Wieczna świadomość czy dusza? Dr van Lommel

Wieczna świadomość czy dusza?

Holenderski lekarz-kardiolog z Arnhem dr Pim van Lommel w 2001 roku opublikował w renomowanym angielskim czasopiśmie medycznym „The Lancet” wyniki swoich ośmioletnich badań nad zagadnieniem ludzkiej świadomości.

Artykuł stał się światową sensacją. Autor temat ten rozwinął i uszczegółowił w wydanej w 2007 roku książce pt. „Wieczna świadomość – naukowa wizja życia po życiu”, w Polsce przetłumaczonej i wydanej w 2010 roku. Sensacyjność tych badań, opartych na dużym materiale i na szerokim zapoznaniu się z naukową literaturą na ten temat (15 stron bibliografii), polega na zdecydowanym podważeniu dotychczasowego (materialistycznego) poglądu, że świadomość jest funkcją naszego mózgu i nie istnieje poza ciałem człowieka.

„Warto umrzeć, żeby wiedzieć, co to znaczy żyć”
(T. S. Elliot, pisarz i poeta)

Oto co pisze ten badacz – ateista, pasjonat naukowego światopoglądu: „Ja wierzyłem dawniej święcie, że po śmierci nie ma nic. Wiele lat krytycznych badań i staranne zapoznanie się z literaturą oraz obecną wiedzą na temat związków między mózgiem a świadomością i z zasadami mechaniki kwantowej, diametralnie zmieniły moje poglądy. Śmierć nie okazała się śmiercią. Ciągłość istnienia naszej świadomości po śmierci fizycznego ciała uważam odtąd za realną”. Można zapytać: cóż to za sensacyjne odkrycie, skoro wiadomo, że prawie we wszystkich kulturach (i od zawsze) idea trwania duszy po śmierci ciała była znana i wyznawana, podobnie jak idea sądu po śmierci i wieczności w raju lub piekle. Kultura starożytnego Egiptu, Grecji, Rzymu, a także doktryny hinduizmu, buddyzmu, judaizmu, chrześcijaństwa i islamu wykazują w tej materii zadziwiająca zbieżność poglądów. Jedynie ateistyczny materializm zawsze odrzucał realne istnienie pozamaterialne, tylko dlatego, że sfera ta nie dawała się zbadać przy pomocy „oka i szkiełka” badacza.

Co badał van Lommel?
Warto przypomnieć, że już w 1975 roku w książce (światowy bestseler) Raymonda Moody`ego pt: „Życie po życiu” zostało użyte określenie „near-death experience” (NDE), oznaczające doświadczenie śmierci klinicznej (DŚK), którym to skrótem będę się posługiwał w dalszej części relacji. Pod tym pojęciem należy rozumieć „niezwykłe doświadczenie świadomości, powstające w sytuacjach psychicznego, emocjonalnego lub fizycznego zagrożenia życia”. Zdefiniujmy jednak, co rozumiemy pod pojęciem świadomości? Nauka o świadomości (kognitywistyka) definiuje świadomość jako stan psychiczny, w którym zdajemy sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych oraz zachodzących w środowisku zewnętrznym i jesteśmy w stanie reagować na nie. Nie należy tego pojęcia mylić np., z przytomnością związaną ściśle z funkcją pnia i substancji siateczkowatej mózgu, umożliwiającą aktualne przeżywanie siebie i świata. Świadomość bywa zaburzona przez takie stany jak: śpiączka, zmącenie, stany majaczeniowe i pomroczne, splątanie, sen, czuwanie, podświadomość itp. Wielu filozofów uważa, że świadomość, jako doświadczanie wewnętrznego ja, jest i na zawsze pozostanie poza zasięgiem badań neurobiologii, bo świadomości nie można obiektywnie zweryfikować, bowiem myśli są subiektywne. Zmiana myśli lub emocji powoduje aktywność coraz innego obszaru mózgu, lub równoczesną aktywność wielu, często odległych ośrodków. Tylko introspekcja danej osoby może taką wiedzę przekazać.

