Znane polskie rody na wschodzie Rzeczypospolitej. Sobańscy

Znane polskie rody na wschodzie Rzeczypospolitej. Sobańscy

W poprzednim artykule opowiedziałem o losach rodziny Grocholskich, których majątki leżały w Winnicy i na południowym wschodzie Wołynia.

Dziś przedstawię Czytelnikom rodzinę Sobańskich, której rezydencje były położone bliżej Dniestru i Mołdawii.

Podobnie, jak Grocholscy, Sobańscy swe pierwsze wielkie posiadłości na terenach wschodniej Rzeczypospolitej zdobyli dopiero w XVIII wieku. Stało się to dzięki Michałowi Sobańskiemu, który wzbogacił się zakładając ze swymi partnerami w 1783 roku Kompanię Czarnomorską. Posiadając tytuł podstolego winnickiego, Sobański aktywnie występował wówczas przeciwko Konstytucji 3 Maja. Należał do Targowicy i pochwalał przyłączenie przez Katarzynę II nowych terenów do Rosji po II rozbiorze Polski. Sprzyjało mu to jako politykowi, zaś po ślubie z Wiktorią z Orłowskich wzbogacił się dodatkowo jako ziemianin – małżonka w posagu wniosła rozległe majętności. Ta pozycja rodu przetrwała na Podolu do 1917 roku.

Ośrodkiem majątków Sobańskich była Obodówka. W jej centrum, pośród olbrzymiego parku, zaprojektowanego przez Dionizego McClaira w stylu angielskim znajdował się olbrzymi pałac – dziś pozostał właściwie jego szkielet. Swoje powstanie zabytek zawdzięcza wspomnianemu już Michałowi Sobańskiemu, jednemu z głównych opiekunów Liceum Krzemienieckiego. Rezydencja powstała około 1800 roku, o czym głosi marmurowa tablica z pozłacanym napisem nad głównym wejściem. Pierwotna budowla nie była tak okazała, ale z latami rozbudowano ją i w pierwszej połowie XIX wieku powiększono. Gruntownej modernizacji poddano ją w 1908 roku, kiedy to przebudowano ją w stylu eklektyki. Interesujące jest to, że małżonka Michała Wiktoria pod nieobecność męża nakazała dobudować do pałacu wysoką wieżę, która stanowiła ostry kontrast do całości budynku i była powodem kłótni pomiędzy małżonkami. Doszło nawet do czasowej separacji i Michał przeniósł się do Brzozowskich do Sokołówki. Wkrótce jednak małżonkowie się pogodzili, zaś oryginalna wieża pozostała.

Ruiny pałacu Michała Sobańskiego w Obodówce (fot. Dmytro Antoniuk)

Podobnie jak Brzozowscy, Sobańscy gromadzili w Obodówce dzieła sztuki. Najcenniejsze były bez wątpienia dzieła mistrzów francuskich Jeana Antoine`a Watteau i Jacquesa Louisa Davida, flamandzkich – Rubensa i Antoona van Dycka oraz Włocha Tycjana. Goście mogli podziwiać je w Sali Empirowej. W największym pomieszczeniu pałacu – jadalni – stał rozkładany owalny stół, przy którym odbywały się słynne obiady czwartkowe ostatniego polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Zasiadało przy nim ponad 12 osób. Biblioteka pałacowa liczyła ponad 12 tys. woluminów, pośród których zdarzały się księgi z XVI wieku. Gości oczarowywała oranżeria i kaplica z ołtarzem z zielonego marmuru. Na meblach rozstawione były empirowe mosiężne zegary, a w kredensach – mnóstwo kosztownej porcelany. Całe to bogactwo, na rozkaz ostatniego właściciela, złożono w skrzyniach i zakopano w lesie. I tak na marginesie – tego skarbu nie odnaleziono do dziś.

