XVIII Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie

XVIII Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie

Prowadzące zapowiadają kolejnych wykonawców (Fot. Ewa Dolińska-Baczewska)Tak to wygląda w 2012 r., ale przyszłość rysuje się jeszcze gorzej. Padło hasło „odnacjonalizowania” Festiwalu Kultury Kresowej, na rzecz kultury różnych narodów zamieszkujących Kresy Wschodnie, a więc w jednakowy sposób należy traktować kulturę polską, rosyjską, białoruską, litewską, ukraińską, żydowską, huculską, cygańską i kulturę innych narodów mieszkających na tamtych ziemiach. Uważam, że nie jest to szczęśliwy pomysł.

 

Należy przypuszczać, że w takiej formule, festiwal zostanie zdominowany przez zawodowe lub półzawodowe zespoły litewskie, białoruskie, ukraińskie i rosyjskie, mające bogate wsparcie finansowe „mecenasów” państwowych, a polskie zespoły, bez porównania uboższe finansowo, nie będą w stanie sprostać konkurencji. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zorganizowanie dwóch festiwali, jeden kultywujący kulturę polską, a drugi dla pozostałych narodowości z Kresów Wschodnich.

Daje się odczuć brak koordynacji między organizatorami Festiwalu w Mrągowie, a centrami kultury polskiej na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Owe centra nie zawsze przysyłają do Mrągowa takie zespoły, które odpowiadają założeniom programowym i wymaganiom telewizyjnym. Dobór zespołów jest często subiektywny. Niektóre kapele i piosenkarze nie znajdują akceptacji w ośrodkach decyzyjnych. Nie szuka się artystów wyrażających nowoczesnych form wyrazu, a lansuje się muzykę ludową, czyli „cepeliadę”. Koordynacja programowa jest nieodzowna. Rzeczą konieczną jest powołanie rady programowej, w skład której powinni wchodzić organizatorzy z Mrągowa, kierownicy centrów z Kresów oraz kompetentne osoby spoza Mrągowa związane z Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.

18 Festiwal Kultury Kresowej przeszedł do historii. Główne imprezy odbywały się w Amfiteatrze, który kosztem 10 milionów złotych został prawie od podstaw zbudowany i może pomieścić około 5.300 widzów, spełniając wszystkie warunki bezpieczeństwa. Wystrój robi wrażenie, ale te siedziska, trochę przymałe nawet dla widzów o  średnich gabarytach.

Przez trzy dni Festiwalu w Małym Amfiteatrze odbywały się koncerty zespołów i demonstrowano rękodzieła kresowe.

Festiwal rozpoczął się mocnym akordem. Wieczornica poświęcona była wybitnej śpiewaczce operowej, rodem z Landwarowa koło Wilna, Teresie Żylis – Gara. Widzowie mogli zapoznać się z życiem i działalnością artystyczną wybitnej śpiewaczki. Artystka jest nadal w znakomitej formie, pełna temperamentu ukazała widzom całe bogactwo swojej osobowości.
Koncert Galowy odbył się w Amfiteatrze nad jeziorem Czos i trwał prawie pięć godzin, a publiczność, mimo dokuczliwego chłodu, towarzyszyła wykonawcom aż do ostatnich akordów „Hej, hej sokoły…”.

 

Amfiteatr może pomieścić około 5.300 widzów (Fot. Ewa Dolińska-Baczewska)Klimat każdej imprezy tworzą wykonawcy, konferansjerzy, a publiczność dostosowuje się do stworzonej atmosfery. Nie wszystko wypadło najlepiej. Oceny poziomu artystycznego zespołów i poszczególnych wykonawców, są zawsze subiektywne. Jednym podoba się to, inni wyżej klasyfikują zupełnie co innego. Nam szczególnie podobały się „Młode Liście” z Baru, śpiewaczka Luba Skyba z Żółkwi, „Sto Uśmiechów” z Gimnazjum im. Mickiewicza z Wilna, „Akwarele” z Grodna, kapela „Wesołe Wilno” z przebojem „My Polacy z Wileńszczyzny” będącego nieoficjalnym hymnem naszych Rodaków nad Wilią i oczywiście bezkonkurencyjna „Wileńszczyzna” pod kierownictwem dr Jana Mincewicza. Ten ostatni zespół znalazł się w Mrągowie dzięki bojowej postawie Anieli Dubielskiej.

XVIII Festiwal Kultury Kresowej zakończył się w niedzielę wspaniałym koncertem Reprezentacyjnego Zespołu Wojska Polskiego. Artyści w mundurach, w części pierwszej, zaprezentowali chwytający za gardło repertuar patriotyczny, część druga to piosenki rozrywkowe. Festiwal Kultury Kresowej przeszedł do historii. Jakie rysują się perspektywy tej imprezy? W znacznym stopniu będzie to zależało od finansów, ale czy minister Radosław Sikorski okaże hojność? Tego nie jesteśmy pewni. Drugą sprawą, budzącą wątpliwości, jest propozycja by „odnacjonalizować” Festiwal. Trudno pochwalać ten pomysł. Jego realizacja spowoduje zepchnięcie polskich zespołów na dalszy plan, a przecież pomysłodawcom imprezy w Mrągowie chodziło o coś zupełnie innego – chodziło o to by Polacy z Kresów Wschodnich mogli podtrzymywać swoją kulturę i język ojczysty. Jest jeszcze jedna sprawa, mogąca przesądzić o losach imprezy w Mrągowie. Współorganizatorem Festiwalu jest Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. Biologia jest nieubłagana, a czy znajdą się kontynuatorzy szlachetnej idei Festiwalu?

Władysław Trzaska-Korowajczyk

Tekst ukazał się w nr 15 (163) 17 – 30 sierpnia 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X