Nie żyje Janusz Wasylkowski

Nie żyje Janusz Wasylkowski

Zawsze wierny frazie Herberta „i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania on będzie Miasto” – był prawdziwą „chodzącą encyklopedią miasta Lwowa”.

Z pasją tropił i wytykał nonsensy, błędy i nieścisłości w publikacjach poświęconych rodzinnemu miastu. Nie udało mu się zrealizować marzenia życia – wydania monumentalnej Encyklopedii Miasta Lwowa. Dzisiaj dołączył do zacnego grona wielkich poprzedników z Aleksandrem Czołowskim, Łucją Charewiczową i Witoldem Szolginią na czele.

Opublikował wiele książek – sztuk teatralnych, wierszy, satyr, monografii historycznych, był autorem licznych aforyzmów i reportaży. Szczególne miejsce w jego bogatym dorobku zajmują publikacje o tematyce lwowskiej. Poza własnymi opracowaniami i dociekaniami (m.in. „Lwowskie misztygałki”, „Piosenki lwowskiej ulicy”, „Ni ma jak Lwów”, „Teatr z ulicy Kopernika. Polski Teatr Ludowy we Lwowie”) publikował teksty źródłowe – m.in. dialogi Szczepka i Tońka, rozmówki Aprikosenkranza i Untenbauma, satyrę i piosenki lwowskie.

Był założycielem i długoletnim kierownikiem Instytutu Lwowskiego w Warszawie – organizacji zasłużonej dla przywracania pamięci historycznej ziem południowo-wschodnich dawnej Rzeczypospolitej ze szczególnym uwzględnieniem Lwowa. Jedną z najbardziej znanych inicjatyw Instytutu Lwowskiego i osobiście śp. Janusza Wasylkowskiego było wydawanie czasopisma naukowego „Rocznik Lwowski”, który okazywała się od 1991 w Warszawie. Wydawany w formie książkowej, zawiera naukowo opracowane rozprawy, artykuły i utwory literackie (wiersze, opowiadania, sztuki teatralne) dotyczące Lwowa.

{youtube}NZ7iMdg5dQI{/youtube}

Był uznanym bibliofilem i niestrudzonym kolekcjonerem leopolianów i kresovianów. Jego zbiór pocztówek kresowych nabyła na początku lat 90. Biblioteka Narodowa. Zgromadził ogromny zbiór lwowskich druków zwartych i ulotnych, fotografii, variów. W ostatnich latach pasjonowała go grafika lwowska. 28 grudnia 2018 roku w Wilanowie uczestniczył w otwarciu swojej ostatniej wystawy „Semper Fidelis. Miasta Nieodległej – Lwów w grafice. Miasto. Ludzie. Wydarzenia.”

Odznaczony m.in. Złotą Odznaką Związku Ziem Wschodnich (Londyn 1993), Krzyżem II Obrony Lwowa (1994), Medalem „Pro memoria” (2005), Srebrnym medalem – Zasłużony kulturze „Gloria Artis” (2011), Orderem „Polonia Mater nostra est” (2012), Medalem „Pro meitis” Instytutu Polsko-Skandynawskiego w Kopenhadze oraz Nagrodą „Kustosz Pamięci Narodowej” (2017).

Janusz Wasylkowski urodził się we Lwowie 2 sierpnia 1933 r., zmarł 14 kwietnia 2020 roku w Warszawie.

Wielki przyjaciel naszego teatru
Tak to się dziwnie dzieje na tym świecie, że dopiero śmierć bliskich osób uświadamia nam, że odszedł bardzo serdeczny i bliski przyjaciel, który dla nas poświęcił wiele swego czasu i uwagi. Dopiero wtedy zaczynamy doceniać wszystko to, co nas łączyło i jak wiele tej osobie zawdzięczamy.

Janusz Wasylkowski był wielkim przyjacielem naszego teatru, erudytą, niestrudzonym badaczem lwowskiej historii, a przede wszystkim kultury Lwowa i jego twórców.

