Rajmund Klonowski: Unia Europejska sama z siebie nic nie naprawi

Rajmund Klonowski: Unia Europejska sama z siebie nic nie naprawi

Z Rajmundem Klonowskim, dziennikarzem „Kuriera Wileńskiego” – polskiego dziennika na Litwie, członkiem Związku Polaków na Litwie o szansach, zagrożeniach i perspektywach polskich mniejszości narodowych w krajach członkowskich Unii Europejskiej rozmawiał Marcin Skalski.

Proszę scharakteryzować mniejszość polską na Litwie.
Polacy na Litwie są rdzenną grupą ludności, zamieszkującą zwarcie teren miasta Wilna i jego okolic, liczącą ok. 200 tys. osób. Posiadamy liczne organizacje społeczne, w tym Związek Polaków na Litwie, własną partię polityczną — Akcję Wyborczą Polaków na Litwie (która ma 8 posłów w 141-osobowym sejmie Litwy, jednego posła do Parlamentu Europejskiego, rządzi w samorządach rejonów wileńskiego i solecznickiego, oraz współrządzi w samorządzie miasta Wilna)*. Posiadamy sieć ponad 50 podległych samorządom szkół z polskim językiem nauczania, do których uczęszcza ponad 12 tysięcy uczniów, a także wileńską filię Uniwersytetu w Białymstoku, klub sportowy „Polonia” Wilno, Teatr Polski w Wilnie oraz media: dziennik „Kurier Wileński”, radio „Znad Wilii”, „Tygodnik Wileńszczyzny”, miesięcznik „Magazyn Wileński” oraz portal internetowy „Wilnoteka”.

Jakie wyzwania stoją obecnie przed polską społecznością na Litwie?
Najważniejsze wyzwania, które stoją przed nami jako Polakami, dotyczą położenia naszej wspólnoty w państwie litewskim i zachowania swojej tożsamości. Jesteśmy społecznością niezamożną, w czasie wojny i po niej straciliśmy prawie całą inteligencję i klasę średnią, nadal statystycznie jest wśród nas mniej osób z wyższym wykształceniem, niż wśród Litwinów, brak dostępu do współczesnej polskiej kultury też wiąże się ze swoimi konsekwencjami. Do tego polityka państwa litewskiego jest wobec nas wroga od początku niepodległości, chociaż Polacy aktywnie i licznie brali wówczas udział w walce o wolność Litwy i poparcie dla niej na arenie międzynarodowej. Wrogość ta polega na lituanizowaniu naszych nazwisk, karaniu za szyldy i tabliczki w języku polskim, dyskryminacji i rażącym naruszeniom przy zwracaniu znacjonalizowanej przez komunistów ziemi, niezwracaniu nieruchomości w Wilnie czy ciągłych próbach ograniczenia bądź likwidacji polskiego szkolnictwa, czego przykładem – przyjęcie dwa lata temu nowej ustawy oświatowej, ograniczającej zakres używania języka polskiego w polskich szkołach i zmniejszającego szanse Polaków na maturze z języka litewskiego. Nowy egzamin dotyczy bowiem literatury litewskiej, której nie przerabiano w polskich szkołach – różnice programów wynoszą 800 godzin lekcyjnych. Litwa zobowiązała się rozwiązać te wszystkie problemy jeszcze w roku 1994, gdy podpisała stosowny traktat z Polską — ale Republika Litewska go zwyczajnie nie przestrzega. Litewscy propagandyści twierdzą, że na Litwie „Polacy mają najlepiej na świecie”, przywołując wysoką liczbę polskich szkół. Zapominają jednak, że szkolnictwo polskie na Wileńszczyźnie istniało także za sowietów, kiedy to szkół było nawet więcej, niż obecnie, a jego istnienie nie jest żadną zasługą państwa litewskiego, które im nierzadko szkodzi.

Czy wobec tego próbuje się tej polityce w jakiś sposób przeciwdziałać?
Oczywiście, i to na wielu płaszczyznach. Politycznie na Litwie mamy własną partię polityczną – Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – która w parlamencie podejmuje inicjatywy ustawodawcze, mające na celu rozwiązanie naszych problemów, a w samorządach Wileńszczyzny dba o niedyskryminowanie Polaków i czuwa nad naszymi szkołami. Podejmowane są też działania prawne – pozwy przeciw obrażającym w internecie Polaków komentatorom, zgłaszanie wymierzonych w Polaków artykułów prasowych, walka z dyskryminacją na rynku pracy, tym zajmuje się Europejska Fundacja Praw Człowieka. Poza tym mają miejsce działania nieregularne – pikiety, manifestacje, listy otwarte czy akcje nieposłuszeństwa obywatelskiego. Dużo korzystamy dzięki przynależności Litwy do Unii Europejskiej — mamy własnego deputowanego do Parlamentu Europejskiego, Waldemara Tomaszewskiego, który podejmuje działania na rzecz nagłośnienia naszych spraw. Trzeba jednak zaznaczyć, że w UE bardzo ciężko jest się przebić, jeśli się nie posiada własnego lobby – ale wieloletnia praca daje efekty i w końcu ubiegłego roku Parlament Europejski postanowił bliżej przyjrzeć się traktowaniu Polaków przez Litwę.

