Zjazd rodziny Rozwadowskich

Zjazd rodziny Rozwadowskich

Spotkaliśmy się na półmetku kilkudniowego pobytu licznej grupy członków rodziny Rozwadowskich na Ukrainie.

Z Piotrem Rozwadowskim, prezesem Stowarzyszenia Rodziny Jordan Rozwadowskich, rozmawiamy podczas spaceru po Cmentarzu Łyczakowskim, przystając przy kolejnych grobach rodzinnych.

Jak liczna jest obecnie rodzina Rozwadowskich?
To zależy jak definiować rodzinę. Mamy taką zasadę, że na zjazdy rodzinne zapraszane są osoby, które najdalej mają babkę Rozwadowską. Ale są też przyjaciele. Więc na zjazdy rodzinne zjeżdża od 70 do 120 osób, ale oczywiście członków rodziny na świecie jest dużo więcej, bo nie wszyscy przyjeżdżają, i nie wszyscy mogą przyjechać.

Który to już z kolei zjazd?
To jest jedenasty zjazd. Organizujemy je co dwa lata. Do tej pory odbywały się, że tak powiem, w nowej Polsce. Przed wojną Rozwadowscy organizowali zjazdy rodzinne, i z tego co wiem, organizowane były zawsze we Lwowie w Kasynie Narodowym w dniu święta Trzech Króli, czyli 6 stycznia każdego roku.

Do Lwowa i okolic wyjeżdżaliście Państwo już wcześniej?
Wyjeżdżaliśmy wcześniej wycieczkowo-rodzinnie, ale nie organizowaliśmy jeszcze tutaj zjazdu rodzinnego. Mamy z tym pewien problem, ponieważ rodzina pochodzi ze Wschodu, więc utraciliśmy swoje miejsca rodzinne, i w związku z tym tułaliśmy się po Polsce. W tym roku po raz pierwszy wróciliśmy do Lwowa, w miejsce, gdzie nasze zjazdy tak naprawdę powinny się odbywać.

Członkowie rodziny mieszkali we Lwowie?
We Lwowie też, ale głównie w Stanisławowskim. Będziemy również w Babinie, gdzie urodził się generał Tadeusz Rozwadowski. Jest to jedna z naszych ważnych siedzib rodzinnych, są tam jeszcze ślady po naszej rodzinie. Co prawda, żadnego dworu już nie ma, ale przy miejscowej cerkwi jest jeden z grobów rodzinnych i miejscowa ludność o niego dba, za co oczywiście jesteśmy wdzięczni.

Oprócz Babina, co jeszcze macie w planach?
Odwiedzimy jeszcze Dołpotów blisko Kałusza – tam były skoncentrowane majątki rodziny i są to najbliższe miejsca dla tych osób, które akurat w tym roku przyjechały na zjazd.

Członkowie rodziny Rozwadowskich zapisali się mocno w historii Polski, przeważnie w dziedzinie wojskowości.
Nasza rodzina była bardzo uwojskowiona i na przestrzeni 140 lat otrzymała łącznie 12 krzyży Virtuti Militari, co plasuje nas w ścisłej czołówce takich rodzin w Polsce, o czym miałem okazję przekonać się nie tak dawno, w rocznicę powstania tego odznaczenia. Rodzina została zaproszona na wielkie spotkanie, gdzie właśnie ze zdumieniem dowiedzieliśmy się, że jesteśmy jedną z najbardziej odznaczonych rodzin. Oczywiście, nie jest to żadna zasługa naszego pokolenia – jest to chwała naszych przodków.

Podczas obecnego wyjazdu mamy zamiar odwiedzić miejscowość rodzinną Rożyska, dziś Rożysk, kilkanaście kilometrów na wschód od Tarnopola, gdzie mieszkał pułkownik Kazimierz Rozwadowski, druh Kościuszki i dowódca pułków w powstaniu listopadowym, też odznaczony Orderem Virtuti Militari. Dwaj jego synowie również odznaczeni byli Virtuti Militari. Bardzo zasłużony dla polskości, wielki patriota. Ponieważ odkryliśmy z niemałym zdumieniem, że do dziś istnieje w Rożyskach kaplica grobowa Kazimierza Rozwadowskiego i jego żony, chcielibyśmy nie tylko tę kaplicę odwiedzić, ale i wyremontować.

