Zapomniana technika starożytności

Zapomniana technika starożytności

Popiersie Archimedesa (Fot. scholaris.pl)Archimedes pokonał flotę rzymską przy użyciu wiedzy
W roku 214 przed naszą erą, władca Syrakuz na Sycylii, Hieron II, sprzymierzył się z Kartagińczykami przeciwko Rzymowi. Spodziewając się odwetu ze strony Rzymu, powierzył obronę Syrakuz nie zawodowemu żołnierzowi, a słynnemu uczonemu Archimedesowi. Okazało się, że Hieron nie mógł wybrać lepiej. Archimedes, genialny fizyk i matematyk, oparł obronę miasta na wynalezionych przez siebie maszynach i urządzeniach inżynieryjnych, których użycie spowodowało, że Rzymianie podczas szturmów tracili ogromne ilości żołnierzy.

Pod Syrakuzy podpłynęła rzymska flota wojenna, licząca 60 galer, przewożących 15 tysięcy doborowych rzymskich legionistów. Rzymskie okręty wyposażone były w urządzenia zwane „krukami”. „Kruk” to silny, obrotowy maszt, umocowany na pokładzie okrętu, do którego, zawiasowo przymocowany był długi pomost, podniesiony do pionu dwoma linami, przechodzącymi przez wierzchołek masztu. Po zbliżeniu się okrętu z podniesionym „krukiem” do jakiegoś obiektu, będącego celem ataku, zwalniano liny podtrzymujące pomost, który gwałtownie opadał na atakowany statek przeciwnika lub na jego mury obronne, mocując się dodatkowo do zaatakowanego obiektu stalowym hakiem, Montowanym w spodnią powierzchnię pomostu. Na ten moment czekali przewożeni okrętem legioniści, którzy przebiegali pomostem na atakowany obiekt, wchodząc w zwarcie z żołnierzami przeciwnika. Syrakuzy atakowano od lądu, ale i od morza, którego głębokość pozwalała na podejście okrętów aż pod same mury obronne miasta.

Rzymianie mieli nadzieję, że podpłyną pod mury i zarzucą na nie swoje „kruki”, gdy tymczasem… przytoczę teraz słowa Plutarcha, który tak opisał zaskoczenie, jakie spotkało Rzymian: „…nad okrętami zawisły nagle z murów długie drągi, które jedne okręty zanurzały w głębię, uderzając w nie i naciskając swym ciężarem, inne chwytały żelaznymi kleszczami czy też dziobami, podobnymi do dziobów żurawi i podnosiły je za przody w górę, do położenia pionowego, a następnie tyłem zanurzały w wodę. Jeszcze inne, za pomocą naciągniętych lin obracano z rozpędem w koło i tak ciskano na sterczące pod murami strome skały, czyniąc zarazem wielkie zniszczenie wśród znajdujących się na nich i tak samo miażdżonych ludzi. Nieraz także okręt podniesiony w górę z morza obracał się to w tę, to w drugą stronę i wisząc w powietrzu wywoływał swym widokiem dreszcz przerażenia, aż w końcu ludzie z niego pospadali i powyskakiwali”. Tak było od strony morza, zaś od strony lądu dziesiątkowały Rzymian wyrzutnie pocisków, kamieni, mechaniczne kusze strzelające oszczepami i sprytnie ukryci łucznicy, a wszystko to doprowadzało Rzymian do paniki na samą myśl o potrzebie następnego szturmu.

Właściwy pogrom rzymskiej floty zaczął się dopiero wtedy, kiedy przerażeni potworną siłą urządzeń, podnoszących okręty do góry, zwanych przez Rzymian „żelaznymi rękami”, kapitanowie cofnęli okręty od murów obronnych Syrakuz na „odległość strzału z łuku” (jakieś 40-50 metrów). Wtedy Archimedes użył wielkiego lustra, które koncentrowało światło słoneczne i kierowało je na rzymskie okręty. Flota rzymska została w ten sposób podpalona i wkrótce po tym spłonęła.

Tak podają dwaj bizantyjscy historycy Jan Zanoras i Jan Tzetzas. Powołują się przy tym na dzieło Kasjusza Diona – historyka rzymskiego, autora „Historii rzymskiej”. Niestety, ten fragment „Historii” nie zachował się, co powoduje, że nasi ukochani historycy nie kwestionują istnienia „żelaznych rąk”, bo pisał o nich Plutarch, ale nie wierzą w spalenie rzymskiej floty, bo Plutarch o tym nie pisał. Zanoras i Tzetzes, jako autorzy dopiero z XII wieku, wedle historyków, jeśli nawet coś piszą o obronie Syrakuz, to na pewno piszą to kłamliwie.

Nie wystarczyła widać historykom notatka Lukiana z Samosat, który już w II wieku naszej ery pisał, że Archimedes spalił flotę rzymską na popiół „przy użyciu wiedzy”.

Specyficzny sposób myślenia każe chyba rozumować tak. – „Lukian wyraźnie napisał WIEDZY. Prawda? A nie napisał LUSTRA. Skąd więc pomysł, że użyto lustra? Zanoras i Tzetzes musieli sobie zmyślić to lustro”.

Sam Archimedes nie zostawił po sobie żadnych zapisów, dotyczących swoich wynalazków zastosowanych w obronie Syrakuz, bo przecież został zabity w Syrakuzach przez Rzymianina, gdy na skutek zdrady, po dwóch latach oblężenia, wpuszczono nareszcie Rzymian do miasta.

Niedawno próbowano zweryfikować przekazy historyczne, budując „żelazne ręce” podobne do tych z Syrakuz, ale ku zaskoczeniu wszystkich, naszym inżynierom nie udało się tego dokonać! To jest tak, jak z tym Chopinem. Chopin siadał do fortepianu i grał, a pan Kowalski siada do fortepianu… i nie gra. Mimo, że zbudowanie „rąk” się nie udało, historycy nadal święcie wierzą Plutarchowi, natomiast nadal nie wierzą w spalenie floty rzymskiej. Można się spytać, a czy ktokolwiek próbował zweryfikować i tę opowieść? – Ależ próbował! I to nie raz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X