Dr van Lommel w ciągu 4 lat (1988-92) poddał badaniom 344 pacjentów 10 holenderskich szpitali, którzy pomyślnie przeżyli śmierć kliniczną, rozumianą jako okres utraty przytomności, spowodowany ustaniem krążenia krwi. Jeśli w takiej sytuacji nie uda się przywrócić krążenia mózgowego w ciągu kilku (5-10) minut, to uszkodzenie mózgu staje się nieodwracalne i pacjent umiera definitywnie. W tym materiale 18% pacjentów zachowało w pamięci niezwykłe przeżycie, określone jako DŚK, którego istotą jest zachowanie całkowitej świadomości i pamięci w sytuacji, gdy mózg przestał całkowicie funkcjonować i nie wykazywał żadnej aktywności elektrycznej, magnetycznej i chemicznej (co potwierdzały badania EEG, PET, MRI, MEG). Takie stwierdzenie prowadzi nieuchronnie do zadania dwu podstawowych pytań: jak można zachować całkowitą świadomość i pamięć, kiedy mózg przestał funkcjonować, oraz czy świadomość i pamięć są wytworem pracy mózgu? Odpowiedź na tak postawione pytania była treścią dociekań dra van Lommela. Doktor przestudiował także dokładnie 42 inne publikacje z lat 1975-2005, które relacjonowały ok. 2500 innych przypadków DŚK. Wynikało z nich także, że DŚK jest udziałem ok. 5% ludności USA i ok. 4,2% ludności Niemiec, że zdarza się najczęściej u osób po reanimacji (do 40%) oraz tym częściej, w im młodszym wieku się przytrafi (u dzieci ok. 60%). Przenosząc te dane na liczby bezwzględne dochodzimy do wniosku, że na świecie zapewne żyją miliony osób, które przeżyły DŚK. W Polsce jest prawdopodobnie ok. 1,5 mln. osób po takim przeżyciu. Wśród tych, którzy przeżyli DŚK nie znaleziono żadnego związku z wyznawaną religią, zawodem, wykształceniem, płcią, czasem utraty przytomności i czasem zatrzymania krążenia. Nie znaleziono odpowiedzi na pytanie, dlaczego tylko część pacjentów z zatrzymaniem krążenia przeżywa DŚK? Zachodzi również pytanie, dlaczego tak mało o tym wiemy? Zdaniem autora jest tak dlatego, że znakomita większość pacjentów uparcie milczy na temat omawianych przeżyć, obawiając się niezrozumienia, wyśmiania, bądź nawet posądzenia o odchylenia psychiczne. Wynika to z faktu, że DŚK jest niezrozumiała, niewytłumaczalna, a więc wypierana jako realna. Dotyczy to także społeczności medycznej.

Sposób przeżywania DŚK
Sposoby przeżywania DŚK są w zasadzie takie same na całym świecie. Raymond Moody opisał w 1975 roku dwanaście najczęściej spotykanych elementów tego przeżycia (cytaty pochodzą z autentycznych relacji pacjentów):

1. Niezdolność do opisu. Doświadcza się czegoś, co leży poza normalnym doświadczaniem świata, trudno znaleźć właściwe słowa („język nie jest w stanie opisać tego, czego doświadczyłem”). Nie ma czasu i przestrzeni. Wiedza i informacje są jasne i oczywiste.
2. Uczucie błogiego spokoju i pogody ducha, brak odczuwania bólu („jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy”).

3. Świadomość śmierci ciała („lekarz mówi, że jestem martwy, a ja się czuję żywy i zdrowy”).

4. Uczucie unoszenia się, opuszczania ciała. Obserwuje się swoje ciało z pozycji wiszenia pod sufitem, „wszystko widzę i słyszę, mogę przesuwać się przez ściany i drzwi. Ale nie mogę komunikować się z żyjącymi, ani ich dotykać. Nie tylko słyszałem co mówili, ale wiedziałem także co każdy z nich myśli”). Po powrocie do życia, pacjenci potrafili szczegółowo i zgodnie ze stanem faktycznym opisać osoby i cytować wypowiedzi personelu medycznego podczas reanimacji.

