Władysław Frankowski Władysław Frankowski (fot. archiwum autora)

Władysław Frankowski

Doktor Władysław Frankowski (1819-1895)

W cyklu „Jak Polacy Charków budowali”, nie może zabraknąć wspomnienia o znakomitym synu Ziemi Charkowskiej, przynależnym do rodu Polaków – doktorze Władysławie Frankowskim. Wśród Polaków był prawie nieznany, natomiast w rosyjskojęzycznym środowisku Charkowa jest ceniony i szanowany. Jego życiu i działalności poświęcono wiele uwagi, zwłaszcza na Charkowskim Narodowym Uniwersytecie Medycznym, wydając szereg opracowań na temat dorobku tego lekarza. Miasto jeszcze za życia nadało mu honorowe obywatelstwo, a jedna z ulic – „Frankowskaja”, przypomina o tym wielkim człowieku, Polaku i katoliku, lekarzu, który przez całe życie bezinteresownie służył choremu człowiekowi.

W polskiej bibliografii, poza nielicznymi wzmiankami w encyklopediach, brak gruntownego opracowania i próby systematyzacji dorobku naukowego doktora Frankowskiego, który, mimo, iż jest rozproszony, jednak nie utracony ostatecznie. Stanisław Kośmiński w „Słowniku lekarzów polskich” z 1888 roku wymienia 27 publikacji Frankowskiego, które w większości poruszają problematykę leczenia chorych w czasie epidemii. Zawierają też starania i prośby o udoskonalenie medycyny w Charkowie w drugiej połowie XIX wieku, które Władysław Frankowski kierował do władz za pośrednictwem miejscowej prasy. W oddzielnych felietonach Frankowski relacjonował o wyjątkowych i rzadkich zachorowaniach w mieście np. „Pustula maligna, przypadek spotykany w Charkowie”, czy „Cholera epidemica w Charkowie”. Szczegółowo omawiał sposoby leczenia chorych na tyfus i inne. Wzmianki o Frankowskim znajdujemy również w ówczesnej prasie rosyjskojęzycznej.

Chcemy, nie roszcząc sobie prawa do opracowania naukowego, przybliżyć jedynie tę postać szerszemu gronu czytelników spoza Charkowa, i przyczynić się do uwrażliwienia na potrzeby drugiego człowieka. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. takie wzorce są potrzebne i wciąż aktualne.

Władysław Frankowski przyszedł na świat w okolicach guberni mińskiej w 1819 roku w polskiej rodzinie szlacheckiej, obrządku rzymskokatolickiego. Straciwszy we wczesnym dzieciństwie rodziców, wychowywał się wśród obcych, cierpiąc głód i niedostatek. Właśnie ten okres życia nauczył młodego Władysława głębokiego współczucia wobec cierpienia innych, a szczególnie dzieci i ubogich. Jak pisali I. Robak i T. Strogoż: „Chęć pomocy była ideą jego życia i znalazła odzwierciedlenie w całej działalności zawodowej i społecznej”, a wspomniany wyżej St. Kośmiński dodał, że Frankowski „zamieszkując od lat 40. w Charkowie, pozyskał ogólny szacunek i uznanie”.

Jako wyjątkowo uzdolniony młodzieniec rozpoczął naukę w pięcioklasowej szkole szlacheckiej w rodzinnym Mozyrzu. Tam zainteresował się naukami przyrodniczymi, po czym postanowił zostać lekarzem. Studia rozpoczął na Akademii Medyko-Chirurgicznej w Wilnie, jednak po roku musiał przerwać je z powodu likwidacji uczelni. Jako stypendysta rządowy przeniósł się na Wydział Lekarski Cesarskiego Uniwersytetu Charkowskiego, który ukończył w 1840 roku z dyplomem lekarza pierwszego stopnia. Pierwsze praktyki lekarskie odbywał już jako student ostatniego roku. Mimo trudności udawał się do ludzi w oddalonych wiejskich miejscowościach pod Charkowem, aby tam nieść pomoc medyczną.

Przez pierwsze pięć lat po studiach Frankowski pełnił funkcję ordynatora kliniki akuszerskiej i terapeutycznej. W tym czasie zdobył doświadczenie, szacunek i popularność wśród mieszkańców miasta. Na własne utrzymanie przeznaczał jedynie pensję podstawową, a pozostałe dochody przekazywał na potrzeby niezamożnych chorych.