Niespożyta energia, z którą penetrował losy naszego miasta i bogactwo jego kultury wprost zadziwiały, ale dopiero teraz uzmysłowiły, jak wiele dokonał ten niemłody już przecież wierny lwowianin, choć od lat zamieszkujący w Warszawie.

Spotkaliśmy się po raz pierwszy chyba w 1970 roku w moim dawnym mieszkaniu przy ulicy Teatralnej w słynnym gmachu hr. Skarbka. Zainteresował się wówczas niedługim przecież, bo 12-letnim życiorysem Polskiego Teatru Ludowego i od tego czasu zbierał wszystko, co się dało na nasz temat, dzielnie wspomagany przez swojego rówieśnika, szkolnego kolegę Janusza Tyssona.

Z dumą chwaliliśmy się artykułami, które pojawiały się w polskiej prasie o naszej działalności, oczywiście pióra Janusza Wasylkowskiego, a ponieważ był człowiekiem parającym się pisarstwem podrzucał nam od czasu do czasu swoje sztuki teatralne i różne lwowskie „Misztygałki” – do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie udało mi się wprowadzić do repertuaru żadnej Jego propozycji – zawsze był ktoś ważniejszy.

Nasz przyjaciel godnie znosił taką sytuację i nie ustawał w propagowaniu działalności polskiej sceny we Lwowie, kołacząc do różnych instytucji z prośbą o wsparcie. Tak się zrodziła książka „Teatr z ulicy Kopernika”, jak dotychczas najpełniejsza rejestracja naszego 50-lecia. Już wkrótce zabrał się do opracowania kolejnych 10 lat, ale śmierć przerwała ten szlachetny zamiar.

Janusz Wasylkowski był tak często z nami, czy to podczas występów w Warszawie, czy na próbach we Lwowie na ulicy Kopernika, zdawało się, że jest jednym z nas, a teraz o Jednego za mało…

Żegnamy Cię, Drogi Przyjacielu, mając tę świadomość, jak wiele Ci zawdzięczamy.

W imieniu zespołu artystów Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie
Zbigniew Chrzanowski

Pożegnanie Janusza Wasylkowskiego
16 kwietnia w kaplicy kościoła pw. Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie odbyło się nabożeństwo przy trumnie Janusza Wasylkowskiego z udziałem nielicznych – z powodu pandemii – najbliższych współpracowników i przyjaciół Zmarłego: Bogdana Kasprowicza, Mariusza Olbromskiego, Krzysztofa Smolany z Instytutu Lwowskiego oraz przedstawiciela rodziny Zmarłego – Pawła Wasylkowskiego. Modlitwę przy trumnie poprowadził ks. prof. Józef Naumowicz. W imieniu zebranych przemówił Jan Kasprowicz (tekst mowy drukujemy obok). Msza św. żałobna i uroczystości pożegnalne – jak zostało uzgodnione z rodziną Zmarłego – odbędą się w Warszawie, po odwołaniu stanu epidemii, w późniejszym terminie, kiedy możliwy będzie udział w uroczystościach przedstawicieli władz, delegacji ze Lwowa, przyjaciół z zagranicy (USA, Kanada, Wielka Brytania, Dania), przedstawicieli organizacji kresowych, w tym przede wszystkim Oddziałów Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Wschodnich z całej Polski.

Janusz Wasylkowski, wybitnie zasłużony dla Lwowa, założyciel i prezes Instytutu Lwowskiego – Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich, redaktor naczelny „Rocznika Lwowskiego”, poeta, pisarz, dramaturg, aforysta, publicysta, redaktor programów telewizyjnych, edytor, znakomity bibliofil i kolekcjoner, zmarł 14 kwietnia w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Radości koło Warszawy. Wcześniej przebył operację i był leczony w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie przez ponad miesiąc, gdzie stan jego zdrowia, dzięki rzeczywiście świetnej opiece lekarskiej, znacznie się poprawił. Kiedy przewoziłem go do Radości lekarze dawali nadzieję na długie jeszcze lata życia i sądziliśmy, że z tego właśnie zakładu, gdzie przebywa w dobrych warunkach wielu podopiecznych, będzie nadal kierował pracami Instytutu Lwowskiego i zespołu redakcyjnego Rocznika Lwowskiego. Niestety, stało się inaczej.