5. Uczucie znajdowania się w ciemnym tunelu, w którym się przemieszczają z dużą szybkością w stronę światła, świetlnego punktu („zobaczyłem, że wiele innych istot podąża razem ze mną”).

6. Przebywanie w nieziemskim otoczeniu („przybyłem w królewskie otoczenie, tysiąc razy piękniejsze niż najpiękniejsze miejsce moich wakacji, śliczne kolory, niezwykłe (nigdy nie widziane) kwiaty, przepiękne budowle, cudowna muzyka”).

7. Spotkanie i rozmowy ze zmarłymi, najczęściej z członkami własnej, wcześniej zmarłej rodziny, wyglądających zupełnie zdrowo.

8. Spotkanie ze świetlistą istotą, osoby religijne mówią o spotkaniu z Jezusem, ma się uczucie całkowitej akceptacji i bezwarunkowej miłości, doświadcza się głębokiej wiedzy i mądrości („zrozumiałem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, pojąłem matematykę, fizykę, elektronikę i całą wiedzę”).

9. Spojrzenie wstecz na własne życie (panorama życia) w obecności świetlistej istoty („w mgnieniu oka widzę całe swoje życie. Dotychczasowa egzystencja leżała przede mną jak panoramiczny film. Każde wydarzenie szło w parze z uświadomieniem sobie dobra i zła, lub przyczyny i skutku. Myśli nie przepadają”).

10. Spojrzenie w przyszłość („zobaczyłem swoją przyszłość – widziałem śmierć żony i matki i wszystkie sytuacje w które się uwikłam…”).

11. Uczucie przekraczania granicy („wymiana zdań ze świetlną istotą lub zmarłym członkiem rodziny, z której wynika, że powinienem wrócić na ziemię, bo mam tam zadania do wypełnienia”). Przy tym widać bramę, której przekroczenie oznacza brak powrotu na ziemię, czyli definitywną śmierć ciała.

12. Świadomy powrót do ciała, uczucie wciągania z wielką siłą w tunel i powrót do ciała przez głowę. Powrotowi towarzyszy uczucie zawodu, że z tego pięknego świata trzeba powrócić do chorego, słabego ciała. W momencie powrotu przytomności często znajduje to swój wyraz w postaci irytacji, a nawet agresji („czułem się naprawdę okropnie, nigdy nie byłem tak wściekły. Potem zrozumiałem, że istnieje dusza i ciało, że istnieje życie po śmierci”).

Oczywiście nie wszyscy przeżywają wszystkie elementy DŚK, ale zostały one uporządkowane przez Moody`ego w kolejności wg najczęstszego występowania.

A co po powrocie?
Przeżycie DŚK nie pozostaje bez wpływu na dalsze życie człowieka. Występuje zjawisko konfliktu powrotu (reentry problem), człowiek staje się nieco inną osobą. Doświadcza zawodu i tęsknoty, że musiał wrócić do swego chorego ciała, pogodzić się z kalectwem czy dolegliwościami, podczas gdy DŚK dawało mu poczucie głębokiego szczęścia. Powrót do dawnego rytmu życia początkowo jest bardzo trudny (czasem wręcz nie do zniesienia), co sprawia, że czasem zamyka się w sobie, obawia się rozmawiać na ten temat, wpada w poczucie osamotnienia, czasem nawet w depresję. Ciekawostką jest, że odratowani z nieudanej próby samobójczej zwykle nie podejmują drugiej próby, bo DŚK uczy ich, że wszystkie problemy od jakich chcieli uciec wloką za sobą na drugi brzeg, a w tym „innym wymiarze” nie istnieją możliwości ich rozwiązania. Pacjenci dra Lommela, badani w 2 i 8 lat po przeżyciu DŚK, wykazywali zmiany zachowania w prawie 100%. W telegraficznym skrócie przytoczę kierunki tych zmian.

