Fryderyk Chopin (1810-1849) i jego lwowscy kontynuatorzy. Część 6

Fryderyk Chopin (1810-1849) i jego lwowscy kontynuatorzy. Część 6

Pierwsze miesiące po wyjeździe z Warszawy

Po ostatnim, jak się później okazało „pożegnalnym” koncercie, danym przez Chopina w Warszawie 11 października 1830 r. kompozytor opuścił rodzinne miasto 2 listopada. Żegnany był przez przyjaciół, profesorów i bliskich, odprowadzających go aż do zachodnich rogatek Warszawy (dziś dzielnica Wola).

O nadanie odpowiedniej oprawy temu wydarzeniu zadbał jego dawny nauczyciel Józef Elsner, tworząc specjalnie na tę okazję kantatę (utwór wokalno-instrumentalny) na głosy męskie i gitarę do słów Ludwika Adama Dmuszewskiego, którą wykonali uczniowie Szkoły Głównej Muzyki na rogatkach wolskich otaczając niespodziewanie dyliżans wiozący Chopina.

Zrodzony w Polskiej krainie
niech Twój talent wszędzie słynie.
A gdy będziesz nad Dunajem,
Spreją, Tybrem lub Sekwaną
Niechaj polskim obyczajem
ogłaszanymi zostaną
Przez twe zajmujące tony;
Co umila nasze strony
Mazur i Krakowiak luby.
Stąd szukaj zaszczytu, chluby,
Nagrody talentu, trudów,
Że głosząc pieśń naszych Ludów
Jako ich współziomek prawy
Przydasz wieniec do ich sławy.

Choć opuszczasz nasze kraje,
Lecz serce twoje w pośród nas zostaje;
Pamięć twego talentu istnieć u nas będzie,
Życzymy ci serdecznie pomyślności wszędzie.

Fryderyk Chopin cieszył się już wtedy na ziemiach polskich sławą wybitnego pianisty i kompozytora. Za granicę (w pierwszej kolejności do Wiednia) wyjeżdżał wówczas na dłuższy pobyt aby poznać więcej świata i jednocześnie rozsławiać Polskę na forum międzynarodowym. Nikt jednak wówczas nie przypuszczał, że wyjedzie on na zawsze.

Droga do Wiednia wiodła przez Kalisz, Wrocław, Drezno i Pragę. W Kaliszu do Chopina dołączył Tytus Wojciechowski, jego przyjaciel jeszcze z czasów licealnych, z którym odtąd wspólnie odbywał podróż. Dyliżans zatrzymał się następnie we Wrocławiu, gdzie Chopin z Wojciechowskim spędzili parę dni, bawiąc m.in. w operze. W mieście nad Odrą Fryderyk Chopin dał także koncert w Resursie (klub towarzyski), gdzie zagrał dwie części z Koncertu fortepianowego e-moll (cz. II Romans i cz. III Rondo) oraz jak to było w zwyczaju, improwizował na temat modnej wówczas opery „La muette de Portici” („Niema z Portici”) Daniela Françoisa Aubera (prapremiera – Paryż 1828 r.). Ponieważ poza terytorium ziem polskich Chopin nie był jeszcze znanym kompozytorem, to snobistyczne elity wrocławskie nie wiedziały jak się odnieść do występu młodego muzyka.

Tytus Wojciechowski (Fot. en.chopin.nifc.pl)W swoim liście do rodziców doskonale skomentował to słowami: „żaden z Niemców nie wiedział, co robić. Tytus [Tytus Wojciechowski] miał uciechę patrząc na nich. Ponieważ ja jeszcze nie miałem ustalonej reputacji, więc dziwiono się i bano dziwić; nie wiedzieli, czy kompozycja dobra, czy też im się tak tylko wydaje. Jeden z tutejszych znawców przybliżył się do mnie i chwalił nowość formy, mówiąc, że mu się nic jeszcze w tej formie nie zdarzyło słyszeć, nie wiem, kto to był, ale ten mię może najlepiej zrozumiał”.