W 1845 roku Charków nawiedziła epidemia tyfusu. Jak podają statystyki, 1/3 mieszkańców zachorowała, w tym także doktor Frankowski, który był bliski śmierci. Jego koledzy, będąc przekonani o jego rychłej śmierci, postanowili odnaleźć w mieszkaniu środki na godziwy pochówek. Jak się okazało, pieniędzy w domu Frankowskiego nie było, gdyż wszystkie rozdał biednym, on zaś sam w czasie epidemii był tam, gdzie istniała największa potrzeba w ratowaniu chorych.

Po powrocie do zdrowia Frankowski został mianowany lekarzem studentów weterynarii, utrzymujących się na swój koszt, na których wykształcenie i potrzebne leki przeznaczał trzecią część swojego wynagrodzenia. Trzy lata pełnił też obowiązki członka Rady Lekarskiej.

W latach 1848-1859 był akuszerem Charkowskiego Urzędu Lekarskiego i pracował w Państwowym Banku Handlowym jako lekarz miejscowych urzędników.

Przy miejscowej parafii katolickiej istniało od 1843 roku Towarzystwo Dobroczynności, gdzie Frankowski przez prawie czterdzieści lat charytatywnie służył pomocą lekarską i lekami dla członków stowarzyszenia. Korzystali z jego pomocy ludzie innych wyznań i narodowości. Codziennie przyjmował tłoczących się przed jego gabinetem pacjentów. Po śmierci Frankowskiego w jego osobistym notesie stwierdzono, że leczył bezpłatnie ponad 200 tys. pacjentów, nie licząc wizyt domowych. W tym czasie istniało nawet w Charkowie powiedzenie, że nie było domostwa i mieszkania w mieście, gdzie nie był lekarz Frankowski, chyba u tych, którzy mieszkali tu krócej niż trzy miesiące.

Pierwszy szpital dziecięcy w Charkowie (fot. archiwum autora)

Miał także sławę wybitnego diagnosty. Mimo że był jedynie prostym lekarzem, często go zapraszano na konsylia lekarskie. Pracował bez urlopu i przerw, nawet w soboty oraz niedziele. Sumcow tak napisał o Frankowskim: „Nie zważał na tytuły, zamożność, status społeczny (…) Bezinteresownie i hojnie traktował wszystkich potrzebujących jego porad, wciąż zachowywał skromność, jakby był najmłodszym w gronie lekarzy”. Z szacunkiem odnoszono się do niego także w środowisku uniwersyteckim.

Szpital obecnie (fot. archiwum autora)

W 1847 roku większość mieszkańców Charkowa zachorowała na szkorbut, który w tym czasie był chorobą nieuleczalną. Od Rady Miasta otrzymał delegację na kierownika szpitala chorych na szkorbut. Jak podawali naoczni świadkowie, chorym w licznych placówkach medycznych zabezpieczał należne warunki.

Następnie wybuchła epidemia cholery. I tutaj stanął na czele zadania jako przewodniczący szpitala cholerycznego, lekarza i sanitariusza, nawet będąc znowu chorym. Dzięki osobistemu zaangażowaniu Frankowskiego 75 proc. chorych pacjentów uratowano, co w tym czasie graniczyło z cudem.

W okresie wojny krymskiej pracował charytatywnie w charkowskich szpitalach wojskowych, a własne oszczędności przekazywał na lekarstwa dla rannych. Zaangażował się w leczenie rannych wojskowych z wojny rosyjsko-tureckiej, za co otrzymał odznaczenie Czerwonego Krzyża. Kilka tysięcy rubli przeznaczył dla polskich powstańców z 1863 roku, co później było nawet negatywnie odbierane przez władze miejskie Charkowa, m.in. przy nadaniu mu honorowego obywatelstwa miasta.

W 1861 roku Frankowski był jednym z założycieli Towarzystwa Lekarskiego i współautorem jego statutu. Ukoronowaniem jego działalności, w czasie, gdy był członkiem Rady Miejskiej, stało się w 1872 roku powołanie i w 1878 roku wybudowanie i otwarcie szpitala dziecięcego, o co przez wiele lat tak żarliwie zabiegał. Potrzebę w mieście takiego szpitala Frankowski uzasadniał tym, że w starym Charkowie choroby oraz śmiertelność wśród dzieci osiągały ogromny procent. Jak sam skarżył się, jedynie w latach 70. XIX wieku codziennie umierała połowa noworodków, a w rodzinach biednych te statystyki były jeszcze wyższe. „Leczyć dzieci biednemu – mówił – nie było gdzie i u nikogo. Choroba, przychodząc do rodziny, porażała dzieci od jednego do drugiego, dlatego, że chorych nie było możliwości oddzielić od zdrowych”. Wprawdzie do sfinalizowania tego dzieła doszło dopiero w 1878 roku, jednak była to pierwsza tego typu profesjonalna jednostka lecznicza w Imperium Rosyjskim, która na pierwszym etapie funkcjonowania mieściła 20 łóżek. Temuż dziełu, Frankowski nie szczędził ani sił, ani własnych pieniędzy. Dla rodzin biednych pomoc medyczna była udzielana bezpłatnie. Warto zauważyć, że w pierwszych 12 latach istnienia ambulatorium i szpitala dziecięcego przyjęto ponad 70 tys. dzieci, zaś postawa i osobisty przykład Frankowskiego przyciągały do Charkowa młodych lekarzy pediatrów.