Omawiani pacjenci w dalszym życiu zdecydowanie większe znaczenie nadają takim problemom jak: wiara w życie po śmierci, pogłębienie wiary religijnej (co niekoniecznie koreluje z czynnym udziałem w życiu kościoła), hierarchia tzw. wartości życiowych, przywiązanie do rodziny, współczucie i zrozumienie oraz akceptacja innych, chęć pomocy innym, pozytywne spojrzenie w przyszłość. Z kolei zdecydowanie maleje u tych pacjentów przywiązywanie wagi do takich spraw jak: znaczenie wyższego standardu życia, posiadania dóbr i pieniędzy, przestają się bać śmierci i umierania, nie przywiązują wagi do tego co myślą o nich inni itp. Niezmiernie ciekawe, że ludzie po DŚK zyskują lub podwyższają istniejące u nich wcześniej zdolności intuicyjne, takie jak jasnowidzenie, sny prorocze, odczuwanie na odległość (telepatia), widzą lub wiedzą, że np. ktoś konkretny wkrótce umrze itp. Reasumując bilans tych przemian można stwierdzić, że w sumie przeżycie DŚK wzbogaca dalsze życie o szereg wartości natury humanitarnej.

Kiedy DŚK może wystąpić?
Na podstawie dotychczasowego rozważania można pomyśleć, że DŚK zdarza się tylko w sytuacjach nagłego zatrzymania krążenia (najczęściej podczas zawału serca). Szeroka literatura tematu, uznając zatrzymanie krążenia za najczęstszą przyczynę, wskazuje jednak, że DŚK pojawia się także w wielu innych sytuacjach zagrożenia życia jak np., we wszelkich uszkodzeniach mózgu (śpiączki, udary, urazy, samobójstwa, narkoza, porażenia prądem), ale również bez objawów organicznego uszkodzenia mózgu (wysoka gorączka, doświadczenie śmiertelnego strachu, głęboka medytacja, odwodnienie, hipotermia itp.).

Przez długie lata uważano, że przyczyną powstawania DŚK jest niedotlenienie mózgu wyzwalające wyżej opisane objawy. Niektórzy przypisywali znaczenie szczególnym reakcjom psychologicznym, blokowaniu receptorów przez leki lub substancje typu LSD, meskalina, serotonina itp. Żadna z tych przyczyn nie utrzymała się, gdy udowodniono, że te same doznania powstają przy prawidłowym utlenieniu organizmu i bez okoliczności wskazujących na działanie toksycznych substancji. Jedynie wytwarzana w szyszynce dimetylotryptamina (DMT) powodowała niektóre objawy podobne do DŚK. Typowych dla DŚK uczucia opuszczania ciała, spojrzenia wstecz na całe życie, spotkania ze zmarłymi nie są w stanie wyjaśnić żadne dotychczasowe teorie.

A co o świadomości mówi fizyka kwantowa i neurobiologia?
Nie podejmuję się zrelacjonowania podejścia fizyki kwantowej do objaśniania szeregu zjawisk obserwowanych w przebiegu DŚK i dotyczących pojmowania świadomości, bo wywody, pojęcia i interpretacje tej nauki są w zasadzie dostępne tylko wąskiej elicie fizyków. Jeden z jej prominentnych twórców, duński noblista Niels Bohr powiedział: „jeśli ktoś nie jest przerażony teorią kwantową, to znaczy, że jej nie zrozumiał”. Wiele wskazuje na to, że zagadnienie ludzkiej świadomości w ogromnej mierze wkracza na pole i w zakres fizyki kwantowej, choć na ludzki (zwłaszcza tzw. chłopski) rozum trudno sobie wyobrazić, że istnieją świat i zjawiska nie dające się zlokalizować w czasie i przestrzeni i nieposiadające materialnych cech. Drobną ilustracją takiego stanu rzeczy jest np., Internet, miliardy stron internetowych dostępnych praktycznie w każdej chwili i na całym świecie. Wg fizyki kwantowej „obiekty nieobserwowane, niedoświadczane, są ze sobą splątane w nielokalnej i bezczasowej przestrzeni. Wszystko jednakże jest ze sobą powiązane, działa jak system holistyczny. Obiektywna rzeczywistość nie istnieje, a jedynie świadomość – poprzez nasze zmysły – określa sposób i rodzaj odbieranej rzeczywistości”. Inaczej mówiąc, rzeczywistość jakiej doświadczamy, jest formowana przez świadomość. Kwestię tę nieco jaśniej (przystępniej) wyraził Albert Einstein: „Bóg nie gra w kości. W naturalnym świecie wszystko odbywa się w określonym porządku i w sposób przewidywalny”. Może właśnie dlatego prof. H. Niewodniczański (fizyk z UJ) twierdził, że w porównaniu z innymi dziedzinami wiedzy „wśród fizyków jest wyjątkowo dużo ludzi wierzących w Boga”. Fizyka kwantowa zaprzecza poglądom, że człowiek jest zbudowany tylko z materii, i twierdzi, że dwie oddzielne cząstki mogą wpływać na siebie natychmiastowo, niezależnie od czasu i odległości (jest to tzw. nielokalność i wszechobecność). Nie brnijmy jednak dalej w te kwanty.