Oprócz licznych budowli gospodarskich, rozrzuconych po parku, przed głównym wejściem do pałacu zachowały się resztki fontanny i rodowa kaplica, która obecnie została zamieniona na salę sportową. Tu, jak również w grobowcu na starym katolickim cmentarzu, grzebano kolejnych przedstawicieli rodu Sobańskich, niezależnie od tego, gdzie zmarli. We wsi jest jeszcze duża cerkiew prawosławna, która pierwotnie była kościołem, ufundowanym przez Sobańskich.

Po 1917 roku w zabudowaniach pałacowych mieściła się besarabska komuna, na której czele stał Grigorij Kotowski, później był tu zarząd kołchozu i szkoła-internat. W pierwszych latach niezależności Ukrainy te instytucje przeniesiono do nowych pomieszczeń, a opuszczony pałac szybko niszczał. Kres wszystkiemu położył pożar, który strawił drewniane stropy. Zniszczeniu uległy wówczas również resztki ozdób poszczególnych sal. Obecnie niebezpiecznie jest chodzić wewnątrz ruin i jedynie resztki sztukaterii w dawnej jadalni przypominają o dalekiej świetności zabytku.

Przed kilkoma laty do Obodówki przyjeżdżał potomek ostatniego właściciela pałacu Michał Sobański. Rozmawiał z wójtem, proponując mu pomoc finansową w odnowieniu pałacu, ale ten działając w myśl zasady „jak nie dla mnie, to i nie dla ludzi”, odmówił. Wobec tego resztki pałacu niszczone są przez wandali, z którymi walczy jak może dyrektor miejscowego muzeum krajoznawczego Olga Kuczer. Dzięki jej inicjatywie niedawno ruiny zostały oczyszczone z samosiejek, uporządkowano ogród i resztki tego, co pozostało po kaplicy Brzozowskich (mieli swój majątek w sąsiedniej Sokołówce), oczyszczono też ruiny rodowego grobowca Sobańskich.

Opuszczamy Obodówkę i przenosimy się do Bałanówki. Już z oddali widoczna jest wieża o interesującej architekturze – kwadratowa z elementami gotyku. Jej pierwotną funkcję trudno ustalić. Prawdopodobnie była to wieża obronna. Wiadomo jedynie, że została wybudowana przez kogoś z Lubomirskich w XVIII wieku. Obecnie dekoruje ją herb rejonu berszadzkiego.

Dawna wieża w Bałanówce (fot. Dmytro Antoniuk)

O wiele bardziej interesująco wygląda historia majątku Sobańskich w Bałanówce. Pod koniec XVIII wieku Hieronim Sobański zaprosił również tu Dionizego McClaira w celu założenia parku, sam zaś zajął się w tym czasie budową pałacu. Jego pierwsza żona była jedną z najpiękniejszych i najbardziej skandalicznych kobiet tego czasu – Karolina z Rzewuskich. Na tyle nudziło się jej w Bałanówce – mąż całkowicie poświęcił się hodowli owiec – że nie kryjąc się zupełnie uprawiała równocześnie romans z jakimś kozakiem, który grał dla niej na teorbanie, i z zarządcą sąsiedniego majątku.

Po krótkim wspólnym pożyciu małżeństwo oficjalnie się rozwiodło. Karolina przeniosła się do Odessy, gdzie wyszła za mąż za generała De Witte, otworzyła własny salon i prowadziła rozległe życie towarzyskie. Wśród jej kochanków byli Aleksander Puszkin i Adam Mickiewicz, który poświęcił jej nawet kilka wierszy. Wśród rodaków miała złą sławę donosicielki na powstańców listopadowych, wobec czego w niektórych polskich źródłach jest o niej mowa jako o rosyjskim szpiegu.

