Sprzątanie w Tartakowie

Koło Sokala w dawnym województwie bełskim, a dziś w obwodzie lwowskim, leży Tartaków. Miasteczko znane było ze swych hucznych jarmarków, z kościoła z cudownym obrazem i wspaniałego pałacu rodziny Lanckorońskich. Od 27 lipca do 3 sierpnia w pałacu przebywali wolontariusze, by oczyścić zabytek i poszukiwać możliwości jego rewitalizacji.

Ale najpierw krótka informacja o pałacu – fragment z książki „Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie”.

W centrum Tartakowa leży olbrzymi park, który zaczyna się od wejścia przez zniszczoną wprawdzie, ale jeszcze wciąż wspaniałą bramę. W głębi parkowej zieleni widoczne są olbrzymie ruiny. W drugiej połowie XVII wieku jeszcze stał tu potężny zamek, w którym pierwotnie mieszkał założyciel Krystynopola (dziś Czerwonograd) Kazimierz Szczęsny Potocki. Ponieważ miasto miało przywilej handlowy, a na jarmarkach rozkładali swe kramy kupcy ze Wschodu, przed pierwszym rozbiorem Polski było ono większe od sąsiedniego Sokala. Przebudową rezydencji zajął się wnuk pierwotnego właściciela – Franciszek Salezy Potocki. Do 1951 roku wokół rynku stały jeszcze stare kamienice, a w centrum wznosiła się wieża ratuszowa.

Po tym, jak Potoccy sprzedali miasto Ponińskim, Tartaków kilka razy zmieniał właścicieli. W 1896 roku Zbigniew Lanckoroński prawie całkowicie rozebrał stary zamek Potockich, zostawiając tylko jedno skrzydło, które wykorzystał przy budowie nowego pałacu w stylu francuskiego neobaroku. Za wzór rezydencji posłużyło słynne Casino de Paris z Monte Carlo.

Ostatnią właścicielką pałacu była ukochana przez miejscową ludność Maria Urbańska, która w jednym z pomieszczeń pałacu otworzyła szkołę. Sąsiedzi prawdopodobnie przechowywali ją przez jakiś czas za „pierwszych sowietów”. Znikła jednak po tym, jak w 1940 roku „zabrali ją Rosjanie”.

Splądrowany do reszty podczas II wojny światowej pałac jeszcze w czasach sowieckich podtrzymywany był w dobrym stanie, bo mieściły się w nim biura kołchozu. W 1995 roku niespodziewanie wybuchł pożar, którzy zniszczył piękny dach i stropy. Dziś wewnątrz są same zgliszcza, resztki wspaniałej klatki schodowej i bogatych sztukaterii. Pomimo tych zniszczeń zabytek również dziś wygląda imponująco.

W 2010 roku Lwowska Administracja Obwodowa podpisała na 49 lat umowę o koncesję zamku z biznesmenem, niejakim Igorem Nowosadem, który zobowiązał się odrodzić pałac, czyniąc z niego obiekt turystyczny. Do dziś jednak nic nie uczyniono, ale zabytek nadal jest własnością pana Nowosada.

Dobroczynna fundacja „Sofos” na czele z jej prezesem Jurijem Woroneckim, znanym z licznych obozów wolontariuszy na zamku w Podhorcach, zaproponowała, by po raz kolejny tchnąć życie w okazałe tartakowskie ruiny. Otrzymała na to grant 400 tys. hrywien z Ukraińskiej Fundacji Kultury. Do projektu dołączyła również społeczna organizacja „Спадщина UA” (ukr.: „spuścizna”).

Obóz wolontariuszy rozlokowano bezpośrednio przed pałacem, oczyszczając przedtem plac pod namioty, prysznic i sanitariaty. Sprzyjał temu również wójt Tartakowa Stepan Orłowski, który doprowadził do obozu tymczasową linię elektryczną i wypożyczył od wojska olbrzymi namiot na wspólną stołówkę i kuchnię polową.

Pośród wolontariuszy jest lider zespołu „Tartak” Saszko Położyński, lwowska historyk Ołena Zamojska (autorka książki o pałacu Potockich w Krystynopolu) oraz znawczyni zabytków Ołena Żukowa. W dzień pracowano na obiekcie, oczyszczając teren wokół pałacu z zarośli oraz niektóre pomieszczenia, wieczorem zaś w namiocie stołówki miały miejsce gorące dyskusje o przyszłości zabytku. Ważne jest również to, że, jak twierdzi Jurij Woroneckij, Igor Nowosad zgadza się współpracować z wolontariuszami i gotów jest zrzec się koncesji, a to otwiera pole do dalszych działań.

W ciągu tygodnia wolontariusze oczyścili cour d`honneur – brukowaną drogę dla karet przed fasadą pałacu, odkryli widok na pałac ze wszystkich stron, oczyścili ze śmieci jedno z pomieszczeń, pościnali samosiejki na murach pałacu – tam, gdzie to było możliwe, bez użycia ciężkiego sprzętu, lecz w miejscach trudno dostępnych również przy pomocy techniki. Do tych działań dołączyła też młodzież z Tartakowa. W niektóre dni pracowało na obiekcie blisko 70 osób, przeważnie dzięki dołączenia się mieszkańców Tartakowa.

Pomoc nadeszła również od przyjaciół z Polski. Andrzej Kudlicki, właściciel biura turystycznego „Quand” z Tomaszowa Lubelskiego, i Jan Wardach z Zamościa na wieść o pracach przywieźli dla uczestników obozu wielką ilość konserw, owoców, kiełbas i smacznych cebularzy – przysmaku z Lubelszczyzny. Sądzę, że jeśli inicjatywa odrodzenia pałacu w Tartakowie będzie kontynuowana, liczba wolontariuszy z Polski będzie wzrastać.

Warto też zaznaczyć, że, uczestnicy obozu nie tylko owocnie popracowali, ale też ubogacili się krajoznawczo, zwiedzając zabytki w Tartakowie: cerkiew greckokatolicką pw. Narodzenia NMP i kościół św. Michała Archanioła z 1603 roku, w którym zachował się fresk Stanisława Stroińskiego „Obrona Tartakowa przed Turkami”. Chociaż wiernych katolików w samym Tartakowie jest niewielu, świątynia jednak, dzięki wsparciu z Polski i staraniom ks. Kazimierza z Sokala, powoli się odradza. Kościół poza tym jest znany dzięki cudownemu obrazowi Matki Boskiej, którego oryginał od 1944 roku znajduje się w kościele w Łukawcu koło Lubaczowa.

Miejscowość często odwiedzają potomkowie byłych mieszkańców Tartakowa. Ze strony ukraińskiej jest widoczny postęp – poprawiono wszystkie drogi. Na swoją kolej oczekuje teraz trasa do Sokala, od którego do Krystynopola (Czerwonogradu) jest już nowa nawierzchnia.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 15-16 (331-332), 30 sierpnia – 16 września 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X