Z miłości do Ojczyzny (Fot. Bartosz Fratczak)

Z miłości do Ojczyzny

Ksiądz Dariusz Stańczyk ponad 25 lat pełnił posługę wśród Polaków w Wilnie.

Kapłan diecezji radomskiej założył w Wilnie harcerski Hufiec Maryi im. Pani Ostrobramskiej. Młodzież z hufca uczestniczy od lat w organizowanej przez księdza Sztafecie Niepodległości, w ramach której młodzi Polacy z Wileńszczyzny biegną z Zułowa (miejsce urodzin Józefa Piłsudskiego) do Wilna. Podczas ubiegłorocznej XX sztafety rekordowa trasa wynosiła ponad 350 kilometrów – od Warszawy (młodzież wystartowała przy grobie Nieznanego Żołnierza), przez Ostrołękę, Giby, Berżniki, Kopciów, Troki, Zułów do Wilna.

„To ogromna satysfakcja, że młode pokolenie potrafi zrozumieć, jak wielka jest wartość biegania szlakiem legionistów, powstańców listopadowych, styczniowych i, przede wszystkim, ma poczucie, że te 350 kilometrów pokonaliśmy fantastycznie. Wiadomo, że trasa nie jest łatwa” – mówił dziennikarzom ks. Stańczyk. A podczas zamknięcia sztafety przy Mauzoleum marszałka Piłsudskiego na wileńskiej Rossie zapowiedział, że chciałby podobną sztafetę zorganizować do Wilna ze Lwowa.

Po 20 latach ks. Stańczyk zrezygnował z funkcji komendanta hufca, ma zamiar rozpocząć pracę duszpasterską w Rosji. Zastrzega jednak, że nie opuszcza Wileńszczyzny: „wręcz przeciwnie – młodzież jest zaproszona do odwiedzenia całej Syberii i włączenia się w pomoc potomkom Polaków, Litwinów, Łotyszów w Rosji. Moja młodzież z hufca jest zobligowana do tego, byśmy służbę harcerską przenieśli na Syberię” – mówił ks. Stańczyk dla portalu zw.lt. Latem 2014 ksiądz odbył rowerową pielgrzymkę z Wilna do Irkucka. W ciągu 47 dni pokonał trasę liczącą 6 tysięcy 780 kilometrów. Pielgrzymka rowerowa na Syberię stała się weryfikacją jego kontaktów z Rosją, które utrzymywał od wielu lat. Mimo wyjazdu, jak sam mówi, Wilno pozostanie jego domem. O swojej pracy ks. Dariusz Stańczyk opowiadał Wojciechowi Jankowskiemu:

Tu na Wileńszczyźnie pełnił ksiądz zarówno posługę duchową, jak i dbał o patriotyczne wychowanie młodzieży polskiej. Jak opisał by ksiądz życie Polaków na Wileńszczyźnie?
Osobiście od 1988 roku znam Wilno i Wileńszczyznę. Przez 24 lata związany jestem z duszpasterstwem na tych terenach. Mogę powiedzieć, że ludzie tu bardzo czekali na nowego Ducha. Gdy odszedł Związek Radziecki potrzebna była tu każdemu człowiekowi jakaś nowa wizja, nowa droga życia, jakieś ukierunkowanie. Mogę powiedzieć, że właśnie przez rodziny patriotyczne, które tutaj trwały w ciszy, w konspiracji. Możemy powiedzieć, że polskość i wiara były tu w katakumbach, ale były.

Gdy przybyłem tu chciałem natychmiast połączyć swoją pracę kapłańską z, tak bym powiedział, zakotwiczaniem ludzi w ogromnej historii polskiego narodu. Chodziło mi, aby odkryć dla wielu tu nowe metody i możliwości, jak być Polakiem, jak być tym, który kocha dziedzictwo kultury polskiej. Na tych terenach jest przecież ogromna spuścizna historyczna. Oczywiście pierwszą moją myślą było, żeby zacząć swoją pracę od ludzi młodych – młodzież-dzieci-szkolnictwo i wejść w te środowiska z taką strategią i taktyką wojskową, harcerską. Porwać tę młodzież, dać im tę siłę wiary, że naprawdę są powołani do bycia Polakami, powołani do stania na straży tej kultury, żeby poczuli swą wartość.

