Wielkanoc AD 1927 Wiek Nowy, 1927

Wielkanoc AD 1927

W roku Pańskim 1927 święta Wielkanocne wypadały, tak samo jak i w bieżącym – 17 kwietnia. Lwowski Dziennik Ilustrowany „Wiek Nowy” nie za wiele miejsca poświęcił świętom, ale co nieco interesującego możemy tam przeczytać…

W przededniu Zmartwychwstania dziennik zamieścił Rozważania na Wielką Sobotę

Szeroką falą płyną tłumy – by stanąć w skupieniu wobec wiekuistego Wielkiego Misterjum, ziszczającego się przed Grobem Chrystusa po wszech lądach starego i nowego świata. Płyną i stroskane przez gorzkie niespodzianki życia serca u stóp Chrystusowych składają, by swój żal lub cierpienie świętem wspomnieniem Męki Pańskiej ukoić, by mocy na walkę z losem nabrać.

Wśród setek świateł w bogatych, przybranych kirem i zielenią świątyniach stolicy, przy migotliwych blaskach ubożuchnych lampek małych, wiejskich kościółków — wszędzie, jak szeroka i długa ziemia Polska, korzy się lud przed symbolem Męki Odkupienia wszystkich win.

Ten Wielki Symbol — był przez lat sto symbolem Polski cierpiącej, w bolesne ciernie niewoli spowitej. I w tem głębszem wzruszeniu chylą się dziś kornie przed Grobami czoła, iż z grobu zmartwychwstały dziś naród tem bliższy jest sercem Odkupicielowi w dniu Jego Męki i Zmartwychwstania.

Wiek Nowy, 1927

W wydaniu w świąteczną niedzielę Henryk Cepnik przygotował artykuł redakcyjny Na Zmartwychwstanie.

Dziewięć już lat żyjemy w wolnej Ojczyźnie – dziewięć lat bytu niepodległego mamy poza sobą. W ciągu tych dziewięciu lat przeżyliśmy i doświadczyli wiele. Mieliśmy chwile entuzjazmu i uniesień, lecz mieliśmy także momenty prawdziwie tragiczne, momenty, gdy zdawało się, że wzniesiony wysiłkiem nadludzkim i krwawą hekatombą ofiar gmach Rzeczypospolitej runie w gruzy i zasypie na zawsze odzyskaną z takim trudem, okupioną tylu poświęceniami Niepodległość.

Takim momentem był rok 1920, rok grozy bolszewickiej. Przetrwaliśmy jednak wszystko. Polska, ta ironicznem określona mianem „państwa sezonowego” Polska, ostała się wszystkim burzom zewnętrznym i wewnętrznym, które biły o piersi jej i miały zmieść ją z powierzchni państw samoistnych. Dziś Polska wyszła już z pierwotnego chaosu, jest na równej i dobrej drodze, zajęła należne sobie miejsce w rodzinie państw europejskich, co więcej — stała się jednym z najpoważniejszych czynników w polityce międzynarodowej, działających w dziele odbudowy Europy z kataklizmu, jakim była dla niej wojna światowa. W stosunkach zewnętrznych więc, w stosunkach międzynarodowych Zmartwychwstanie Polski nabrało treści istotnej, ujawniło się w oczach świata w formie widocznej, w sposób dla wszystkich jasny i stanowczy.

Uderzmy się więc w piersi, zanim zasiądziemy do stołu wielkanocnego i, jak ojcowie i dziadowie nasi czynili, podajmy sobie w tym dniu uroczystem dłonie do zgodnej, jedną myślą przenikniętej pracy pod hasłem dobra ogólnego i szczęścia Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!

Z głębi serc naszych truciznę zawiści i nienawiść zapomnijmy, otwórzmy serca dla prawdziwie braterskiej miłości i na tych podstawach budujmy przyszłość naszą i tych, co po nas przyjdą! Niech śpiew „Alleluja” stanie się dla nas hasłem pokoju i miłości, niech będzie śpiewem Zmartwychwstanie ducha obywatelskiego i ducha prawdziwej miłości Ojczyzny.

Dr. Jan Rogowski zamieścił swe wspomnienia ze świąt w 1919 roku, gdy trwały walki o Lwów, zatytułowane Rezurekcja żołnierza (Wspomnienia z walk o Lwów).

W niezapomnianych dniach Wielkiego Tygodnia roku 1919 pełniłem służbę obserwatora artylerii w Pasiekach Miejskich jako podchorąży 3 baterji, noszącej nazwę „Władysław”.

