Z dużej chmury – mały deszcz

Z dużej chmury – mały deszcz

Policja czuwa nad przebiegiem meczu (Fot. Danuta Greszczuk)

Na kilka dni przed meczem zarząd „Pogoni” zwrócił się z gorącym apelem do kibiców obu drużyn: ”Apelujemy o uszanowanie zasad rywalizacji sportowej i powstrzymanie się od obraźliwych okrzyków oraz innych form agresji. Mamy nadzieję, iż zachowanie kibiców obu lwowskich drużyn będzie potwierdzeniem gotowości naszych państw do zbliżających się rozgrywek Euro 2012”.

 

Ze 170 zgłoszonych fanów Karpat-2, na mecz przybyło około 100 osób. Natomiast z Polski przybyła grupka sympatyków „dumy Lwowa” na czele z prezesem Marcinem Siembidą, który tak skomentował całą sytuację:

 

„Są to młode osoby, które nie znają historii i bezpodstawnie napinają się. A o Lwowie będziemy mówić zawsze. Nic i nikt tego nie zmieni. Nawet grupa 170 osób. Zawsze będziemy przyjeżdżać, kibicować i trzymać stronę Pogoni”.

 

Fani Karpat przybyli na 10 minut do rozpoczęcia meczu i ustawili się za jedną z bramek. Chyba byli rozczarowani małą ilością fanów Pogoni. Zaśpiewali kilka piosenek zagrzewających ich drużynę do zwycięstwa, usłyszeliśmy strzały kilku petard i na tym koniec. Na drugiej połowie meczu zostało kilka osób. Nad całym przebiegiem meczu czuwał 30-osobowy oddział lwowskiej milicji i oddział specjalny „Berkut”.

 

Mecz rozpoczął się od przewagi drużyny Karpaty-2. To oni utrzymywali się częściej przy piłce, kontrolowali grę w środku boiska i stwarzali dogodne podbramkowe sytuacje. Jedna z takich akcji mogła zakończyć się zdobyciem bramki. W 13 minucie meczu, po mocnym strzale piłkarza Karpaty-2, niewygodną spadającą piłkę obronił bramkarz „Pogoni”. Pod koniec pierwszej połowy piłkarze „Pogoni” widocznie przyśpieszyli i gra się wyrównała. Jednak szybkie trójkowe akcje nie przyniosły polskiej drużynie wymarzonej bramki.

 

Druga połowa zaczęła się fatalnie. W 49 minucie meczu, po stracie piłki w środku boiska „Pogoni”, dwaj piłkarze Karpat dokonali szybkiego kontrataku, który zakończył się strzeloną bramką. Pogoniarze rzucili się odrabiać straty i mieli kilka dogodnych sytuacji, ale Karpaty-2 broniły się do końca meczu na swojej połowie całą drużyną. Kolejna minimalna przegrana 0:1. Co oznacza, że po sześciu kolejkach, z zerowym bilansem, Pogoń Lwów zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tablicy.

„Wrażenia nie są najlepsze. W drużynie jest ewidentnie widoczny kryzys związany z utratą trenera. Drużyna ma potencjał, ale nie może go realizować. Jesteśmy na etapie aktywnego poszukiwania nowego trenera i nawet mamy już kilka kandydatur. Chcemy od nowego trenera usłyszeć koncepcję dalszego rozwoju Pogoni”, – podsumował po meczu prezes „Pogoni Lwów” Marek Horbań.

„Jak wiadomo, jest to pierwsze ligowe spotkanie „Pogoni” z Karpatami-2. Teraz przy każdym derbowym spotkaniu będzie takie samo ciśnienie i tak będzie już zawsze, – podsumował prezes „Stowarzyszenia Sympatyków Pogoni Lwów” Marcin Siembida, dodając: Tylko, że my się przygotujemy wcześniej i nie przyjedziemy w 3-4 osoby, a ekipą 100 osobową. Bo już odzywali się ludzie z Lublina i Warszawy. Jak następnym razem przyjadą dwa autokary to może być gorąco”.

Warto przypomnieć słowa Dariusza Bohatkiewicza, dziennikarza TVP1, który na łamach Kuriera Galicyjskiego napisał: „zamiast bić się, grajmy w piłkę !”. Bo w odróżnieniu od świata wirtualnego, w tym realnym, chętnych do boju „czegoś nie za wielu”.

 

Eugeniusz Sało

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X