Rajd Pekin-Paryż przez Lwów

Rajd Pekin-Paryż przez Lwów

W niedzielny poranek, 23 czerwca, na placu przed hotelem „Dniestr” we Lwowie, mieszkańcy miasta, przy akompaniamencie przedwojennych polskich i ukraińskich piosenek, pożegnali uczestników rajdu zabytkowych samochodów, którzy udali się przez Karpaty w kierunku granicy ukraińsko-słowackiej. Stamtąd przez Słowację, Austrię i Szwajcarię zawodnicy dotrą do Francji.

 

28 maja 96 załóg z całego świata wyruszyło na trasę rajdu Pekin-Paryż, ażeby pokonać 12 247 km w 33 dni. Do Paryża uczestnicy dotrą w sobotę 29 czerwca.

 

Pionierska ekspedycja samochodami przez pół świata
Podczas konferencji prasowej we Lwowie organizatorzy rajdu Pekin-Paryż powiedzieli, że jest on wzorowany na pierwszej tego typu wielkiej wyprawie, zorganizowanej w 1907 roku. Tym razem, jednak odwrócono trasę. Prawie sto lat temu zawodnicy jechali z Paryża do Pekinu. Francuska gazeta Le Matin w artykule, będącym wyzwaniem dla ówczesnych kierowców, zachęcała: „Powinniśmy sprawdzić czy dopóki mamy samochód, jesteśmy w stanie zrobić wszystko i dotrzeć wszędzie. Czy znajdzie się ktoś, kto podejmie się tego lata podróży z Pekinu do Paryża swoim automobilem?”.

Chętnych nie zabrakło. Do startu zgłosiło się czterdziestu śmiałków. Niestety, tylko pięć załóg zdołało dotrzeć do Chin. Warunki rajdu były bardzo trudne. Na domiar złego, chińskie władze uznały startujących w rajdzie zawodników za szpiegów. Zawodnicy zmuszeni byli opuścić Chiny bez paszportów. Rajd nie miał żadnych reguł. Jedyna przewidziana nagroda, to szampan Mumm dla zwycięzcy. Już po kilku pierwszych dniach stało się jasne, że nie jest to wyścig. Była to pionierska ekspedycja. Samochody poruszały się po bezdrożach, jedynie mapy topograficzne pozwalały na dokładniejszą nawigację.

Paliwo dostarczały wielbłądy na wyznaczonych do tego miejscach. Każdemu kierowcy towarzyszył dziennikarz. Relacje z rajdu były na bieżąco przekazywane do Europy za pośrednictwem telegrafu. Rajd ukończyły 4 załogi z 5 (trójkołowy Contal ugrzązł na dobre na pustyni Gobi, kierowca został cudem odnaleziony). Zwycięzcą okazał się włoski książę Scipione Borghese, który pierwszy pokonał liczącą 14 tys. km trasę w 62 dni.

Fot. Konstanty CzawagaNajwiększy wyścig zabytkowych samochodów
Zdaniem organizatorów rajdu Pekin-Paryż, jest to największa i najtrudniejsza tegoroczna impreza z udziałem zabytkowych samochodów wyprodukowanych przed 1946 rokiem – i klasycznych – z młodszych roczników. Są podzielone na dwie grupy pod względem pojemności silnika – do 2000 cm sześc. i powyżej. Najstarszy samochód to La France Tourer z 1917, najmłodszy Renault 4 z 1982 roku. Zdaniem komandora rajdu Philipa Younga w tej wielkiej imprezie najważniejszy jest wymiar towarzyski. Większość uczestników Rajdu to ludzie sukcesu, którzy już większość życia mają za sobą – wielu jest około siedemdziesiątki, ale mają potrzebę bycia z ludźmi dzielącymi tę samą pasję. Ciekawie jest, że każda z załóg jest odpowiedzialna za stan techniczny swojego pojazdu oraz sama musi zadbać o części zamienne i wykonać ewentualne naprawy. W sytuacjach trudnych pomagają organizatorzy rajdu, którzy przygotowali trzy wozy techniczne z mechanikami. Wszystkie samochody zostały dostarczone do Chin drogą morską, poza jednym wyjątkiem – Moskwiczem z 1979 r., którym załoga rosyjska przyjechała z Syberii, z miejscowości oddalonej o 5000 km od Pekinu.