Odcinek Pasiek Miejskich w tych dniach silnie wzmocniono. Z tego względu, że uderzenie skierowane na Kozielniki miało wyjść z tego właśnie punktu. W Wielką Sobotę inspekcja odcinka przez kilku wyższych oficerów dowództwa 5 dywizji piechoty utwierdziła nas w przekonaniu o bliskim terminie naszej ofenzywy.

Rzeczywiście wieczorem tego dnia przyszły rozkazy o generalnym ataku w Wielką Niedzielę o godzinie 2-giej nad ranem.

Obserwatorowie artylerii już o godz. 1-szej mieli być na swoich punktach obserwacyjnych. A więc nadszedł już czas ostatniej rozprawy! Nadszedł już czas czynu i gniewu żołnierskiego, który z okopów wyjdzie – straszny, by zemstę wziąć w walce wręcz, w błysku skrzyżowanych bagnetów.

W podnieceniu dziwnie radosnem zebraliśmy się na swojej kwaterze. Dwaj oficerowie kawalerii, pełni ochoty i ułańskiego iście animuszu, snuli plany na przyszłość, niby przędzę barwną! Na chwilę położyliśmy się na swoich żołnierskich posłaniach, ale sen nie imał się naszych powiek. Około godziny 1-szej zerwaliśmy się. wszyscy i nucąc cicho „Wstań Białe Orlę”, opuszczamy chatę.

Noc dosyć jasna… Wśród chmur o jakimś dziwnym srebrzystym połysku świecą gwiazdy tu i ówdzie… Dziwna noc wczesnej, do życia budzącej się wiosny. A na pozycji błyśnie czasami rakieta światłem jaskrawem, huknie strzał jeden, drugi, zaterkocze jakby w nagłym porywie gniewu karabin maszynowy, to znowu strzeli gdzieś granat ręczny. Wsłuchując się w tę muzykę pozycji, oparłszy się plecami o ścianę rowu strzeleckiego, poczynam dumać i myślą przenoszę się w inne światy – w światy piękna, poezji i sztuki. Czas zaczyna się powoli dłużyć, patrzysz niecierpliwie na zegarek: dochodzi godzina 3-cia. Co to znaczy? Dlaczego atak opóźnia się?

Czas wlecze się w sposób nieznośny. Godzina wpół do czwartej – cisza. Uczucia zniechęcenia, zawodu i nudy poczynają cię ogarniać.

Ataku dzisiaj nie będzie… wracamy na kwatery. Wesołego Alleluja!

Wiek Nowy, 1927

Zamieszczono również bardziej satyryczny materiał pod obiecującym (ale nie godnym naśladowania) tytułem: Jak się podczas świąt zachowywać należy…

Po każdym okresie pokuty nastąpić musi jakaś radość, więc też po zmaganiach się ze sobą i wszystkimi przedświątecznymi bestjami o charakterze apokaliptycznym przystępujemy do właściwego święcenia świąt…

Perypetie przedwielkanocne są chyba tak dobrze znane, że nie będę ich detalicznie omawiał. Rozgardiasz domowy przypomina zburzenie Troi, czy innego Szanghaju. Sprawunki świąteczne, składające się ze spinek do kołnierzyków, pasty do zębów, kiełbas krakowskich, wyrabianych na Zamarstynowie, wody kolońskiej na oblewany poniedziałek, skarpetek, podkoszulków, sznurowadeł, korniszonów itp.. mnogością swoją doprowadzają ludzi do szału. Ruch przypomina nam ostatnio trzęsienie ziemi w Japonji. Młodzieńcy kupują na gwałt popielate kapelusze, aby mogli wyledz na korso, zwane przez tubylców: „Via Gapia”. Panie kupują krepdeszyny i przygotowują się do popełniania majonezów i pisania korespondentek…

Wreszcie i święta! Miast odpoczynku, rozpoczyna się wędrówka ludów. Każdy ubiera na się, co ma najlepszego. Za węgłem kamienicy chłopcy, uzbrojeni w klucze kominiarskie, wywołują detonacje, przypominające co żywo obronę Lwowa. Z odległych przedmieść strzelanina dochodzi donośna, niby podczas regularnej bitwy. Calichlorcum działa… To Zamarstynów i Kleparów, Zniesienie i Łyczaków, Wólka i Gródecka hulają. Od czasu do czasu na harmonii zagrają sztajera i zahasają polkę, „charlestonkę” zza drąga… popijając z lekka bongouta…

