XVIII Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie

XVIII Festiwal Kultury Kresowej w Mrągowie

Od 10 do 12 sierpnia 2012, w Mrągowie odbył się tradycyjny już XVIII Festiwal Kultury Kresowej, pierwotnie zwany Festiwalem Polskiej Kultury Kresowej. Z upływem lat założenia programowe twórców Imprezy ulegały nie zawsze korzystnym zmianom. Festiwal jest nierozerwalnie związany z Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.

Wyżej wspomniane towarzystwo zostało zawiązane w 1988 przez uczonych, o rodowodzie kresowym, głównie z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, z prof. Wilhelminą Iwanowską na czele. W krótkim czasie, w kilkudziesięciu miastach Polski, zaczęły powstawać Oddziały. Mrągowo nie pozostawało w tyle, powstał Oddział, a pierwszym jego prezesem został Ryszard Soroko. Po jego w  śmierci w 1999 „buławę” prezesa przejęła Aniela Dubielska i mocno dzierży ją po dzień dzisiejszy.

W gronie przyjaciół, z inicjatywy Ryszarda Soroki, w początkach lat dziewięćdziesiątych zrodził się pomysł zorganizowania Festiwalu, w którym Rodacy, od których Ojczyzna odjechała „jałtańskim pociągiem”, „mogliby przedstawić własne osiągnięcia artystyczne, swoje tęsknoty, przywiązanie do mowy ojczystej, i kultywowanie kultury polskiej, kultury pradziadów. Pomysł wsparły władze Mrągowa z burmistrzem Otylią Siemieniec na czele, zyskano poparcie 2 Programu TVP, Senatu RP, Urzędu Marszałkowskiego. Rozpoczęły się żmudne prace organizacyjne. Każda tego typu impreza wymaga przecież pieniędzy, odpowiednich założeń programowych i doboru zespołów, artystów i twórców na najwyższym poziomie. Po intensywnych przygotowaniach w 1995 mógł się odbyć I Festiwal, jeszcze Polskiej Kultury Kresowej.

Organizatorzy pierwszych Festiwali nie natrafiali na poważniejsze kłopoty finansowe, choć jak zawsze pieniędzy było za mało. Senat RP hojnie dofinansowywał imprezę, a i TVP nie szczędziła grosza. Z każdym rokiem było jednak coraz trudniej. Jeszcze w 2011 udało się uzyskać dofinansowanie na Festiwal w kwocie 200 tys. zł, ale już w 2012 organizatorom pozostało do dyspozycji zaledwie 116 tys. Niestety perspektywy nie rysują się różowo. Decyzją Sejmu RP, pieniądze na rzecz Polonii i Polaków za granicą zostały przekazane z Senatu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przed 2011 do dyspozycji Senatu, z przeznaczeniem na wsparcie Rodaków poza granicami, było 75 milionów  złotych. W 2012 na cele, o których mowa, pozostało w Senacie 10 milionów, pozostałe kwoty przejęło MSZ.

Siłą rzeczy w 2012 trzeba było zacisnąć pasa. Budżet Festiwalu musiał zamknąć się kwotą 116 tys. Do 16 zespołów zmniejszono liczbę uczestników, skrócono do minimum pobyt artystów w Mrągowie, a nawet rozpoczęto Koncert Galowy o godzinie 17.00, by zaoszczędzić na energii elektrycznej. A co będzie z XIX Festiwalem…? Drzewiej nie brakowało sponsorów, a teraz o darczyńców jest coraz trudniej. Gdzie te czasy, w których uczestnicy wyjeżdżali z Mrągowa z niebagatelnymi nagrodami. W 2012 Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało na nagrody 10 tys. zł!

 

Malutka uczestniczka festiwalu (Fot. Ewa Dolińska-Baczewska)W pierwszych Festiwalach Polskiej Kultury Kresowej selekcję i kwalifikację dokonywał sam Ryszard Soroko. Wsiadał do samochodu, objeżdżał ośrodki polskie na Ukrainie, Białorusi, Litwie i Wileńszczyźnie dobierał zespoły i artystów, prawie wyłącznie Polaków i z polskim repertuarem. Na ogół nie mylił się i poziom artystyczny tych pierwszych imprez był wysoki, ale i ogromne, patriotyczne zaangażowanie wykonawców.

 

Ci ostatni nie zawsze mieli odpowiednie stroje, ale serca za to  gorące. Swoje przywiązanie do Ojczyzny, która odjechała „jałtańskim pociągiem” wyrażali w pieśniach i tańcach, w wierszach i rękodziełach. W pamięci utrwalił się wspaniały program „Z dymem pożarów” w wykonaniu Zespołu „Wileńszczyzna” kierowanego przez Mistrza Jana Mincewicza. Każdy galowy koncert kończył się wspólnym odśpiewaniem „Roty” przez wszystkich artystów i widownię, a wszyscy mieli łzy w oczach.

Z biegiem lat charakter Festiwalu zmieniał się i słowo „Polskiej” wymazano z afisza. Zaczął przeważać program ludowych tańców i wiejskich przyśpiewek. Z pewnością są to ważne elementy kulturowe, ale nie tylko one powinny być przedstawiane. Niżej podpisany określił to zjawisko „cepeliadą”. Akordem końcowym stały się „Sokoły”, też ochoczo śpiewane, ale już bez łezki w oku.

Na scenie Amfiteatru pojawiać się zaczęły zespoły, z polskim repertuarem, ale bez znajomości języka polskiego. Warto przecież zaprezentować taki program, który gwarantował sceniczny występ w Amfiteatrze, a i przy okazji jakąś nagrodę można było zdobyć. Oczywiście były również zespoły czysto polskie, ale jakby trochę spychane do drugiego szeregu. W ostatnich latach, coraz trudniej, jest określić jaką narodowość reprezentują wykonawcy. Idea, jaka przeświecała Ryszardowi Soroko, ulega stopniowemu zatarciu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X