Tyrteusz w pelerynie

Tyrteusz w pelerynie

Sercu niewygodniej
Po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej i zakończeniu działań wojennych Zbierzchowski jeszcze przez jakiś czas „nie złożył broni”. Pisywał, jakbyśmy to dziś powiedzieli, utwory zaangażowane politycznie, choć może celniej byłoby powiedzieć – patriotycznie. W listopadzie 1920 roku, m.in. z Andą Kitschmann, wystawił na scenie lwowskiego Kasyna Oficerskiego „Marionetki futurystyczne”. Odnosił się w nich do niedawnej wojny, kpił z Budionnego, Lenina, Tuchaczewskiego, bolszewickiej rewolucji i Związku Sowieckiego jako krwiożerczego demona, który, choć udało się go bohatersko pokonać, nie przestał być śmiertelnym zagrożeniem dla Europy. W tym programie niejeden kamyczek wrzucił też do krajowego ogródka. Pisał:

Zamiast po wojnie do pracy się skupić,
Wznosząc kolumnę silną po kolumnie,
Po staropolsku, dziko, bezrozumnie,
Znów zaczynamy ze skóry się łupić
I niepamiętni co jest rzeczą główną
Znowu włazimy z własnej woli w g…

Miesiąc później, w ostatnim numerze „Szczutka” z 1920 roku, cierpko pisał o Polsce, w której „coraz chłodniej, coraz głodniej, coraz sercu niewygodniej”. O posłach, którzy „w naszym sejmie wciąż się kłócą nieuprzejmie”. I posępnie żartował z narodowej szopki:

Niegdyś w zachwyceniu wzniosłem
Wół przy żłobku stali z osłem,
Biedny wół księgosusz dostał,
Tylko osioł nam pozostał.

A więc pcha się dzisiaj wszędzie,
W ministerstwie i w urzędzie,
Już popełnił głupstw bez liku
Polska pełna jego ryku.

Każdy tylko myśli o tem,
Jakby cię obrzucić błotem…
Uczuł brzydki ten proceder
Na swej skórze i Belweder,
Cierp, cierp, cierp miły Panie
Aż zmęczeni zmilkną dranie…
Aż zmęczeni zmilkną dranie.

W późniejszych latach 20. i 30. Zbierzchowski nie odnosił się do spraw politycznych ani tak często, ani tak żarliwie jak w okresie walki z Sowietami. Tylko „miłemu Panu z Belwederu” pozostał wierny do śmierci i chętnie poświęcał mu okolicznościowe rymy. W dwudziestoleciu trwał w swoim wizerunku ostatniego przedstawiciela artystycznej cyganerii aż do chwili, kiedy Stalin zagarnął Lwów w 1939 roku. Jeszcze kilka tygodni wcześniej, 12 sierpnia, uroczyście obchodzono we Lwowie 25 rocznicę Czynu Legionowego.

Na licznych akademiach i wieczornicach przypominano dawne wiersze i pieśni Zbierzchowskiego, który był już wtedy kawalerem Polonia Restituta, laureatem Nagrody Miasta Lwowa i Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury. Poeta zapewne w najczarniejszych wizjach nie uwierzyłby, że brzmią we Lwowie ostatni raz, że w jego ukochanym mieście zawsze będą już tylko „wrogą polską propagandą”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X