego Kurasowa, oddziału ziemskiego Kanarskiego i oddziału mienia komunalnego Grybacha.

Polska ludność, opuszczająca Stanisławów zwróciła się do Komitetu Wykonawczego z prośbą o otwarcie kościoła. Na posiedzeniu Komitetu 31 lipca 1946 roku podjęto decyzję nr 431 z „zezwoleniem grupie wiernych otwarcia kościoła przy ul. Uryckiego (ob. pl. A. Szeptyckiego). Jednak już wkrótce, bo 8 sierpnia Komitet wycofał to pozwolenie i przekazał „wiernym Polakom kościół „Ave Maria” przy ul. Szewczenki”.

W taki sposób, deportacja ludności polskiej ze Stanisławowa w latach 1944–1946 odbyła się w ramach praktyk represyjnych w stosunku do niepokornych narodów. Rozpoczęła się ona podpisaniem stosownej umowy pomiędzy PKWN i urzędem USRR 9 września 1944 roku. Trwała ta „ewakuacja” od 10 października 1944 roku do 15 września 1946 roku. Trudne realia życia w ZSRR w warunkach totalitaryzmu zmuszały ludność polską do zastanowienia się nad opuszczeniem swego miasta. Decyzję przyśpieszały represyjne działania – aresztowania, likwidacja szkolnictwa polskiego, prześladowania Kościoła katolickiego. Wzrost liczebności ludności polskiej w mieście w 1944 roku był uwarunkowany przez mordy UPA na ludności polskiej na terenach woj. stanisławowskiego w końcowym etapie II wojny światowej.

Stanisławów opuściło 23 114 osób (8 702 rodziny), a w mieście pozostało 1 475 Polaków. Polacy pozostawili mienie na sumę 6 024 715 krb., co odpowiadało 1 136 738,68 ówczesnych dol. USA.

Biorąc pod uwagę inflację w roku 2019 wartość tych pieniędzy na dzień dzisiejszy wynosi 16 164 424 dol. USA (według CPI Inflation Calculator: 1 $ 1945 dorównuje 14,22 $ 2019).

Petro Hawryłyszyn
Roman Czorneńkyj
Tekst ukazał się w nr 18 (358), 29 września – 15 października 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X