Skrzydełka aniołów dla ukraińskich żołnierzy fot. Karina Wysoczańska / Nowy Kurier Galicyjski

Skrzydełka aniołów dla ukraińskich żołnierzy

Skrzydełka aniołów – tak seniorki z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Stryju łagodnie nazywają ręcznie robione narzuty maskujące dla ukraińskich żołnierzy. Od początku wojny studentki utkały już 50 siatek. W ten sposób przyczyniają sie do walki o pokój i niepodległość Ukrainy.

– Każdy pragnie, żeby wrócili te czasy, kiedy mogliśmy podróżować i cieszyć się życiem – mówi Maria Zając, studentka UTW w Stryju. – Ogarnia nas tęsknota i smutek, gdy przywożą zmarłych żołnierzy. Jest to największy nasz ból, kiedy patrzymy się na te młode ofiary wojny. Synowie naszych Pań też walczą na froncie. Pamiętamy o nich. Uniwersytet – to nasza wspólnota i martwimy się o każde dziecko naszych Pań – dodała seniorka.

fot. Karina Wysoczańska / Nowy Kurier Galicyjski

– Kiedyś byliśmy nauczycielami, lekarzami, inżynierami, a teraz zostaliśmy wolontariuszami. Obecnie to dla nas najważniejsza praca – powiedziała Halyna Szapowalenko ze Stryja. – Odliczamy dni do zwycięstwa. Wierzymy, że ono nadejdzie. Jeśli nawet osoby w wieku 60-80 lat pracują, to słońce musi zaświecić nad Ukrainą. Chcemy utkać tyle skrzydełek aniołów, by schronić pod nimi całą Ukrainę – dodała studentka UTW.

Praca nie jest łatwa. Najpierw Panie przygotowują włóczkę w kolorach odpowiednich do pory roku, przycinają ją na określoną długość. Następnie rozpoczyna się długi proces wyplatania. A pracę seniorkom umilają wspólne śpiewy.

– Wiele Pań pracują w domu i przynoszą gotowe kłębki nici. Jest to praca bardzo uciążliwa i wymaga dużo skupienia. Jednak dzięki wspólnej pracy wszystko nam się udaje. Mamy kontakt przez wolontariuszy z naszymi wojskowymi. Przyjeżdżali do nas żołnierze. Była snajperka, która pooglądała te rzeczy co robimy, zwróciła uwagę co warto zmienić i zabrała nasze chimery. Okazuje się, że nasze chimery straszą okupantów – powiedziała Maria Zając.

Wspólne wyplatanie siatek jest też terapią, która pomaga seniorkom przetrwać ten trudny, wojenny czas.

– Na los mamy, tata, mojej babci i dziadka spadły wojny. Mama miała 18 lat jak zaczęła się wojna. Teraz też i my mamy takie wypróbowanie – mówi Larysa Pańkiw. – Najpierw ogarnął nas strach. Nie wiedzieliśmy co będzie dalej. A jeszcze te alarmy tak denerwowały ludzi, że w nocy nie spaliśmy. Potem dowiedziałam się, że można przyjść i robić siatki. Jest mi spokojniej, bo teraz jestem wśród ludzi – dodała seniorka.

fot. archiwum Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Stryju

Uniwersytet Trzeciego Wieku w Stryju działa od 2012 roku w ramach organizacji „Rodzina Kolpinga ”. Przed wojną seniorki uczyły się języków obcych, obsługi komputerów, uczestniczyły w wyjazdach krajoznawczych. Wspólnie obchodzono też święta narodowe.

– Mieliśmy takie ciekawe zajęcia jak złote rączki. Było bardzo ciekawie. Odkrywaliśmy nasze zdolności: kwiling, robiliśmy wyroby ze słonego ciasta, mieliśmy takie niewielkie występy teatralne, śpiewaliśmy, tańczyliśmy – powiedziała Wiktoria Sidlecka, studentka UTW w Stryju.

– Jestem z zawodu nauczycielem. Pracowałam w szkole 25 lat. Kiedy nadszedł czas, by pożegnać się ze szkołą, zdecydowałam, że teraz będą mnie uczyć. Przyszłam do UTW, by uczyć się języków, obsługi komputera, a przede wszystkim znaleźć pokrewne serca takich seniorów jak ja. Bardzo chciałam podróżować. Na uniwersytecie zawsze mieliśmy ciekawe wycieczki, zwiedzaliśmy Ukrainę, jeździliśmy do Niemiec w odwiedziny do rodziny Kolpinga. W ten sposób moja dusza ożyła i stałam się potrzebną. Jest to dla mnie bardzo ważne – powiedziała Halyna Szapowalenko.

Teraz Panie mają jedyne marzenie: by ta niechciana wojna skończyła się i one znowu mogły żyć pełnią życia.

Karina Wysoczańska

X