Rodzinne groby na Cmentarzu Łyczakowskim, jest ich sporo…
Teraz idziemy na grób Antoniego Rozwadowskiego, pod górką powstańców styczniowych. W tej kwaterze też gdzieś, ale nie wiem właśnie gdzie, znajduje się grób jeszcze jednej postaci rodzinnej – Jana Emanuela Rozwadowskiego, który był jednym z przywódców Narodowej Demokracji, bliskim współpracownikiem Dmowskiego, delegatem na konferencję pokojową w Paryżu (1919) i po prostu bardzo zacnym człowiekiem. Niestety nie wiem dokładnie, ale gdzieś tutaj w drugim, trzecim rzędzie podobno jest jego grób. Dziś nie bardzo mamy czas, żeby go odszukać.

A tutaj z kolei jest grób mojego pradziadka, dziadka mojego ojca, Franciszka Rozwadowskiego. To jest ta stela koło drzewa. I tutaj jest jeszcze Tomisław Rozwadowski – też nasza rodzina. Brat mojego dziadka, żył tylko 20 lat, zmarł, zdaje się, na gruźlicę. Wiem, że jeszcze są inne groby rodzinne, które ojciec mi pokazywał w 1969 roku, kiedy tu byłem po raz pierwszy, ale byłem na tyle mały, że nie bardzo pamiętam.

Piotr i Marek Rozwadowscy przy grobie pradziadka (fot. Alina Wozijan)

Na Cmentarzu Łyczakowskim na polu 1 jest też pochowany syn wspomnianego już Kazimierza Rozwadowskiego Erazm, też kawaler Krzyża Virtuti Militari. Jest za mało czasu, żeby odwiedzić wszystkie groby. Za każdym razem jest za mało czasu.

Od szeregu lat jestem prezesem stowarzyszenia rodziny Jordan Rozwadowskich. Bardzo duża część rodziny przez te wszystkie zawieruchy wojenne mieszka, niestety, za granicą. Rodzina jest rozproszona po całym świecie. Przykro mówić, ale podczas zjazdów rodzinnych bardziej wiodącym językiem jest język angielski, niż język polski, żeby młodsi, którzy już nie mówią po polsku, mogli zrozumieć.

Kto w rodzinie zajmuje się genealogią?
Genealogią rodu zajmuje się nasz senior, za parę dni kończy 87 lat, Erazm Rozwadowski. genealogia jest dość dobrze udokumentowana. Rodzin o nazwisku Rozwadowscy jest w Polsce znacznie więcej, niemniej te wszystkie rodziny nie są spokrewnione. Na Podlasiu było kilka rodzin pieczętujących się herbem Rogala, my natomiast jesteśmy Jordan Rozwadowscy herbu Trąby, inne, które można znaleźć w Polsce, raczej wywodzą się z tamtej rodziny.

Czy są jakieś pomysły w sprawie poszukiwania szczątków generała Tadeusza Rozwadowskiego?
Kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać, było za późno kogoś pytać, osoby mogące wskazać miejsce już nie żyły. Ale ten temat ciągle powraca.

To pytanie nurtuje nie tylko rodzinę, nurtuje społeczeństwo w Polsce i we Lwowie.
Dokładnie. Tym bardziej, że postać generała Rozwadowskiego jest co raz bardziej „odkurzana”, bo zarówno w czasach komunizmu, jak i tuż przed wojną była to postać, że tak powiem, niewdzięczna, żeby o niej wiedzę przekazywać. Tak się złożyło, że generał Rozwadowski skonfliktowany był z marszałkiem Piłsudskim, toteż nie był postacią, o której by pamiętano w należyty sposób. Ale dzisiaj powoli historycy odkrywają prawdziwą rolę, którą odegrał. I w związku z tym wszystkie tajemnicze pytania, związane z jego miejscem pochówku, jak i z przyczynami jego śmierci, są aktualne. Jesteśmy dobrej myśli, mamy nadzieję, że to się da rozwikłać.

Dziękuję za rozmowę i życzę udanej dalszej podróży.
Dziękujemy i do zobaczenia.

Rozmawiała Alina Wozijan
Tekst ukazał się w nr 13 (281) 14–27 lipca 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X