Jakże wymownie brzmią i dziś te słowa, bowiem nadal do dobrego tonu należy bywanie na koncertach, ale już tylko niewielka część słuchaczy zadaje sobie trud, żeby wniknąć głębiej w istotę muzyki poprzez poznawanie jej również poza sporadycznie słuchanymi koncertami (np. we własnym domu).

Samo przyjecie, zorganizowane po koncercie, Chopinowi nie do końca przypadło do gustu, o czym w tym samym liście pisał: „Straszne tu Niemcy, przynajmniej wczorajsze towarzystwo; nasz pan Schraff jest wyjątkiem”. Wspomniany Scharff był poznanym przypadkiem wrocławskim kupcem, który oprowadzał Chopina i Wojciechowskiego po mieście.

Kolejnymi miastami, odwiedzonymi przez Chopina, były Drezno i Praga. Chopin będąc w Dreźnie na wieczorze muzycznym w domu prywatnym, zadziwił się nową niemiecką modą, zastawszy w salonie dużą liczbę dam, które słuchając muzyki jednocześnie szydełkowały na drutach. W kręgu kultury niemieckiej należało bowiem wówczas do dobrego tonu szydełkowanie w czasie domowych koncertów, pokazujące w ten sposób (właściwy dla kultury niemieckiej) połączenie zmysłu praktycznego z artystycznym. Chopin z przekąsem relacjonował swoje wrażenia rodzicom: w sali „w której po obu stronach ośmiu ogromnych stołów mnóstwo siedzących dam spostrzegłem. Nie tyle brylanty, jakie je zdobiły, ile druty w oczach mi się migały. Bez żartów, liczba dam i drutów była tak wielką, że można się było obawiać jakiegoś przeciwko mężczyznom powstania, które chyba okularami i łysinami przyszłoby zwalczyć: szkieł bowiem mnóstwo, a coraz to goła skóra”.

Wielkim zainteresowaniem Chopina cieszyła się także drezdeńska galeria obrazów, którą Chopin znał już z wcześniejszego pobytu w Dreźnie (w 1829 r.) i na jej temat pisał „Gdybym tu mieszkał, chodziłbym tam co tydzień, gdyż istnieją obrazy, na których widok zdaje się, że słyszę muzykę”. Także najprawdopodobniej właśnie podczas pobytu w Dreźnie w 1830 r., w domu Komarów, Chopin poznał Delfinę Potocką z domu Komarównę, z którą później utrzymywał ożywiony kontakt.

Ostatecznie Chopin do Wiednia dotarł 23 listopada 1830 r., gdzie pozostał przez 8 miesięcy. W Warszawie 6 dni później, w nocy z 29 na 30 listopada wybuchło powstanie, pod przewodnictwem Piotra Wysockiego, rozpoczęte marszem na Belweder. Było ono początkowo wymierzone przede wszystkim przeciwko wielkiemu księciu Konstantemu – wodza naczelnego wojsk Królestwa Polskiego (wchodzącego w skład Cesarstwa Rosyjskiego), brata cara Mikołaja I. Fryderyk Chopin na wieść o powstaniu chciał wrócić do Warszawy, lecz od pomysłu tego odwiódł go Tytus Wojciechowski, który sam jednak ostatecznie tam wyruszył. W liście do rodziny Chopin pisał: „Mama kontenta, że mnie [w Warszawie] nie ma, ale ja niekontent jestem”.

Fot. polskieradio.pl

W grudniu 1830 r. Chopin włączył się w aktywne uczestnictwo w życiu muzycznym Wiednia, początkowo bez świadomości, co się działo w Warszawie. Odnowił także kontakty z poprzedniego pobytu w mieście (w 1829 r.) m.in. z Karlem Czernym i Janem Nepomukiem Hummlem (znanym pianistą i kompozytorem). W Wiedniu Chopina odwiedził również bawiący tam wówczas August Freyer – znany warszawski organista kościoła ewangelicko-augsburskiego.

