„Sprawa do załatwienia”, dla wielu ostatnia

„Sprawa do załatwienia”, dla wielu ostatnia

Wielopole Skrzyńskie na Podkarpaciu. Tu 6 kwietnia 1915 r. urodził się Tadeusz Kantor – polski reżyser, malarz i animator życia kulturalnego. Niestety, wieś ma też tragiczną historię. 11 maja 1955 r. w drewnianym baraku kina pokazano polską komedię „Sprawa do załatwienia”. Przez nieodpowiedzialność organizatorów, doszło do strasznego pożaru. Zginęło 56 osób, a wśród nich 48 dzieci.

11 maja 1955 r. w Wielopolu Skrzyńskim była piękna, wiosenna pogoda. Dzieci uczyły się w drewnianym baraku, który spełniał funkcję szkoły, małej biblioteki i wiejskiej świetlicy. W największej sali, gdzie mieściła się scena, organizowano imprezy, występy artystyczne i zebrania partyjnego kolektywu. Około południa przed wejście baraku zajechało kino objazdowe. Była to nie lada atrakcja dla mieszkańców wsi, bo kino przyjeżdżało tu rzadko. Ustalono, że projekcja filmu odbędzie się wieczorem, tuż po nabożeństwie majowym. Salę przygotowano dość szybko – okna i drzwi ewakuacyjne zabito deskami, na wszelki wypadek – żeby nikt nie wszedł bez biletu. Ustawiono w świetlicy krzesła i zawieszono ekran. Dawno nie było tu już żadnych uroczystości, bo wisiały jeszcze papierowe girlandy i zeschła jedlina z zeszłego sylwestra. Projektor ustawiono inaczej niż zwykle – na stole przy wejściu. Operatorowi nie chciało się dźwigać sprzętu w głąb sali. Obok ułożono szpule z filmem i kroniką filmową. Razem było ich dziesięć, a każda z nich ważyła dwa kilogramy. Gdy ukończono przygotowania, operator, pomocnik, kierowca i strażak poszli na wódkę. Nie mieli czym zabić czasu do wieczora.

Tuż po nabożeństwie majowym, około godz. 20:00, mieszkańcy przyszli do kina. W sali zebrało się blisko 200 osób, w większości dzieci. Chciały zobaczyć nową polską komedię „Sprawa do załatwienia” – typowy film propagandowy w reżyserii Jana Rybkowskiego. Opowiadał o losach dziennikarza Stefana, który zostaje wysłany do prowincjonalnej fabryki obuwia, aby nakręcić reportaż o Zosi, przodowniczce pracy. Przy okazji obiecuje jej pianino dla zespołu świetlicowego. Mija jakiś czas. Zosia przyjeżdża do stolicy, okazuje się jednak, że Stefan całkiem zapomniał o obietnicy. Chce się jednak zrehabilitować. Oboje natychmiast ruszają w miasto i postanawiają, pomimo trudności, zdobyć pianino. W obsadzie znaleźli się Adolf Dymsza, Hanka Bielicka, Irena Kwiatkowska, Edward Dziewoński i inni popularni aktorzy.

Raz na 10 minut projekcję przerywano, aby operator mógł zmienić szpule. W czasie takich przerw rozmawiano i wymieniano wrażenia o filmie. Przy projektorze zebrała się spora grupa gapiów. Mężczyźni palili papierosy, żartowali i rozmawiali z podpitym operatorem. Niedopałki rzucano pod nogi. Podczas kolejnej przerwy operator zdjął wyświetloną rolkę filmu, a wstęga odwiniętej taśmy filmowej swobodnie zwisała do podłogi. W tym momencie dał się słyszeć trzask. Spod nóg operatora wystrzelił płomień. Mężczyzna próbował zgasić go rękoma, ale nie dał rady. Taśma celuloidowa była łatwopalna i natychmiast buchnęła płomieniem, który przerzuciła się na pozostałe rolki obok projektora.