Przyszedł na świat 2 sierpnia 1933 roku, w szpitalu przy ul. Kurkowej we Lwowie, mieście, któremu poświęcił swą twórczość, różnorodne prace, całe życie. Ochrzczony został w kościele pw. św. Marii Magdaleny. Jego ojciec, Marian, był kolejarzem. Matka – Maria, z domu Nahorny, zajmowała się domem. We Lwowie rodzina Wasylkowskich przeżyła hitlerowskie oblężenie miasta w 1939 roku, a później kolejne okupacje: pierwszą sowiecką, niemiecką i ponowne wkroczenie w 1944 Armii Czerwonej do miasta, po czym matka z małym Januszem wyjechali do Zakopanego. Jak opowiadał, rok później, w Krakowie, w obozie dla Polaków wysiedlonych ze Lwowa, spotkał przypadkowo, jakimś cudem, ojca. Rodzina wyruszyła, jak większość wypędzonych, na Ziemie Zachodnie. Chodził do szkoły i zdał maturę w Zielonej Górze, gdzie – jak wspominał – układał satyryczne wiersze antystalinowskie, które budziły śmiech wśród kolegów i grozę nauczycieli. Był polonistą, ukończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim, nieprzypadkowo właśnie w mieście, gdzie zręby uczelni po wojnie tworzyło głównie środowisko akademickie Lwowa i gdzie przesiedliło się tysiące mieszkańców miasta znad Pełtwi. Jego poczucie humoru, jakże typowe dla rodowitych lwowian, zapewne sprawiło, że założył we Wrocławiu Studencki Teatrzyk Satyry „Ponuracy” (1955), a także reżyserował tam kilka programów Teatrzyków „Szubak” i „Bleff” (1958–1960). We Wrocławiu rozpoczął twórczość literacką, debiutował i napisał, między innymi sztukę – komedię „Wszystko przepadło”(1957), którą wystawił po latach Teatr Fredreum. Po jednym spektaklu sztukę zdjęła ze sceny cenzura. Był też, po „polskim październiku” współzałożycielem i współpracownikiem tygodnika „Poglądy” we Wrocławiu (1956–1957). Od 1961 zamieszkał w Warszawie i zajął się dziennikarstwem, a także wrócił do swych zamiłowań teatralnych; pracował w tygodniku harcerskim „Drużyna” (1964–1966) oraz w „Życiu Gospodarczym” (1966), w latach 1972–1974 był kierownikiem artystycznym Teatru Rozrywki, gdzie zrealizował 45 spektakli. W latach 1987–1988 kierował teatrem „Buffo”. Równocześnie rozwijał swą różnorodną twórczość. W Warszawie powstało jego kilkanaście sztuk teatralnych, m.in: „Węzeł rodzinny” i „Upalny dzień” (1963), „Ten trzeci” (1965), „Dyptyk katastroficzny” (1975), „Królewski błazen” (1984), „Trzasnęło nas po fajrancie” (1985). Jego sztuki były prezentowane nie tylko na scenach teatrów polskich, ale i zagranicznych, m.in. czechosłowackich, a także w telewizji i w radiu: w Telewizji Zachodnio-Niemieckiej w Mainz, w Telewizji BBC w Londynie, telewizji w Ostrawie i w radiu w Bratysławie. Jego dramaty tłumaczone były na język angielski, niemiecki, serbski, chorwacki i duński.

