Tyrteusz w pelerynie

Tyrteusz w pelerynie

Henryka Zbierzchowskiego, którego nazywano „najbardziej lwowskim z poetów”, postrzegano zarazem jako artystycznego Cygana, wiecznego „peleryniarza” dozgonnie wiernego młodopolskiej poetyce, a nade wszystko człowieka wolnego od polityki. Jest to oblicze bez wątpienia prawdziwe, ale zdarzył się w jego twórczości pewien „stan wyjątkowy”, tym istotniejszy, że po latach pociągnął za sobą konsekwencje, które o mały włos przesądziłyby o losie poety.

Warto o tym dziś przypomnieć również dlatego, że jest to ciekawy przyczynek do dziejów Lwowa w pierwszych latach niepodległości. Idzie bowiem o czas wojny polsko-bolszewickiej, który przyniósł pieśni i wiersze całkiem inne od pisywanych przez Zbierzchowskiego wcześniej i od tych, które publikował później, do końca lat trzydziestych.

Już od początków I wojny światowej Zbierzchowski chętnie ogłaszał wiersze i piosenki żołnierskie, legionowe, przeniknięte żarliwym, entuzjastycznym patriotyzmem, jednoznacznie określające jego przekonania narodowe i niepodległościowe. W tych czasach bynajmniej nie traktowano tego jako odchylenie, które miałoby jakkolwiek szkodzić legendzie wolnego przedstawiciela artystycznej bohemy.

Kiedy więc w marcu 1918 roku wznowiono we Lwowie wydawanie „Szczutka”, tygodnika satyryczno-politycznego o XIX-wiecznych korzeniach, Zbierzchowski został jego współredaktorem, a także głównym i bodaj najostrzejszym piórem. Na okładce pierwszego numeru zapewniano, że wskrzeszony „Szczutek”, będzie „tak jak ongi, smagać szpadą zjadliwości”. I smagał, choć póki co, nękała go zaborcza cenzura i konfiskaty.

Sposób na gada
Pierwszy rok po odzyskaniu niepodległości przyniósł lwowianom obronę miasta przed Ukraińcami. Odsunęło to na dalszy plan lęk przed bolszewizmem, który ostrzył pazury na wschodnie kresy dawnej Rzeczpospolitej i łakomie spoglądał na resztę Europy. Jednak „Szczutek” już wiosną 1919 roku zamieścił na pierwszej stronie znamienny rysunek Kamila Mackiewicza pod tytułem „Sposób na bolszewików”. Nie było najmniejszych wątpliwości jaki pogląd w tej sprawie ma redakcja. Oto monumentalny czołg pod polską flagą miażdży „bolszewicki element”, który, sądząc po uniformach pokonanych, dostrzegano zarówno na wschodzie, jak i w bolszewizujących Niemczech. Już wtedy w lwowskim peleryniarzu-patriocie zwolna budził się lwowski Tyrteusz. Prawdziwa kampania satyryczna zaczęła się w październiku 1919 roku gdy w „Szczutku” pojawił się „bolszewicki gad” i „kret bolszewizmu”, a pod jednym z rysunków wierszyk:

Cudnieś strzeliło drzewo wolności
Koroną w chmury –
Na twoich młodych gałęziach gości
Ptak srebrnopióry.

Lecz gdy tak czoło swe stroisz ładnie
W światła i cienie,
Kret bolszewicki podgryza zdradnie
Twoje korzenie.

 

Jesień 1919 roku niosła już silniejsze emocje. Komuniści w różnych częściach świata próbowali wzniecać powszechne strajki. Temperatura relacji polsko-bolszewickich rosła i bynajmniej nie obniżały jej dyplomatyczne pozoracje. Zresztą w grudniu Trocki oznajmił wprost: „kiedy skończymy z Denikinem, rzucimy wszystkie nasze rezerwy na front polski”. Zatem Zbierzchowski rymował w „Szczutku” całkiem á propos:

Bolszewizmu wstrętny gad
Wkrótce u nas się rozgości –
Ogon gada tam gdzie Wołga,
Głowa się już w Polsce czołga.

Niech głoduje żołnierz – pies,
Co kraj broni ostrzem szabli.
Obszarnikom nadszedł kres
Era cepa dziś i grabli

Burżuj – niech go porwie bies!
Inteligent – pal go dyabli!
A więc skoro partya każe
Trupy! Dalej na cmentarze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X