Jedyne zdjęcie z pogrzebu (Fot. fotopolska.pl)

Z palącego się celuloidu zaczął wydzielać się trujący gaz, który w parę chwil wypełnił całe pomieszczenie. Obecny na sali Józef Cebula, strażak-ochotnik, zdążył krzyknąć: „Pożar! Uciekać!”. Złapał ławkę, wybił nią okno i ludzie rzucili się do ucieczki. Większość, z przyzwyczajenia, odruchowo ruszyła w stronę ekranu, w przeciwną stronę od wejścia, gdzie były drzwi ewakuacyjne. Inny strażak, Jan Siuśko, chwycił na ręce swoją córkę i ruszył w stronę okna. Ale już po kilku krokach załamała się pod nim podłoga. Nie zdołał uwolnić nogi spomiędzy desek. Trujący dym nie oszczędził ani jego, ani dziecka.

Szukając drogi ucieczki, kilkadziesiąt osób stłoczyło się w wąskim korytarzu prowadzącym na zewnątrz. Nie można się było z niego wydostać. Na szczęście nie wytrzymała drewniana konstrukcja baraku. Napór tłumu był tak wielki, że ściana pękła, a ludzie wysypali się na ulicę. Kazimierz 
Gąsior, księgowy miejscowego GS-u, zobaczył przez wyłamaną ścianę 16-letniego chłopca leżącego wewnątrz baraku. Wbiegł do środka i wyniósł go na rękach. Chciał ratować następnych. Ponownie wbiegł do płonącego budynku. W ogień skoczył też Józef Para. Po chwili i on wyniósł dziecko. Miał nadzieję, że jeszcze raz uda mu się oszukać żywioł. Walący się dach zabił obu mężczyzn. Z drugiej strony budynku Stanisław Stachowicz zobaczył przy oknie gromadę dzieci. Wołały o pomoc, wyciągając ręce przez zabite deskami okno. Podbiegł, by je wydostać. Nie dał rady – ogień był silniejszy. Po 10 minutach barak przypominał pochodnię. Zewsząd było słychać krzyki i jęki rannych. Kilku strażaków, którym udało się wydostać, pobiegło do magazynu straży w sąsiednim budynku. Gołymi rękami 
wyłamali drzwi i już po kilku minutach uruchomili motopompę. Trzy strumienie wody uderzyły w płonący barak.

Tego dnia nie poszedłem na film – opowiada Roman Lipa, miejscowy fotograf. – Gdy przybiegłem na miejsce, ktoś krzyczał, że w przebieralni za sceną są ludzie. We trzech zdołaliśmy oderwać ścianę baraku. Zobaczyliśmy stos płonących ciał. Nikt już nie żył. Ogień był tak wielki, że w Wiśniowej, 10 kilometrów od Wielopola, w nocy było widać cienie drzew.

Za kilka dni kondukt pogrzebowy był tak długi, że gdy pierwsze trumny wnoszono na cmentarz, ostatnie stały jeszcze w kościele. Zginęło 56 osób. Wśród ofiar było aż 48 dzieci. Na zbiorowym pogrzebie ofiar byli obecni przedstawiciele UB i Milicji Obywatelskiej. Romanowi Lipie zakazano robienia zdjęć, gdy tylko wyciągnął aparat fotograficzny. UB pilnowało go już przez cały czas pogrzebu. Stąd też nie ma żadnej fotografii z tego wydarzenia, a jedynie obraz, który Lipa namalował 40 lat później.

Wszyscy pracownicy kina i niektórzy ich przełożeni zostali skazani na kary więzienia. Paradoksalnie – to nietrzeźwej ekipie kina udało się wyjść cało z tego piekła. W latach 1980. w miejscu tragedii odsłonięto pomnik z krzyżem i tablicą upamiętniającą ofiary pożaru.

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 13–14 (185–186) 16 lipca – 15 sierpnia 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X