Reduta Piłsudskiego

Reduta Piłsudskiego

Reduta Piłsudskiego plan z 1916 r.

Oprócz zasadzki na przeciwnika kryjącego się za blachą można było również uporczywie ostrzeliwać krawędzie tarczy. Po kilkunastu trafieniach na skutek wstrząsów dochodziło do osuwania się strzelnic, co wyłączało je z użytku.

 

Położenie Reduty w lesie sprzyjało powstawaniu pożarów, tym bardziej, iż żołnierze celowo gromadzili w pobliżu drutów gałęzie, aby w razie ataku przeciwnika podpalić je i w ten sposób stworzyć jeszcze jedną zaporę. Pod koniec maja 1916 r. Rosjanie postanowili wykorzystać sprzyjający im wiatr i podpalili ściółkę, która tliła się aż przez dziewięć dni, gdyż obie walczące strony przeszkadzały sobie w gaszeniu.

 

Niewielka odległość pomiędzy najbardziej wysuniętymi placówkami Reduty i rosyjskim „Orlim Gniazdem” sprzyjała prowadzeniu rozmów, które były dla żołnierzy jedną z niewielu rozrywek. Czasami kończyły się one propozycją spotkania. Na ogół jednak wymiana niezbyt cenzuralnych zdań prowokowała wymianę strzałów (lub na odwrót). Do spotkań z wrogiem dochodziło raczej sporadycznie i to na ogół na podstawie specjalnych umów zawieranych pomiędzy oddziałami pełniącymi akurat służbę na Reducie i w „Orlim Gnieździe”.

Większość kontaktów miała na ogół czysto handlowy charakter – żołnierze wymieniali tytoń i rum oraz pieczywo i konserwy. Oprócz tego zdarzało się, że wrogie strony pożyczały sobie różne narzędzia. Polacy wypożyczyli siekierę, a Rosjanie z okazji jakiegoś własnego święta wypożyczyli harmonię, którą następnie zwrócili o umówionej godzinie. Podczas świąt Bożego Narodzenia Legioniści II Brygady zanieśli Rosjanom choinkę, a według relacji Mariana Dąbrowskiego, żołnierze robili sobie nawet wspólne fotografie. Zawarte w ten sposób lokalne zawieszenia broni nigdy nie trwały zbyt długo, na ogół do czasu przybycia zmiany któregoś z oddziałów pełniących służbę na wysuniętych pozycjach.

Kres temu spokojnemu prowadzeniu wojny, w którym jak to określił Wieniawa Długoszowski „ostrzeliwanie okopów podczas obiadu uchodziło za brzydki przejaw niekoleżeństwa”, przyniosła ofensywa Brusiłowa, która zmieniła sposób postrzegania wojny przez wszystkich jej uczestników. Zmasowany ogień artyleryjski i ogromna ilość ofiar po obu stronach stanowiły dla żołnierzy niesłychanie traumatyczne przeżycie, które pozostawiło w ich pamięci niezatarty ślad do końca życia.

Rozpoczęta 4 czerwca 1916 r. rosyjska ofensywa odniosła znaczące sukcesy. Po miesiącu walk w okolicach Łucka gen. Brusiłow postanowił zlikwidować wybrzuszenie frontu w zakolu Styru. W jego centrum pozycję zajmowały oddziały legionowe. Jako miejsce głównego uderzenia wybrano właśnie okolice Kostiuchnówki. 4 lipca o godz. 6:00 rano rozpoczęło się gwałtowne, trwające wiele godzin przygotowanie artyleryjskie. Szczególnie dużo pocisków skierowano na Redutę Piłsudskiego obsadzoną wówczas przez V batalion 7 pułku piechoty z I Brygady Legionów.

Silny ogień zaporowy odciął Redutę od pozostałych pozycji. Ostrzał na bieżąco koordynowany z balonów obserwacyjnych czynił duże spustoszenia, jednak kluczowe dla obrony schrony wytrzymały nawałę i ukryci w nich żołnierze nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Ok. godziny 9:00 rano na skutek ostrzału zawaliło się podziemne przejście łączące Redutę z wysuniętą placówką położoną w pobliżu Orlego Gniazda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X