Czy w związku z tym Polacy na Kresach – na Ukrainie i Białorusi – mogą oczekiwać, że w przypadku obrania przez te państwa kursu na integrację z UE, sytuacja tamtejszych mniejszości narodowych ulegnie poprawie? Możliwe są jakieś analogie z sytuacją Polaków na Litwie?
Nie należy oczekiwać, że sama integracja europejska automatycznie coś poprawi. Nie. Unia Europejska sama z siebie nic nie naprawi, jest przede wszystkim zestawem pewnych narzędzi, z których trzeba umieć korzystać i – przede wszystkim! – korzystać aktywnie. I te narzędzia mogą rzeczywiście pomóc. W naszym przypadku Litwa wstrzymywała się od agresywnych działań wobec Polaków w latach, kiedy ubiegała się o wstąpienie do UE. Dziś, dzięki konsekwentnym działaniom Rzeczypospolitej Polskiej, mamy w Wilnie filię Uniwersytetu w Białymstoku, na której wszystkie zajęcia odbywają się w języku polskim – a która także korzysta z unijnych mechanizmów, dotyczących studiów wyższych. Dzięki zaś europejskim narzędziom finansowym możemy prowadzić choćby wspomniane przeze mnie wcześniej działania prawne czy brać udział w różnych projektach wymiany, wyjazdach, na które w przeciwnym wypadku nie byłoby nas stać. Nie należy jednak oczekiwać, że wszystkie te narzędzia dostępne będą od razu, a korzystanie z nich będzie proste.

Wspomniał Pan o wsparciu Rzeczypospolitej Polskiej dla rodaków na Wileńszczyźnie. Wasz głos jest w Warszawie słyszalny?
Ostatnio coraz donośniej. Myślę, że udało się przełamać pewien, niezrozumiały zresztą, trend, zgodnie z którym los Polaków na Litwie był poświęcany na rzecz rzekomo dobrych relacji z Republiką Litewską, a ich temat był w ogóle w Polsce przemilczany. Praktyka pokazała bowiem, że stosunek państwa litewskiego do polskiej społeczności jest probierzem jego stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej – jej obywateli, polityków i przedsiębiorców. Miał okazję się o tym przekonać choćby PKN „Orlen”, który jest największym płatnikiem podatków na Litwie, a któremu litewskie koleje rozmontowały tory do rafinerii.

Staram się przekonać rodaków, że od tego, by nas lubili, ważniejsze jest, by nas szanowali. Dobre interesy są ważniejsze od dobrych relacji. Myślę, że powoli zaczynamy to sobie uświadamiać — a przyjęcie takiego programu byłoby korzystne i dla nas, i dla naszych sąsiadów.

Proszę na koniec powiedzieć, jakie doświadczenie Polaków na Litwie mogłoby być w Pańskiej opinii najcenniejsze dla mniejszości polskiej zamieszkującej Ukrainę?
Myślę, że powinniśmy się wzajemnie od siebie uczyć, bo nasze doświadczenia na Litwie i na Ukrainie częściowo się pokrywają, a częściowo uzupełniają. Przede wszystkim powinnyśmy nawiązywać częstsze kontakty między sobą. Z pewnością cenne może być nasze doświadczenie dziesięciolecia funkcjonowania w Unii Europejskiej – i wiążąca się z tym znajomość pewnych procedur, instytucji, umiejętność korzystania z pewnych narzędzi. Chętnie się tą wiedzą z rodakami na Ukrainie będziemy dzielić.

Marcin Skalski

* Sukces wyborczy Polaków z Wileńszczyzny w 2012 roku przyczynił się też do objęcia stanowisk w litewskim rządzie Algirdasa Butkieviciusa. W koalicyjnym rządzie funkcję ministra energetyki pełni Jarosław Niewierowicz, na stanowiskach wiceministrów są następujące osoby Renata Cytacka – wiceminister energetyki, Edward Trusewicz – wiceminister kultury, Edyta Tamoszunaite wiceminister edukacji i nauki, Władysław Kondratowicz – wiceminister transportu i łączności, Leokadia Poczykowska – wiceminister rolnictwa. Politycy z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie otrzymali też stanowisko wiceprzewodniczącego litewskiego parlamentu – jest nim Jarosław Narkiewicz.

W lutym 2014 roku lider Akcji Wyborczej Polaków Litwy i poseł do Parlamentu Europejskiego Waldemar Tomaszewski ogłosił, że będzie kandydował w tegorocznych wyborach prezydenckich na Litwie. Polityk reprezentujący AWPL połączył nie tylko polski elektorat, ale też inne mniejszości zamieszkujące Litwę. (BK)

Tekst ukazał się w nr 4 (200) za 28 lutego-17 marca 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X