Sytuacja demograficzna w Rosji i nie tylko

Sytuacja demograficzna w Rosji i nie tylko

To pytanie było jednym z aspektów programowej wypowiedzi, premiera Rosji (na razie), Władimira Putina w Dumie Państwowej. Wypowiedź Marty Jaroszewicz z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich dla Radia WNET. Rozmawiał Wojciech Jankowski.

 

Rosja jest krajem, który ma obecnie ok. 140 mln obywateli. Daje to około 8 osób na km kw. gęstości zaludnienia, co jest cyfrą niespotykaną na skalę europejską. Jak na tak rozległy kraj jest to stanowczo za mało, żeby zapełnić go i zabezpieczyć równomiernie siłą roboczą. Dlatego to pytanie stoi tak ostro przed obecnymi władzami. Premier Putin, idąc po raz kolejny do wyborów na prezydenta kraju, wykazuje zrozumienie dla tego problemu i wskazuje drogi do polepszenia sytuacji demograficznej.

Na przełomie wieków XX i XXI sytuacja była krytyczna. Rosja nie mogła wyzbyć się ujemnego „przyrostu” naturalnego. Składały się na to różne czynniki. Przede wszystkim sytuacja ekonomiczna, która była niestabilna, duża śmiertelność dzieci i niemowląt oraz śmiertelność ludzi starszych. Te dwie ostatnie kwestie ściśle związane były z poziomem opieki medycznej. Co rząd Federacji Rosyjskiej zrobił, aby sytuacja się zmieniła? Został przyjęty Narodowy Program Ochrony Medycznej, w ramach którego wyłożono olbrzymie środki na modernizację dziecięcych oddziałów klinik i szpitali w Rosji oraz na podniesienie ogólnego poziomu opieki zdrowotnej w kraju.

Zaowocowało to modernizacją sprzętu medycznego – np. obecnością inkubatorów w każdym szpitalu położniczym. W taki sposób obniżono śmiertelność wśród dzieci i niemowląt. Wzrasta też długość życia, co też jest związane z polepszeniem opieki medycznej.

Drugim elementem jest ilość dzieci w rodzinie. Większość małżeństw w europejskiej części (wyłączamy tu część azjatycką, gdzie kobiety rodzą po 3. i więcej dzieci) miała po jednym dziecku. Sprawiła to ta sama niestabilność w państwie na przełomie wieków. Obecnie, gdy stan ekonomiczny w Rosji znacznie się poprawił, gdy mieszkańcy kraju mają więcej pewności „dnia jutrzejszego, „fundują” sobie drugie dziecko”, co jest przecież normalne.

Obecnie statystyczna ilość dzieci to 1,44 na małżeństwo. W 2011 roku Rosja po raz pierwszy odnotowała przyrost ludności. Czy to zasługa polityki państwa, czy wzrostu ekonomiki, w większości sprywatyzowanej? Ale to też wziął pod uwagę premier Putin.

Oddzielną kwestią jest migracja ludności. I tu Rosja rości sobie pretensje do obywateli dawnych republik sowieckich, głównie Ukrainy i Białorusi. Obecnie Rosję zalała fala migracji z dawnych republik azjatyckich. W większych miastach, w Moskwie, Petersburgu, większość dozorców, czy gospodarzy domów (jak to się mówi), to obywatele Tadżykistanu czy Uzbekistanu.

Rosja jest pod tym względem rynkiem atrakcyjnym. I stara się tą atrakcyjność podnieść. Propaguje to, jako wspólny obszar językowy, mentalny i religijny. Nie ma co ukrywać, że jeżeli mieszkańcom Galicji, Lwowa, Stanisławowa, raczej bliżej do Polski czy nawet Włoch, to już z Dniepropietrowska, Charkowa, czy Ługańska bardziej atrakcyjna wydaje się Rosja.

Poziom ekonomiki stwarza nowe miejsca pracy, a system bezwizowy w tym kierunku też ma swoje plusy. Tu Rosja chce zdominować kraje europejskie i przyciągnąć do siebie jak największą ilość ludności w wieku produkcyjnym. Będzie to, zresztą, ze szkodą dla Polski i innych krajów, gdzie już obecnie jest dość duża emigracja zarobkowa. Rosja stawia na podbój swego Zachodu.

Zupełnie inną kwestią jest tzn. „kolonizacja” Syberii przez Chińczyków. W chwili obecnej dotyczy najwyżej kilkuset tysięcy osób na olbrzymie terytorium Syberii. Ale problem jest widoczny. Statystyka ruchu granicznego Rosja-Chiny mówi o czymś przeciwnym – o częstszym wyjeździe Rosjan do Chin, niż na odwrót. Te tereny są nieatrakcyjne, bo tam jest mało dużych miast, a w większości są to wsie.

Obecnie Rosja zadaje sobie pytanie jak przyciągnąć tam Chińczyków, lub przesiedlić tam Rosjan z innych dawnych republik (np. ze Średniej Azji). Te ostatnie próby nie dały wyników pozytywnych. Migracja chińska mogłaby dać wyniki dopiero za 20-25 lat. Tu są jednak obawy jak ta ludność będzie działała w kwestii politycznej. Chińczycy obecnie działają głównie na wsi, zakładając fermy warzywne i bazary – ale to w większych miastach. Najmniej popularnymi migrantami są obywatele Kaukazu. Tu działają stare zaszłości, polityka władz i obawa przed kaukaskim terroryzmem. To nie sprzyja asymilacji imigrantów z tych stron.

Polska musi zmienić swoje podejście do emigracji zarobkowej i stworzyć odpowiednie warunki do zamieszkania, nauki i egzystencji dla emigrantów w naszym kraju. W przeciwnym wypadku za lat dziesięć możemy mieć kłopoty z siłą roboczą. Sprawa polska ma tu wiele do zdziałania. Za kilka lat nie będziemy rynkiem atrakcyjnym. Na razie jesteśmy atrakcyjni dla imigracji krótkoterminowej.

Polska jest w o tyle lepszej sytuacji, że w porównaniu z Europą, jesteśmy państwem młodym. Mamy na razie wiele własnych sił produkcyjnych. Za kilka lat jednak Polska będzie musiała rozejrzeć się za siłą roboczą na Dalekim Wschodzie. Musimy usprawnić nasze sprawy wizowe. Bez tego nie mamy szans w nasilającej się walce konkurencyjnej.

Radio WNET

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X