Doktor Frankowski miał też pragnienie założyć szpital zakaźny, jednak nie doczekał się jego realizacji. Wprawdzie w 2011 roku w Charkowie doszło do odrodzenia inicjatywy założenia szpitala zakaźnego im. Władysława Frankowskiego, jednak również tym razem sprawa utknęła w teczkach urzędniczych.

Za całokształt działalności i walory osobowe Rada Miejska w 1892 roku na uroczystym posiedzeniu nadała Władysławowi Frankowskiemu „przyjacielowi biednych i nieszczęśliwych”, honorowe obywatelstwo Charkowa. Otrzymał również inne odznaczenia i wyróżnienia: order św. Stanisława drugiej kategorii (1857), order św. Stanisława drugiej kategorii z koroną cesarską (1867), diamentowy pierścień (1844), odznakę zasługi wzorowej 15-letniej służby (1858), odznakę Czerwonego Krzyża za okazaną pomoc dla żołnierzy – uczestników wojny rosyjsko-tureckiej (1879). Z okazji 50-lecia lekarskiej działalności życzenia dla charkowskiego lekarza-dobroczyńcy napływały z różnych miast „od Kaukazu do Berlina i od Sankt Petersburga do Jałty”.

Śmierć, która nastąpiła 12 kwietnia 1895 roku, i pogrzeb doktora Władysława Frankowskiego stały się prawdziwym manifestem uznania dla zasług tego prostego człowieka. Jak pisano, Charków do tej pory nie widział tak wielkiej ilości ludzi, zgromadzonych w jednym miejscu. Przez wiele dni w miejscowym kościele odbywały się nabożeństwa żałobne i spotkania w wielu miejscach miasta. Pogrzeb odbył się 18 kwietnia, i zgromadził ludzi różnych stanów, różnych wyznań. Doktor Frankowski został pochowany na miejscowym cmentarzu katolickim, jego mogiła jednak się nie zachowała.

W swym życiu Frankowski nie zgromadził żadnych oszczędności, gdyż wszystko przeznaczył na dzieci i biednych chorych. Toteż po jego śmierci Rada Miasta przyjęła uchwałę o należnym zabezpieczeniu materialnym wdowy zmarłego. Postanowiono także ufundować pogrzeb i wykonać pomnik dla lekarza. Charkowskie Towarzystwo lekarskie postanowiło wybudować przytułek dla nieuleczalnie chorych imienia Frankowskiego, lecz nie zostało to zrealizowane z powodu barier biurokratycznych. Doszło jedynie do nadania imienia doktora Frankowskiego jednej z ulic Charkowa, która nosi ją do czasów obecnych. W nocie pośmiertnej w jednej z tamtejszych gazet napisano: „Tacy ludzie, jak Frankowski, marzyciele, jasno patrzący w przyszłość i przestrzeń, wskazują drogę do wyższych celów ludzkości”.

Mimo że od śmierci Frankowskiego minęło już ponad 100 lat, jego postawa i charyzmat są ciągle aktualne. Miłosierdzie, świadczone drugiemu człowiekowi, jest jedną z podstawowych wartości tak często zapoznanych w czasach obecnych. Gdyby udało się przeprowadzić dogłębne badania naukowe, które, m.in. wykazałyby heroiczność cnót tego lekarza ze Słobożańskiej Ziemi, można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że jest to, być może, kandydat do chwały ołtarzy, który bezgranicznie oddał życie cierpiącemu człowiekowi”, jak pisała Ż. Percewa w 2011 roku na temat działalności Towarzystwa Lekarskiego w Charkowie. Wciąż brakuje prostych świeckich świętych, którzy wykazali, że największą sztuką w życiu jest umiejętność ofiarnej służby innym.

Profesor medycyny W. Łaszkiewicz po śmierci Frankowskiego napisał: „To był znany w mieście na przestrzeni kilku dziesięcioleci lekarz, prawdziwy przyjaciel człowieczeństwa, o którym pamięć jednakowo z szacunkiem zachowują zarówno bogaci jak biedni”.

Marian Skowyra
Tekst ukazał się w nr 1 (269) 17–30 stycznia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X