Z majówki przemyskiej

Z majówki przemyskiej

Szwedzi i Tatarzy pustoszą ziemię przemyską? Na szczęście działo się to w odległej przeszłości, ale nawiązano do tych czasów podczas atrakcji majówkowych w Przemyślu. Nie zabrakło na nich, i niecodziennych zawodów w wielu dyscyplinach rowerowych, i sporej oferty jarmarku turystycznego, które gromadziły tłumy mieszkańców miasta i okolic.

W bogatym programie majówki zmieściło się także spotkanie z dr Andrzejem Gliwą z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Rzeszowie – autorem hitu wydawniczego miejscowego Towarzystwa Przyjaciół Nauk „Kraina upartych niepogód. Zniszczenia wojenne na obszarze ziemi przemyskiej w XVII wieku”. Promocja miała miejsce na zamku i połączona była z okolicznościową wystawą oraz ofertą wydawniczą Towarzystwa.

Chociaż tytuł książki godny powieści historycznej, podtytuł wskazuje już na ściśle naukowy jej charakter, będącej owocem ponad piętnastu lat pracy badawczej autora, uwieńczonej obroną doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim w 2010 roku. Treść tej publikacji przeczy dotychczasowemu poglądowi jakoby ziemię przemyską w XVII stuleciu zniszczył potop szwedzki, przyczyniając się tym także do upadku I Rzeczpospolitej. Ujmując jej treść w największym skrócie – autor dowodzi, że do spustoszeń i degradacji, na przykładzie ziemi przemyskiej, nie przyczynili się Szwedzi, a Tatarzy. Dla ścisłości dodajmy, że oprócz Tatarów te ziemie pustoszyli także Kozacy, Rosjanie, Turcy, Węgrzy czy Orda.

Trudno się dziwić zainteresowaniu książką w samym Przemyślu. Wszak najwyższym wzniesieniem na terenie miasta jest Kopiec Tatarski (333 m n.p.m.) a przy kościele o.o. Reformatów, położonym ówcześnie poza murami obronnymi miasta, stoi pomnik Krystyna Szykowskiego, gwardiana tegoż zakonu, który w 1672 roku razem mieszczanami przemyskimi pobił czambuł tatarski pod Kormanicami, odbijając jeńców wziętych w jasyr i łupy.

Książka liczy 1100 stron, zawiera 12 obszernych tabelarycznych aneksów oraz tyleż dołączonych map formatu A-3. Wspomnijmy także kilka słów o tak istotnej sprawie dla pracy naukowej jak źródła, na których oparł się autor. Do tej pory w badaniach zniszczeń gospodarczych tych stuleci opierano się na lustracjach królewszczyzn, protestacjach składanych przez poddanych poszkodowanych przez własne oddziały wojskowe, inwentarzach dóbr ziemskich itp., które autor uznaje za mogące stanowić jedynie materiał pomocniczy w zgłębianiu tego tematu. Andrzej Gliwa za najdoskonalszy materiał źródłowy uznał tzw. juramenty czyli spisy zaprzysiężonych sądownie zeznań, jak określilibyśmy to dzisiejszym językiem – podatkowych – które stanowiły podstawę do ulg z tytułu zniszczeń wojennych obiektów. O trudzie towarzyszącym badaczowi niechaj świadczy fakt, że odczytanie jednego dokumentu potrafiło zająć kilkanaście godzin, nie mówiąc czasochłonnej metodzie kartograficznej, jaka była zastosowana w tej pracy. Pozostawiając jednak recenzję tej pracy historykom zajmujących się XVII stuleciem, warto zachęcić do tej lektury zwykłych czytelników, którzy dzięki indeksom znajdą swoje miejscowości (a jest ich ponad tysiąc!) z ich bogatą historią. Fragmenty tej publikacji, drukowane wcześniej na łamach Rocznika Przemyskiego gruntowały już wtedy popularność tej tematyki i dzisiejszą – tej publikacji.

Dr Andrzej Gliwa podpisuje ksiązki (Fot. Grzegorz Poznański )Promocji – oprócz wystawy obrazów przemyskiego artysty- malarza pochodzenia tatarskiego Timura Karima o tematyce w klimacie prezentowanej publikacji – towarzyszyła także prezentacja zeszytów tomu nr 49 Rocznika Przemyskiego. Tak więc za rok ubiegły Towarzystwo Przyjaciół Nauk wydało zeszyty: Historia, Literatura i język oraz Historia wojskowości. Do zapoznania się z szeroką problematyką i ciekawymi artykułami zamieszczonymi na łamach Zeszytów zapraszamy Czytelników, na stronie internetowej Towarzystwa www.tpn.pbp.webd.pl, gdzie zamieszczono pełną ofertę wydawniczą. Dodajmy, że w tym roku redaktorzy poszczególnych zeszytów pracują nad numerem pięćdziesiątym (jubileuszowym) Rocznika Przemyskiego, który oprócz biblioteki naukowej, stanowi od roku 1909 filar działalności tego jednego z najstarszych towarzystw miasta „nad Sanem, nad zielonookim”, jak go nazywał pisarz rodem z tego grodu – Przemysław Bystrzycki.

Waldemar Wiglusz
Tekst ukazał się w nr 9 (205) za 16-29 maja 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X