Kompozytor samotnie spędził Święta Bożego Narodzenia. Wiedząc już o wybuchu powstania, w liście do swego przyjaciela Jana Matuszyńskiego, który aktywnie uczestniczył w Powstaniu Listopadowym, Chopin wyraził swój nastrój: „Mój Boże, i ona [ Konstancja] i siostry, choć szarpiami [materiał do opatrywania skaleczeń] mogą się przysłużyć, a ja… Gdyby nie to, że ojcu może ciężar, natychmiast bym powrócił. Przeklinam chwilę wyjazdu i przyznaję, znając moje stosunki, że po odjeździe Tytusa, za wiele razem na głowę mi spadło. […] W salonie udaję spokojnego, a wróciwszy do domu, piorunuję na fortepianie”.

W styczniu 1831 r. doszło w Warszawie do detronizacji cara Mikołaja I, któremu przewodziło Towarzystwo Patriotyczne, kierowane przez Joachima Lelewela. Chopin w Wiedniu żył w dalszym niepokoju, o czym dał znać w liście do swojego dawnego nauczyciela Józefa Elsnera. „Od dnia jednak, w którym się dowiedziałem o wypadkach 29 listop., aż do tej chwili nie doczekałem się niczego, prócz niepokojącej obawy i tęsknoty”. W dalszej części listu Chopin usprawiedliwiał się, że do tej pory nie myślał o własnym koncercie, bowiem zbyt mocno targały nim niepokoje związane z wydarzeniami w Warszawie. Dopiero 4 kwietnia 1831 r. Chopin wystąpił grając Koncert fortepianowy e-moll op. 11.

Będąc na jednym z koncertów, słyszał grę Henriego Herza, wiedeńskiego pianistę i kompozytora. Jednak nie wypowiedział się zbyt pochlebnie na temat jego „Wariacji na tematy polskie” pisząc: „Biedne polskie motywa! Ani się spodziewacie, jakimi majufesami was naszpikują, nazywając to dla przywabienia publiczności polską muzyką”. 11 czerwca 1831 r. Chopin dał w Wiedniu koncert publiczny, wykonując ponownie Koncert fortepianowy e-moll. Nad Dunajem powstały także niektóre pieśni do słów Stefana Witwickiego, które autor otrzymawszy chwalił w liście do kompozytora.

W Wiedniu Chopin borykał się także z problemami paszportowymi, jako obywatel Cesarstwa Rosyjskiego, o czym relacjonował rodzinie „Paszport co dzień mi obiecują i co dzień od Annasza do Kajfasza drepczę dla odebrania tego, com w depozycie policji zostawił. Dziś jeszcze nowej dowiedziałem się rzeczy: że mój paszport tak gdzieś zarzucono, że go nie tylko nie odszukają, ale potrzeba, ażebym podał prośbę o wydanie mi nowego. Dziwne nas wszystkich spotykają koleje: chociaż jestem gotów wyjechać, przecież nie mogę…” Jakże współcześnie mogą brzmieć te słowa… Ostatecznie Chopin, pomimo uzyskania wizy do Londynu, nie otrzymał pozwolenia na wyjazd w rosyjskiej ambasadzie w Wiedniu, dlatego przez Monachium udał się do Paryża.

Jeszcze z Wiednia Chopin pisał do rodziny: „Ale ja się niczego tutaj nie uczę, co jest wiedeńskie z natury. […] Walca, na przykład, żadnego należycie tańczyć nie umiem, to już dosyć. Mój fortepian nie słyszał, tylko mazury”. W Wiedniu skomponował kilka mazurków (stylizacje polskiego tańca narodowego), 4 nokturny (liryczne utwory o śpiewnej linii melodycznej), etiudy oraz pieśni. 20 lipca 1831 r. Fryderyk Chopin opuścił Wiedeń, udając się przez Linz, Salzburg, Monachium i Stuttgart do Paryża.

Michał Piekarski
Tekst ukazał się w nr 5 (105) 17 – 29 marca 2010

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X