Najlepszą drogą do Niego jest wiara, nadzieja i miłość. Także ciągłe postrzeganie Go w drugim człowieku – chęć służenia mu radą, pomocą, wsparciem. Bycie przy kimś w cierpieniu, chorobie, zmartwieniu, zwątpieniu, żalu, bólu… Także pomaganie we wzrastaniu, a nie ciągłe dopiekanie i wytykanie wad, słabości, niedociągnięć…
Czy można to wszystko czynić z uśmiechem? Pewnie, że tak. Okres Wielkiego Postu nie jest czasem bezbrzeżnego smutku i żalu. Jeśli nie będziemy darzyli naszych bliźnich uśmiechem, będą stale smutni i nie odnajdą w sobie Jego radości.
Wielki Post – to także Wielki Tydzień, a zwłaszcza dni, nazywane Tridium Paschalnym. W Wielki Czwartek On, dając Swe Ciało i Krew Apostołom, ustanowił sakrament kapłaństwa i Eucharystii. W Wielki Piątek była Jego Droga Krzyżowa na Golgotę. Wielka Sobota – to dzień, w którym Jego Ciało zostało złożone w grobie. Przez te wszystkie dni serca nasze na nowo ożywają nadzieją, że Jego ofiara i śmierć nie były daremne, że On przyszedł, by nas zbawić. Dziś nie wyobrażamy sobie świata bez kapłanów, którzy są szafarzami sakramentów świętych, ani bez Eucharystii, kiedy kapłan wypowiada Jego słowa: „To jest Ciało Moje… To jest Krew Moja… Czyńcie to na Moją pamiątkę…”
Niech w dniach Wielkiego Postu towarzyszy nam głęboka refleksja nad życiem, niech nasze serca się otworzą na potrzeby i cierpienia naszych bliźnich. Nie lękajmy się wziąść na siebie części ich trosk, zmartwień, kłopotów, chorób. I niech nieustannie towarzyszy nam nadzieja, że po 40 dniach w każdym z nas na nowo, wraz z radosnym Alleluja narodzi się radość Zmartwychwstania.
Irena Masalska
Tekst ukazał się w nr 3 (55) 14 lutego 2008