Wielkanoc 2014

Wielkanoc 2014

Na Wielkanoc mówimy najczęściej o nadziei i radości. O nadziei, że nadchodzące światło rozjaśni nasze pełne problemów i wątpliwości życie. Chrześcijanie wierzą, że Zmartwychwstały przeszedł przez śmierć, żeby przynieść człowiekowi nadzieję i ratunek. Obok chrześcijan żyją ludzie, którzy mają inne tradycje, ale mówią o podobnych rzeczach: o wiosennym odrodzeniu świata i znowu o nadziei, o świetle.

Wielka Noc i następujący za nią poranek, kiedy już wiemy, że wszystko się zmieniło.

W codzienności zapominamy o naszych nadziejach i o naszych radościach. Tak szybko zmienia się nasz świat, tyle trosk i zmartwień wciąż dokłada. Krzątamy się zabiegani i zapracowani, potem schorowani i zmęczeni. I wciąż nam czegoś brakuje – najpierw pieniędzy, potem zdrowia, spokoju, opieki. Ale najbardziej brakuje nam nadziei, radości, światła i dobrych słów.

W Wielką Sobotę podczas poświęcenia świecy paschalnej, kiedy radość łączy się ze światłem kantor śpiewa Exultet, stary hymn wielkanocny:

Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie: weselcie się, słudzy Boga. Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo.

Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!

Mimo upływu wieków w słowach starego hymnu tkwi wielka siła radości.

Autorem hymnu jest – być może – święty Ambroży, biskup z IV wieku, pierwszy zachodni ojciec kościoła wychowany w rodzinie chrześcijańskiej. Był autorem traktatów teologicznych i za jego sprawą odbyły się reformy liturgiczne. Na mozaice w swoim kościele w Mediolanie, św. Ambroży wygląda tak, że mimo woli chcemy się do niego uśmiechać. Ma wielkie odstające uszy i radość w oczach, lekko unosi jedną brew. Mam nadzieję, że to ten zdolny „z nadzwyczajnymi zdolnościami i niewymowną słodyczą charakteru studencik”, a potem prawnik, polityk i teolog napisał słowa o radości z liturgii światła. Wiedział wszystko o pokucie, o ucieczce od świata, o symbolach, o tajemnicach, o dobrach przynoszonych przez śmierć. Na pewno wiedział też jak ważna jest dla człowieka radość „pięknej duszy, która jest obrazem Boga”. Był przecież niezwykle mądry. Legenda mówi, że nawet pszczoły składały miód na jego ustach.

Kiedy położony w kołysce zasnął z otwartymi ustami, śpiące dziecko otoczył rój pszczół. Owady oblepiały buzię, wchodziły do ust, a kiedy odleciały okazało się, że na twarzy i języku zostawiły miód. Widziano w tym wypełnienie słów Pisma: „Dobre słowa są plastrem miodu, słodyczą dla gardła, lekiem dla ciała”. Zadziwiająca pochwała pszczół, które dały wosk na wielkanocną świecę pojawia się w Exultet:

Dla tej więc nocy za wieczorny kielich
Przyjm, święty Ojcze, w solennej podzięce
Tę świecę, którą ci dzisiaj z prac pszczelich
Prześwięty Kościół składa przez sług ręce.(…)

Żywi się bowiem stopnionemi strugi
płynnego wosku, który w pocie czoła
na drogą lampę tę, pełna zasługi,
z ziół wonnych matka dobyła nam pszczoła.

Prosim Cię tedy, Panie, całej mocy,
by świeca, Twojej poświęcona chwale
na rozproszenie pomroków tej nocy
płomieniem pełnym gorzała wytrwale.

To słońce, które wróciwszy w potędze
Z pełnego grozy podziemi siedliska,
Dziś, wyniesione nad ziemskich zmian nędzę,
Przed rodem ludzkim pogodne rozbłyska.

Stare słowa o nadziei i radości, które mają zapalić się w sercu człowieka odrodzonego na Wielkanoc.

W Kościele był przed wiekami taki zwyczaj, nazywany „risus paschalis” – śmiech wielkanocny. W średniowieczu i w kolejnych epokach w Niedzielę Wielkanocną kazania były przeplatane żartami, przykłady były dowcipne, komentarze miały rozśmieszyć wiernych – nadchodził przecież czas radości, kończył się okres postu, umartwienia i smutku. Przez kilka stuleci wierzono, że zupełnie przyziemne wyrażanie radości przez głośny śmiech też może być znakiem nadziei. Znakiem granicznym miedzy smutkiem i radością. Potem świat stawał się coraz bardziej poważny, pod koniec wieku XVIII zakazano zgorszenia, uważając, że taki sztuczny śmiech nie służy podniosłej oprawie religijnej.

Kolejny raz okazało się, że ze słowami jest kłopot. O problemach mówimy bez trudu. Gorzej jest z wyrażaniem naszych nadziei i radości. Na zbliżające się Święto życzymy Państwu prawdziwej radości zamiast śmiechu obrzędowego i prawdziwej nadziei.

A kiedy brakuje nam słów do wypowiedzenia myśli i uczuć, słuchajmy wielkiej muzyki – ona nie zawiedzie.

Beata Kost
Tekst ukazał się w nr 7 (203) za 15-28 kwietnia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X