Z kolei postępy neurobiologii pozwalają lepiej rozumieć istotę naszej świadomości. W szczególności odkryto, że tzw. neuroplastyczność mózgu ma niemal nieograniczone możliwości. Co to znaczy? Przede wszystkim to, że siła świadomości jest w stanie zmieniać funkcjonowanie mózgu. Aktywność cielesna, duchowa i myślowa wpływa bezpośrednio na ilość i rodzaj połączeń między komórkami nerwowymi (neuronami). Neuroplastyczność to po prostu ciągła adaptacja mózgu do aktualnej sytuacji, tworzenie nowych połączeń i zanikanie starych. Co sekundę powstaje i zanika w mózgu ok. 100 000 synaps. W ten oto sposób po uszkodzeniu jakiejś części mózgu (uraz, udar) inna jest w stanie przejąć jej funkcje. Świadomość w sposób zdecydowany wpływa na funkcje mózgu. Nazywa się to „przełożeniem psychoneuronowym”, polegającym na wpływie myśli, uczuć, przekonań i woli na funkcje mózgu. Na tym zjawisku opiera się m.in. tzw. efekt placebo, gdy przekonanie ,że zażywany skuteczny lek, sprawia, że przykre dolegliwości ulegają zredukowaniu. Co więcej, za pomocą świadomości możemy zmieniać strukturę anatomiczną i w rezultacie odpowiednią funkcję mózgu, czyli rozum może zmieniać mózg. W ten sposób tłumaczy się pozytywne efekty medytacji, psychoterapii, wolnej woli. Autorytety neurobiologiczne (Penfield, Sherrington, Eceles) uważają, że mózg umożliwia jedynie doświadczanie subiektywnej rzeczywistości, ale nie potrafi jej tworzyć, rejestruje i przekazuje świadomość, ale jej nie wytwarza. Doświadczenia duchowe, mistyczne, religijne i DŚK nie mogą być produktem mózgu.

Wnioski z analizy DŚK
Dr van Lommel, po analizie DŚK, także w świetle aktualnych osiągnięć fizyki kwantowej i neurobiologii, doszedł do następujących wniosków:

1. Ludzie doświadczają poszerzonej świadomości w oderwaniu od ciała, czego nie potrafi wytłumaczyć tradycyjna nauka. Nasza świadomość (ego) może funkcjonować bez ciała, natomiast ciało nie potrafi funkcjonować bez świadomości.

2. DŚK wykazuje podobieństwa do niektórych zasad fizyki kwantowej, szczególnie dotyczy to tzw. nielokalności w przestrzeni i czasie.

3. Nasza aktywna świadomość jest częścią wiecznej świadomości nielokalnej, czyli obecnej wszędzie i równocześnie jako funkcja falowa.

4. Wieczna świadomość (transcendencja) istnieje zawsze, nielokalnie, także obok nas i jest obecna (w jakiejś części) w naszym ciele.