Najważniejszą jednak i najbardziej owocną sferą działania Janusza Wasylkowskiego były sprawy Lwowa i Kresów Wschodnich. Od 1982 r. uczestniczył w pracach i był jednym z organizatorów podziemnego zespołu Historii Lwowa, który działał przy parafii pw. św. Trójcy na Solcu w Warszawie, pod opieką ks. prof. Marka Kiliszka. W 1990 r. założył Instytut Lwowski jako prywatne przedsięwzięcie wydawnicze, które w dużej mierze sam w miarę swoich skromnych możliwości finansował. W 1991 r. ukazał się pierwszy tom „Rocznika Lwowskiego” pod jego redakcją. Dotychczas ukazało się 21 tomów „Rocznika”, w druku jest następny. Na łamach tego wydawnictwa ukazują się teksty nie tylko autorów krajowych, ale i w znacznym stopniu autorów polskich zamieszkałych na Ukrainie. W roku 2010 wspierany przez grupę przyjaciół, przekształcił wydawnictwo w Fundację „Instytut Lwowski – Fundacja Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich”. Był też wielokrotnym uczestnikiem Dialogu Dwóch Kultur – spotkań intelektualistów, pisarzy polskich i ukraińskich w Krzemieńcu i innych miastach. Przyczynił się do ocalenia i popularyzacji folkloru i kultury muzycznej Lwowa redagując i publikując, między innymi, takie książki jak: „Piosenki lwowskiej ulicy”, „Nie ma jak Lwów. Śpiewnik lwowski do 1939”, „Lwowska piosenka na wojennym szlaku”. Jest też autorem cennej monografii „Teatr z ulicy Kopernika. Polski Teatr Ludowy we Lwowie 1958–2008” (2008). Pisał też wiersze o Lwowie, które zostały zebrane, między innymi, w zbiorze „Są słowa. Wiersze o Mieście, które samo się nie obroni” (2002). Był członkiem Warszawskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, a jego twórczość literacka znalazła uznanie zarówno wśród pisarzy, krytyków, jak i czytelników. Można to było odczuć na spotkaniu zorganizowanym z okazji jego Jubileuszu 65-lecia pracy twórczej, które odbyło się w dniu 12 lutego 2019 roku w siedzibie Zarządu Głównego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Warszawie, a które miałem zaszczyt prowadzić. Był laureatem nagród, m.in. został wyróżniony drugą nagrodą (przy pierwszej nieprzyznanej) w konkursie Opery Narodowej na libretto dla Opery Kameralnej (1985). Otrzymał też wyróżnienie honorowe Nagrody Literackiej im. Władysława Reymonta „za wszelkie zasługi dla ocalenia pamięci Lwowa” (2008). Jego twórczość i działalność na rzecz Lwowa i Kresów z latami była coraz bardziej znana i ceniona, co znalazło odzwierciedlenie także w przyznawanych mu przez różne gremia odznaczeniach i nagrodach. Został uhonorowany, m.in. Złotą Odznaką Związku Ziem Wschodnich w Londynie (1993), Medalem „Pro memoria” (2005), Nagrodą specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2008), Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2011), Orderem „Polonia Mater nostra est” (2012) oraz wyjątkowym wyróżnieniem, jakim jest tytuł Kustosza Pamięci Narodowej IPN (2017), wręczonym na Zamku Królewskim w Warszawie.

Janusz Wasylkowki był człowiekiem dobrym, pełnym błyskotliwego humoru, ciekawych, niekiedy zaskakujących pomysłów, chęci pomocy potrzebującym, życzliwym ludziom i światu; wytwarzał wokół siebie pogodną i przyjazną atmosferę. Był – jak wspomniałem – wybitnym i niestrudzonym kolekcjonerem, zbieraczem różnych pamiątek ze Lwowa, dokumentów, książek, map, obrazów, sztychów. Także kolekcji grafik, chyba największej jaka istnieje w kraju, która ostatnio była prezentowana – w części – na wystawach w Muzeum – Pałac w Wilanowie oraz w Senacie RP. Do ostatnich dni życia pracował nad monumentalnym dziełem „Encyklopedia Lwowa” oraz nad słownikiem „Bałak Lwowski”, a także nad dalszą częścią monografii o dziejach Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Miał rozliczne kontakty we Lwowie, w kraju, Europie. Jego różnorodne badania nad kulturą i dziejami Lwowa, mądrze prowadzone przez lat dziesiątki z miłością i bezgranicznym poświęceniem, są wielkim i trwałym jego wkładem w ocalenie pamięci i budowanie narodowej świadomości o mieście „Semper Fidelis”. Cześć Jego Pamięci!