Hieronim Sobański miał z drugiego małżeństwa kilkoro dzieci, którym w spadku przypadły jego majątki. Bez zapisu w testamencie pozostała jedynie córka Karoliny, Konstancja Honorata. Z takim stanem rzeczy nie zgadzała się jej córka Maria Potocka, która w 1855 roku rozpoczęła proces sądowy i wygrała go przez ponowny przegląd spadku po Hieronimie Sobańskim. Kuzyni i kuzynki, którzy w tym czasie mieszkali w Bałanówce, zmuszeni byli oddać ją Marii.

Pałac, wzniesiony przez Hieronima Sobańskiego, był w tak złym stanie, że częściowo go rozebrano, a Maria Potocka przeniosła się do bocznego skrzydła. W niektórych źródłach można przeczytać, że mieści się tu dziś szpital, a w innych – że i te zabudowania rozebrano. Do naszych dni dotrwały pomieszczenia gospodarcze i gotycki młyn z datą 1647 nad wejściem. O dziwo – jest czynny do dziś.

O jakieś 15 km od Bałanówki leży Berszada, skąd kierując się drogowskazem na Teplik dojedziemy do Wójtówki. Tu skręcając w lewo dojeżdżamy do Sumówki. Przed wjazdem do wsi znów w lewo i polną drogą dojeżdżamy do lasu, gdzie kiedyś był majątek kolejnej gałęzi rodu Sobańskich.

Jedynie to pozostało po rezydencji Sobańskich w Sumówce (fot. Dmytro Antoniuk)

W miejsce starego zacisznego dworu Kazimierz Sobański wystawił w 1881 roku wspaniały pałac. Przed wybuchem rewolucji, w ciągu tak krótkiego czasu, właściciele zdążyli zebrać tu cenną kolekcję dzieł sztuki. Niektóre z nich można podziwiać dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Najbardziej gości Sumówki zadziwiał olbrzymi, ponad wzrost człowieka, kominek, który był kopią renesansowego kominka z zamku Lot we Francji. Wszystko to zostało zniszczone po 1920 roku. Ostatniego właściciela Hieronima Sobańskiego i jego 19-letniego syna bolszewicy rozstrzelali wiosną 1919 roku. Pałac został prawie całkowicie zniszczony. Pozostał jedynie oryginalny neogotycki budynek, na którego parterze mieściła się apteka, na piętrze zaś – pokoje dla podróżnych.

Do majątku Sobańskich należała jeszcze rezydencja w Werchówce. Tu nad szerokim stawem pośród rozległego parku zachował się dość dobrze pałac, wybudowany pod koniec XIX wieku przez braci Witolda i Henryka Sobańskich. Prowadzi do niego elegancka brama z miniaturowym zameczkiem w neobarokowym stylu – budynkiem stróża. Poprzez wiekowe drzewa starej alei widoczna jest wieża pałacowa z zegarem. Całość ocalała do naszych czasów praktycznie bez zmian. Żal jedynie, że wnętrza (oprócz gotyckich sklepień w jednej z baszt i schodów) zostały przebudowane i utracone na zawsze. Liceum rolnicze, które tu się mieści od 1932 roku, nie pozwala zabytkowi niszczeć i w niezłym stanie utrzymuje również park autorstwa architekta Kronenberga. Kwietniki wokół pałacu są uporządkowane. Wewnątrz parku warto zobaczyć stajnię z neobarokową fasadą.

Według krajoznawców, bracia Sobańscy byli nieżonaci i wspólnie prowadzili gospodarkę. Dobrze traktowali swych chłopów i robotników, chętnie pomagali im materialnie, jedynie za symboliczny procent. Nie byli miłośnikami świeckiego życia i prawie nie wyjeżdżali ze wsi. Raz jeden zrobili błąd, uciekając przed bolszewikami do swego wuja Leona Lipkowskiego do Wołoczysk. Tu dopadli ich komuniści i rozstrzelali. Być może, gdyby zostali na miejscu, wdzięczni za wieloletnią opiekę chłopi obronili by Witolda i Henryka Sobańskich, jak miało to miejsce w sąsiedniej Sokołówce z Brzozowskimi.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 3 (271) 14-27 lutego 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X