Wisłoujście

Wisłoujście

Stąd strzelało się wzdłuż muru obronnego. W bok nieprzyjaciela (Fot. Joanna Piłat)Nasi historycy twierdzą, że Gdańsk został pobudowany przez polskiego księcia Mieszka Pierwszego. Jak na złość zachował się najstarszy zapis nazwy miasta z roku 999, który chętnie przytoczę dla tych wszystkich, którzy by chcieli połamać sobie język na jego wymowie. Miasto istniało już w roku 997 i nazywało się wtedy Gzddanyzc. Polski książę miałby więc zbudować na Pomorzu polskie miasto, chyba tylko po to, by nazwać go nie wiem po jakiemu, może po kaszubsku, ale na pewno nie po polsku. Wierzycie Państwo w coś takiego?

Do powstania Gdańska nie trzeba było Mieszka I. Pomorzanie mieli własną dynastię książęcą niczym nieustępującą polskim Piastom. W Polsce jest taka chętka, by przedstawiać naszych ówczesnych sąsiadów jako zapóźnionych w rozwoju dzikusów, na tle których Polacy błyszczeli „niby jakiś talar złoty”. To po prostu nie może być prawdą. Z przekonaniem będę twierdził, że wszędzie było bardzo podobnie. I na ziemiach polskich, i u sąsiadów.

Powstawanie miasta było zapewne długim procesem, bo zawsze tak jest. Najpierw powstaje jakaś mała osada rybacka, która ma dogodną komunikację z morzem, a w zapleczu potężną rzekę, co aż się prosi, żeby zbudować port. A jak port, to wtedy rozwój tej małej osady jest przesądzony. Musi przekształcić się w miasto! Miasto i port, to przede wszystkim magnes dla ludzi przedsiębiorczych, specjalistów, handlowców. To cała armia młodych, dzielnych ludzi chcących nauczyć się zawodu, chcących się wzbogacić, zrobić karierę.

Niemieccy rzemieślnicy i niemieccy kupcy w Gdańsku
No i tak było z Gdańskiem. Przybywali do niego, nawet z daleka różni ludzie, ale najwięcej było Niemców. Wbrew głupim gadaniom, to nie byli żołnierze. To byli przede wszystkim niemieccy rzemieślnicy, krępowani dotychczas niemieckimi przepisami cechowymi, którzy tu, na terenie księstwa pomorskiego odzyskiwali zdolność działania. Tu żyło się im łatwiej. Za niemieckimi rzemieślnikami szli niemieccy kupcy. Przenosili się tu dla tych samych powodów, dla jakich robili to rzemieślnicy. Otwierali sklepy, handlowali, inwestowali. Ich działanie tworzyło miejsca pracy dla miejscowych. To też powodowało, że Niemcy wrastali w miejscową społeczność. Budowali tu swoje domy. Osiedlali się na stałe. Wszystko to działo się za przyzwoleniem i błogosławieństwem książąt pomorskich, bo miasto stawało się kurą znoszącą złote jaja.

Sąsiedzi zgrzytali zębami i kombinowali co zrobić, żeby Pomorzanom dobrać się do szkatuły. Próbowali przede wszystkim Polacy, może dlatego, że mieli najbliżej. Doskonale nadawała się do tego średniowieczna instytucja tak zwanego lenna. Teraz takich facetów nazywa się reketierami. Wchodzą do sklepu i wymuszają na właścicielu opłatę haraczu w zamian oczywiście za „ochronę”. Wtedy jeden książę zmuszał drugiego księcia do tego samego i to właśnie była instytucja lenna. Ten silniejszy miał spore dochody od tego słabszego. Nie musiał administrować jego terytorium, nie ponosił żadnych kosztów.

Co roku dostawał forsę tylko dlatego, że był silniejszy. Słabszy mu płacił w obawie, że jeśli nie zapłaci, zostanie zwyczajnie pobity. Tak funkcjonował system „na lennika”. Był jeszcze drugi system „na namiestnika”, ale ten bardziej angażował silniejszego, bo zmuszał go do utrzymywania przy namiestniku jakiegoś oddziału wojskowego. Na poły porządkowego, a na poły okupacyjnego. Oba te systemy działały na Pomorzu bardzo nietrwale. Po krótkim czasie przewaga Polaków spadała na tyle, że Pomorzanie dość łatwo pozbywali się problemu, ale też nie na tyle, żeby w przyszłości z powrotem weń nie popaść.

Czy książę zwierzchni poprzez jeden z tych systemów stawał się właścicielem podległego mu terenu? Odpowiedzcie sobie Państwo na to pytanie, a wyjdzie Wam odpowiedź, czy Gdańsk i tereny Pomorza Gdańskiego były odwiecznie polskie, czy może raczej odwiecznie polskie nie były.

Żyła złota
A teraz przed Państwem leży Gdańsk. Żyła złota! Dziesiątki rąk będzie się wyciągało zewsząd, żeby ją zagarnąć.

Żeby lepiej zrozumieć historię Gdańska należy zapoznać się z terenem, na którym miasto powstało i uściślić jego położenie, bo wbrew temu, co się potocznie o Gdańsku wie, miasto bynajmniej nie leży na brzegu morza, ani też nie leży nad Wisłą. Teraz miasto się rozrosło, ale przedtem do brzegu morza było około 6–7 kilometrów, zaś do najbliższego brzegu Wisły, co najmniej dwa kilometry.

Gdańsk nie leżał więc nad morzem, nie leżał więc nad Wisłą, tylko został zbudowany na brzegu Motławy, dość dużej rzeki uchodzącej do Wisły. To na tej rzece zbudowano port gdański i żeby wypłynąć z niego na morze należało najpierw ruszyć Motławą z jej prądem w kierunku Wisły, a potem dopiero z prądem Wisły w kierunku morza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X