Szarotka dopłynęła na Antarktydę

W nr 23–24 Kuriera Galicyjskiego z grudnia ubiegłego roku pisaliśmy o darze lwowskiej artystki Oleny Budżak dla naukowców na ukraińskiej stacji arktycznej. W tych dniach dostaliśmy informacje, że „Szarotka”, „Przebiśniegi” i „Baszta prochowa we Lwowie” szczęśliwie dotarły na miejsce i już są dekoracją ukraińskiej stacji arktycznej Akademik Wiernadski.

Dotarcie tych obrazów na daleką Antarktydę zajęło kilka miesięcy. Natomiast relacja drogą satelitarną dotarła do Lwowa do Piotra Budżaka w ciągu kilku minut. Dzięki jego uprzejmości możemy zapoznać naszych Czytelników z fragmentami relacji uczestniczki rejsu Marty Grabowskiej i pokazać zdjęcia, wykonane bezpośrednio na tym dalekim kontynencie.

29 lutego 2020. Port Lockroy
Po zaopatrzeniu jachtu w absolutnie niezbędne do dalszej podróży podkoszulki, widokówki, breloczki i pamiątkowe bibeloty ruszyliśmy koło południa w kierunku Stacji Wiernadskiego.

1 marca 2020. Stacja Wiernadskiego
Wieczorem rzuciliśmy kotwicę w spokojnej zatoce za Stacją Wiernadskiego, do której prowadzi rudawo-rdzawa cieśnina gwarantująca osłonę od fali i wiatru. Bezpieczne i ciche miejsce umożliwiające przycumowanie do brzegu na linach, bez konieczności kotwiczenia. Stacja nosi imię wybitnego ukraińskiego geologa i chemika, który położył podwaliny pod wiele badań i osiągnięć nauki na całym świecie. Do samej stacji dotarliśmy pontonem o godzinie 21., na którą zaprosili nas gospodarze. Pracują w piątek, świątek i niedzielę i dopiero późną nocą mają odrobinę wytchnienia. Po zwiedzeniu bazy pod przewodnictwem Iwana, który oprowadził nas po obiekcie przejętym przez Ukraińców od Brytyjczyków za jednego funta i obecnie systematycznie rozbudowywanego w celu poszerzenia możliwości prowadzonych badań. Opowiedział o jego historii i badaniach prowadzonych obecnie.

Po ciekawej wycieczce zaproszono nas do baru na górze. Tam uroczyście przekazaliśmy obrazy, namalowane oraz podarowane przez Olenę i Piotra Budżaków ze Lwowa, których stąd serdecznie pozdrawiamy. Przewieźliśmy je przez pół świata i Cieśninę Drake`a i przekazaliśmy na ręce dowódcy, by radowały oczy mieszkańców stacji podczas pracy w długie i zimne wieczory.

2 marca 2020. Kontynent antarktyczny
O wysokich kwalifikacjach chemików pracujących na Stacji Wiernadskiego najlepiej świadczy fakt, że następnego dnia obudziliśmy się w wyśmienitym stanie, a biorąc pod uwagę ilość spożytej produkowanej na miejscu i serwowanej ze słowiańską gościnnością tak zwanej wiernatówki, mogło być różnie. Rano przyjechał po nas Jarosław wraz z dowódcą bazy, by pokazać nam pingwina królewskiego oraz pingwina cesarskiego. Osobniki tych dwóch gatunków zabłąkały się przypadkowo w okolicach bazy Wiernadskiego i obecnie dodają kolorytu pobliskiej faunie dzięki możliwości bliskiego z nimi spotkania, bez konieczności przemierzania połowy kontynentu. Po tej pouczającej wycieczce zabraliśmy na pokład trzech Aleksandrów, jednego Anatolija oraz Anię i Żenię, by wybrać się wspólnie na zwiedzanie pobliskich wysp.

Fot. załogi jachtu „Selma”
{gallery}gallery/2020/antarktyda{/gallery}

Tyle w relacji pani Marty, ale my nie kończymy tego tematu. Organizator wyprawy, Michał Skałdanowski, obiecał podczas pobytu we Lwowie, że po powrocie z rejsu odwiedzi ponownie nasze miasto i wówczas opowie dokładnie o tej wyprawie, o trudnościach, niebezpieczeństwach oraz o chwilach przyjemnych i zabawnych, które miały miejsce. Czekamy niecierpliwie na to spotkanie.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 5 (345), 17 – 30 marca 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X