5. Mózg można porównać z telewizorem, otrzymującym informacje elektromagnetyczne i dekodującym je na obraz i dźwięk, z tym, że działa on jak odbiornik i nadajnik. Odbiera informacje falowe pochodzące z nielokalnej świadomości i nadaje zwrotnie do tej świadomości informacje, pochodzące od ciała i zmysłów.6. Tak pojmowana świadomość pozwala lepiej rozumieć doznania mistyczne, religijne, wizje, intuicję, sny prorocze, telepatie, teleportacje, telekinezy, kontakty z osobami zmarłymi itp.”.

7. Ponieważ świadomość jest wieczna, to trzeba uznać, że narodziny i śmierć są jedynie przejściem do innego stanu świadomości, a podczas życia ciało funkcjonuje jako przekaźnik lub miejsce rezonansu. Po przeżyciu DŚK ludzie rozumieją, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, że każda myśl ma wpływ na nich samych i na innych, że nasza świadomość istnieje nadal po śmierci ciała, czyli śmierć nie jest końcem.

Dr Lommel uważa, że obecna nauka nie jest w stanie wyjaśnić zagadnień świadomości, wobec czego jest potrzebny nowy rodzaj nauki postmaterialistycznej. W roku 2015 w USA odbędzie się na ten temat międzynarodowy kongres fizyków kwantowych, lekarzy i filozofów poszukujących metod, na które na razie nie ma miejsca w nauce.

Ciekawą ilustracją omawianego zagadnienia jest także książka profesora neurochirurgii na uniwersytecie Harvarda dra Ebena Alexandra, który w 2008 roku osobiście przeżył DŚK i swoją relację zawarł w książce pt. „Niebiosa istnieją – wyprawa neurochirurga w życie po życiu”. Tyle (nieco przydługiej) relacji z lektury książki dra van Lommela.

Wrażenia własne
Na zakończenie podzielę się własną refleksją na omawiany temat. Z prawdziwym podziwem odnoszę się do niezwykłego trudu i zaangażowania dra Lommela w wieloletnie badania i próby naukowego wyjaśniania zagadnienia, wobec którego współczesna nauka okazała się bezradna. Łatwo dostrzec, że autor, najpewniej w imię materialistycznej tzw. „poprawności naukowej”, unika używania takich terminów jak Bóg czy dusza. A czymże jest określenie „wieczna świadomość” jeśli nie opisem atrybutów Boga, a „nasza aktywna świadomość” po prostu duszą ludzką. To bardzo dobrze, że naukowiec-ateista w rezultacie swoich dociekań (podobnie jak szereg fizyków kwantowych) dochodzi do wniosków w znacznej mierze tożsamych z wiarą w istnienie Boga, duszy i życia po życiu, chociaż używa nieco odmiennej (naukowej?) terminologii. Zagadnienie kontynuacji życia po śmierci ciała, było od zawsze i jest oczywiste dla milionów ludzi różnych wyznań i religii. Gdyby dr Lommel był człowiekiem wierzącym w Objawienie Boże, być może nie podjąłby badań nad wiecznością, gdyż przekonanym nie potrzeba dowodów naukowych. Natomiast wątpiącym i niewierzącym badania dra Lommela mogą dać impuls do futurystycznej refleksji. Z punktu widzenia człowieka wierzącego, badanie i rozpowszechnianie wiedzy o doświadczeniach ludzi, którzy zajrzeli do „salonu recepcyjnego” na drugim świecie, wydaje się być celowym uzupełnieniem Objawienia Bożego. Bóg – jak sądzę – m.in. przez takie naukowe dociekania uchyla rąbka tajemnicy, dotyczącej świata, który mamy poznać dopiero po rozstaniu się z naszą cielesną powłoką. Na ile wizje naukowe okażą się zgodne z Objawieniem Bożym, będziemy mogli przekonać się osobiście w odpowiednim czasie. I życzmy sobie, aby naukowa oraz wynikająca z wiary wizja życia po życiu była zgodna z naszymi wyobrażeniami i tęsknotami.

Eugeniusz Niemiec
Tekst ukazał się w nr 20 (240) 29 października – 16 listopada 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X