Mariusz Olbromski

Mowa pożegnalna
(W kaplicy kościoła pw. Matki Boskiej Loretańskiej, przy trumnie Janusza Wasylkowskiego, którą w imieniu obecnych wygłosił Bogdan Kasprowicz).

Żegnaj przyjacielu
Odszedł poeta. Odszedł poeta lwowski – i nie biją dzisiaj dzwony wszystkich lwowskich kościołów, a ulicą Piekarską nie sunie w rytmie żałobnego marsza nieprzebrana rzesza lwowiaków w kierunku łyczakowskiej nekropolii.

Nic to, nawet tu w Warszawie staje nas u trumny tylko pięć osób…, choć przecież wiemy, że bólem i smutkiem ściśnięte są serca lwowiaków w całej Polsce, za granicą i w samym Lwowie.

O tempora!

Odszedł lwowski poeta, jakżeż w takiej chwili nie zawołać słowami „Pieśni żałobnej” ormiańskiego poety –

Głęboki serca lament
zanoszę ku Tobie Panie,
wejrzyj i nie odtrącaj,
miłosierny Panie.

Odszedł lwowski poeta, który całe swoje życie i mienie poświęcił ralizacji zadania, które wyznaczył inny lwowski poeta – „A o Lwowie pamiętać, pamiętać, pamiętać…”.

Jakżeż nie przypomnieć w tej chwili tegoż poety „Strof lwowskich” –

Śmierć na obczyźnie nas wymiata
jak pajęczyny w kącie.
Coraz nas mniej z tamtego świata,
co się oddala i odlata
i tylko po nas dzwony dzwońcie.

Coraz to ktoś upada obok,
coraz topnieją nasze rzędy
i dawnej słychać krzyk komendy:
„Szlusuj!”
I ścieśnia się czworobok
i zamykają się szeregi,
bez przyjaciela,
bez kolegi…

Drogi Przyjacielu – jako wiatyk na tę Twoją ostatnią drogę przyjmij wiersz innej lwowskiej poetki, której wiersze drukowałeś, o której pisałeś, a która krótko przed swoją śmiercią napisała:

Idę w nieogarnione
w świetlistą jasność gwiazd,
idę w nieogarnione,
dokąd odpływa czas.
Wszystko
każde słowo i gest,
wszystko co było i będzie
tam jest…

Wierzymy – Januszu – że wszystko tam jest, wierzymy, że Aniołowie Boży już prowadzą Twoją duszę ku łyczakowskim kwaterom w raju, gdzie już z powitaniem w lwowskim bałaku czekają Twoi przyjaciele – Szolgina, Janicki, Michotek i Szczepko i Tońko, i dawny Lwów cały…

Kochany Januszu – całe życie byłeś facecjonistą, nie opuszczał Cię lwowski humor, a Twoje aforyzmy, limeryki i fraszki stale krążą wśród nas. Pozwól więc, że na ostatnią drogę wraz z niebiesko-czerwonym bukietem dodamy to co sam napisałeś –

Powłóczysz się po świecie
mój panku,
z tęsknotą, wierną kochanką,
powłóczysz, powłóczysz,
a na końcu zamarzysz
o łyczakowskim cmentarzu…

Żegnaj Przyjacielu…

Po tym pożegnaniu ciało śp. Janusza Wasylkowskiego zostało skremowane, a urna z prochami złożona w kaplicy kościoła Matki Boskiej Loretańskiej, do czasu kiedy będzie możliwe zorganizowanie właściwych uroczystości żałobnych z pełną mszą świętą i odprowadzeniem prochów w kondukcie żałobnym na warszawski cmentarz „Na Wólce”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X