Jestem przekonany, że osiągnęliśmy bardzo dużo. Przez te lata bardzo wiele osób przyczyniło się do przepięknego rozwoju polskości i patriotyzmu, który w tej chwili, oceniam, jest tu nawet większy niż w Macierzy. Jeżeli tu ktoś kocha polskość to gotów jest cierpieć, poświęcać się i nie zadawać głupich pytać: „A co dała mi Ojczyzna? A co z tego będę miał?”. Tutaj jest to po prostu zaszczyt, duma i szczęście być razem, spotkać się, zaśpiewać wspólnie, wysłuchać koncertu. Młodzież harcerska dumna jest z tego, że odkrywa mogiły powstańców listopadowych i styczniowych, czy polskich legionistów z 1920 roku i żołnierzy AK. Mogą odkryć te mogiły gdzieś daleko w lesie, tutaj na Inflantach, na Łotwie, dotrzeć tam z biało-czerwoną flagą, zapalić znicze i na baczność odśpiewać im hymn polski i odmówić modlitwę Anioł Pański. To jest właśnie prawdziwa postawa młodego człowieka, który nie widzi w tym, że jest jakiś zacofany, ale widzi w tej chwili dumę i honor, że takim stał się, że jest takim. Bardzo cudowne jest widzieć to, gdy taki młody chłopak mówi mi: „Proszę księdza, u mnie w rodzinie takich rzeczy nie było, tak nie mówiono. Tata po szkołach komsomolskich nie ma nawet na tyle zainteresowania. Ale dzięki temu, że poznałem harcerzy, poznałem księdza, że tyle razem podróżowaliśmy po Litwie, Polsce, Italii, Hiszpanii – a niektórzy byli ze mną w Australii, w Argentynie, Meksyku, Kanadzie, przejechaliśmy tysiące kilometrów na rowerach i braliśmy udział w motocyklowych Rajdach Katyńskich – cała moja rodzina weszła na nowo w kulturę wiary i, przede wszystkim, w kulturę polskiej Ojczyzny”.

Ciekawe, że wiele harcerek mówi: „Moja mama jest Litwinką, ale jak zaczęła teraz pięknie mówić po polsku, udziela się w patriotycznych spotkaniach na Rossie, kiedy ja tam jestem jako córka, bo tata jest Polakiem”. To też pokazuje, że jeżeli dobrze promowana jest kultura, a patriotyzm jest cnotą kultury, to Polak, Litwin czy Rosjanin na wielkie i ważne wydarzenia załapie się i będzie mu się to podobać. Kiedy my biegniemy w Sztafecie Niepodległości z Zułowa, miejsca urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego na Rossę, okazuje się, że chcą biec 11 listopada Rosjanie, Polacy, Litwini. Wiadomo przecież, że około 95% uczestników – a bywa ich nieraz około 300 osób – ubrani są w barwy biało-czerwone. Mamy też flagi litewskie i łotewskie, czy innych sąsiednich krajów, z których są uczestnicy.

Stad mogę powiedzieć, że Polacy tutaj, jeżeli nie zatracą w sobie tej pewności siebie i tego ducha, to naprawdę nikt ich tutaj nie zniszczy i długo pozostanie widoczna tutaj pod każdym względem polskość. Trzeba błogosławić tym ludziom. Ojczyzna-Matka powinna też pomagać im finansowo, wspierać ich, bronić ich na arenie UE, bronić ich prawnie, bo polska mniejszość narodowa potrzebuje też często głosu z Warszawy czy głosu z Brukseli. Jeżeli to będzie następowało, to będą oni tutaj zaczynem wspaniałej młodzieży dla Macierzy. Ta młodzież wyjeżdża na studia do Polski, tam kontaktuje z naszą młodzieżą i w ten sposób emanuje piękną kulturą patriotyczną rodem z Wileńszczyzny.

Oczywiście, kościół bardzo dużo już wniósł w odrodzenie wiary i polskości i należą mu się słowa uznania. Wiele sióstr i kapłanów potrafili zjednoczyć ludzi wokół wiary i polskości. Cieszę się bardzo, że mogłem przez tyle lat tu pracować – 24 lata to połowa mojego życia – i za to dziękuje Bogu i Matce Najświętszej.

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 5 (225) za 17-30 marca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X