U Polaków na Bukowinie Maria Malicka (Fot. Wojciech Jankowski)

U Polaków na Bukowinie

W dniach 22-24 kwietnia w obwodzie czerniowieckim obchodzono Dzień Polonii i Polaków za Granicą. Święto zorganizował Konsulat Generalny RP w Winnicy wspólnie z Towarzystwem Kultury Polskiej im. Adama Mickiewicza w Czerniowcach. 

Podczas obchodów Wojciech Jankowski rozmawiał o kultywowaniu polskich tradycji z Marią Malicką i Reginą Kałuską.

Nazywają nas dinozaurami
Regina Kałuska jest dyrektorem szkoły podstawowej w Starej Hucie na Bukowinie, kierownikiem zespołu „Dolinianka”. Stara Huta była również na trasie polskiej delegacji w czasie obchodów Dnia Polonii i Polaków za Granicą. W miejscowej szkole podstawowej odbył się koncert zespołu „Dolinianka”. Po występie, szkole przekazano popiersie Ignacego Jana Paderewskiego.

W Pani szkole dzieci są uczone też języka polskiego?
Tak. Jest to szkoła ukraińska z językiem wykładowym ukraińskim. Mamy też specjalny program, według którego pracujemy. Ten program przewiduje nauczanie języka polskiego jako języka mniejszości narodowej.

Ile jest godzin języka polskiego?
Mamy 18,5 godziny języka polskiego tygodniowo.

Czy lokalna gwara różni się od języka literackiego?
Różni się. Minęło ponad 200 lat od chwili, gdy przybyliśmy tu na Bukowinę. Wiadomo, że życie idzie do przodu i wiele słów się zmieniło: samochód z rosyjska nazywany jest maszyną, a pralka to pralna. Większość słów technicznych jest zapożyczonych.

Czy są też słowa rumuńskie?
Mamy też i rumuńskie słowa, np. gata czyli koniec. Przyjęło się, bo łatwiej je powiedzieć. Dużo takich słów używanych jest na co dzień.

Jak rozmawiają ludzie na co dzień na ulicy?
U nas w Starej Hucie ludzie rozmawiają tylko gwarą. Jeżeli są to rodziny mieszane, to wtedy same decydują w jakim języku będą rozmawiać. W szkole dzieci między sobą rozmawiają po polsku, właściwie tą polską gwarą, która przetrwała tu 200 lat.

Maria Malicka (Fot. Wojciech Jankowski)

Czy dzieci lubią uczyć się literackiej polszczyzny?
Dzieci chyba w ogóle nie lubią się uczyć (śmiech), szczególnie tu w Starej Hucie, bo widzą państwo jaką mamy tu przyrodę. W lecie dzieci wypasają krowy i jest przy tym dużo zabawy i radości. Oczywiście, że wolą iść w góry niż siedzieć w szkole.

Natomiast są dzieci, które są pilne, mają sukcesy. Uczeń z naszej szkoły dwukrotnie brał udział w konkursie „Znasz-li ten kraj?” i dwukrotnie zajął drugie miejsce. Nasza uczennica z trzeciej klasy dobrze recytuje wiersze, bierze udział w konkursach recytatorskich. Trójka naszych absolwentów studiuje w Polsce.

Czy mogła by pani przybliżyć historię Starej Huty?
Pierwsi Polacy dotarli w okolice Starej Huty w 1803 roku podczas wędrówki za chlebem. Ponieważ była tu huta szkła, była praca, wiec górale zaczęli masowo tu przyjeżdżać. Pracowali przy wyrębie lasów i wypalaniu drewna na węgiel. Od tamtej pory minęło ponad 200 lat. Jest to bardzo długi okres i to, że nasza gwara i tradycje przetrwały, przetrwała nasza wiara katolicka – tym się szczycimy. Często nazywają nas „dinozaurami” i pytają „jak żeście się tu zagubili na tej Bukowinie?”. W Polsce Polacy na Ukrainie kojarzą się głownie ze Lwowem i okolicami, ale mało kto wie, że tu na Bukowinie mieszkają polscy górale. Jednak za sprawą programów w polskiej telewizji coraz więcej ludzi wie, że tu jesteśmy.

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 9 (229) za 15 maja – 28 maja 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X