W tym roku ułożyłem sobie repertuar na dwa dni świąt, który mógłby starczyć mi na cały tydzień. Przede wszystkiem w niedzielę przed południem w domu, lekkie śniadanie z wędliną (najmniej pół funta) i wiśniówka. W południe do mojego przyjaciela najznakomitszego turysty wysokogórskiego (raz w życiu był na Czartowskiej Skale) Kazika, który dopiero co się ożenił i już ma same wydatki, i dobrą śliwowicę. Po południu razem z nimi, tj. z młodem małżeństwem walimy całą hurmą do rodziny mego przyjaciela nr. 2, Tadka, który już ma narzeczoną i dobry krupnik litewski. Tam przy dźwiękach fortepianu, wśród niezliczonych dań i toastów – i ja wścibię swoje trzy grosze, wygłaszając toast, zaczynający się od słów:

– Rodacy! Zbyt długo milczeliśmy, aby nie wyrzucić z siebie całej naszej przysłowiowej serdeczności, zbyt długo męczyliśmy się, aby dzisiaj nic wypowiedzieć się! Gdy tu na tym stole czyha na nas odwieczny wróg – krupnik litewski, zniszczmy go i kochajmy się!

Rozczuleni pójdziemy wieczorem do Staszka na Kleparów, gdzie będzie mniej więcej to samo, ale z morelówką i z sercem w auszpiku.

Drugi dzień poświęcić trzeba kobietom, paniom, perfumom, oblewaniom, pocałunkom, zakrapianym starym burgundem, niesłusznie zwanym winem owocowem…

Reszta tygodnia przejdzie na „ katzenjamerze” i sprawach honorowych. Przypuszczam, że wszyscy pójdą w moje ślady!

Wiek Nowy, 1927

W numerze świątecznym nie zabrakło Kącika dla kobiet i rad, jak uzyskać smukłą sylwetkę na wiosnę…

Kobieta dzisiejsza chce być smukłą, a ponieważ przekonała się, że owe zalecane kuracje odtłuszczające przy zażywaniu pigułek i głodzeniu się, spowodowały niekorzystny wygląd twarzy, postanowiła zrezygnować z tej kuracji i zwraca się ku sportom jako racjonalnej metodzie odmładzającej.

Sporty zalecane też są wszystkim paniom, które pragną wyglądać korzystnie i zachować gibkość ciała. Ulubionym sportem pań jest tennis. Z nastaniem wiosny, sport ten staje znów aktualny.

Adam Stodor z Chodorowa przedstawił poetycką wizję Zmartwychwstania: Krzyż na rozstaju,

W kamieniu źle ciosany
nieumiejętnem dłutem,
na krzyżu. Pan nad Pany,
zawisł w cierpieniu lutem.

Niezgrabny on poczwarnie
na dróg rozstaju oto
sercem do Siebie garnie
odtrąca zaś brzydotą.

A jednak ten, co postać
Twą rzezał w tym kamieniu,
swej chęci pragnął sprostać
I wielbił Cię w natchnieniu.

I przeto, Boski Panie.
ten widzi Twą brzydotę,
kto, gdy przed Tobą stacje,
w swem sercu ma martwotę.

Kto jednak przed Twym krzyżem
w cierpieniu we łzach stanie,
temu Tyś z sfer nad niżem ziemi,
gdzie wieczne trwanie.

Dla tego Ty, Chrystusie,
poczwarnie wyciosany,
ucieczka w złej pokusie,
balsamem na złe rany.

Takiemu Ty, o Boże.
gdy słania się, gdy ginie:
— Pójdź, serce me otworzę,
wejdź w me Królestwo ninie!

Natomiast w numerze wtorkowym mamy policyjne podsumowanie okresu świątecznego… Krwawe święta we Lwowie.

39 wypadków pchnięć nożem, strzelań i pobicia. Tym razem Święta Wielkanocne były we Lwowie bardzo krwawe. W ciągu dwóch dni mieliśmy jedno zabójstwo, o którem piszemy osobno, a 30 wypadków – pobicia, pchnięć nożem i strzelań, z czego tylko w samym trzecim komisariacie policyjnym przy ulicy Balonowej zanotowano 18 pchnięć nożem. Przez 2 dni Policja i stacja ratunkowa bardzo wiele miały do czynienia. Wiele osobników odstawiono do szpitala, a innych umieszczono w aresztach policyjnych.

Wesołych Świąt, ale nie takich jak w 1927 roku!

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 7 (395), 13 – 28 kwietnia 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X