W Chinach tegoroczny rajd samochodów zabytkowych wzbudził wielką sensację, bowiem zgodnie z miejscowym prawem, nie mogą być w tym kraju rejestrowane auta starsze niż 10 lat – nikt zatem na co dzień nie ma okazji oglądać tu malowniczych oldtimerów. Warunkiem udziału w rajdzie jest opłata wpisowego, które w tym roku wynosi 60 tys. dolarów na załogę.

Lubaczewski i Tadeusz Wesołowski przy swym Jaguarze XK150 (Fot. Konstanty Czawaga)Przygody Polaków na Jaguarze
Po raz pierwszy rajd Pekin-Paryż przebiega przez Ukrainę i po raz pierwszy uczestniczy w tym wyścigu załoga z Polski. To Tadeusz Wesołowski i Piotr Lubaczewski na zabytkowym Jaguarze XK150 z 1957 roku. Ich samochód, tak jak i pozostałe, został specjalnie przygotowany i wzmocniony na trudne trasy i bezdroża Chin, Mongolii, Rosji i Ukrainy. Przygotowania do startu trwały ponad rok. Samochód musiał przejść przegląd. Wiele elementów zostało wymienionych. Musieli też wypełnić dziesiątki dokumentów.

Przed rajdem polska załoga odbyła kilkudniowe treningi w zimowych zawodach oldtimerów we włoskiej Cortinie d’Ampezzo oraz w Anglii. Komandor rajdu Philip Young nie bez obawy odradzał Wesołowskiemu i Lubaczewskiemu start na Jaguarze, ponieważ jeszcze żaden samochód tej marki nie ukończył rajdu. Na koniec stwierdził, że ustanowi specjalną nagrodę dla pierwszego Jaguara, który dojedzie do mety w Paryżu. Nagrodę tę może dostać jedna z czterech załóg, która w obecnej edycji rajdu wybrała to auto. Tymczasem polska załoga już dotarła Lwowa.

„Jedziemy prosto z Pekinu – opowiada Kurierowi Tadeusz Wesołowski. – Najpierw do granicy z Mongolią. Potem po pustyni w Mongolii była bardzo-bardzo ciężka droga. Byłem tam parę lat temu. Jeździłem w Mongolii po pustyni Gobi. Jednak przejechanie Jaguarem – to niesamowite wrażenia. Tym bardziej, że zaraz po wjechaniu do Mongolii, 80 km za granicą, mieliśmy awarię tylnego zawieszenia. I potem się to tylko pogarszało. Usiłowaliśmy coś zrobić w Ułan-Bator, część wyremontowaliśmy i jechaliśmy dalej. Już w Rosji, do Nowosybirska, dojeżdżaliśmy z dwoma połamanymi resorami i bez amortyzatorów. Tak że rzeczywiście będę długo-długo wspominał drogę przez Mongolię. Jesteśmy jedyną ekipą z Polski, która bierze udział w tym rajdzie. Bardzo się cieszę, że mogłem przyjechać do Lwowa. Jestem tu po raz pierwszy. Niesamowite przyjęcie. Cieszę się bardzo, że mogłem spotkać ludzi, którzy mówią po polsku, popatrzeć na te same budynki i miejsca, na które patrzyli nasi rodacy przez wiele-wiele lat, a wy macie patrzeć na nie dalej”.

Tadeusz Wesołowski i Piotr Lubaczewski są przekonani, że ich Jaguar poradzi sobie na ostatnich odcinkach trasy i z sukcesem ukończy rajd w Paryżu. Nagroda dla zwycięzcy jest taka sama od ponad stu lat – butelka francuskiego szampana. Podczas krótkiego pobytu we Lwowie uczestnicy rajdu wzięli też udział w międzynarodowym festiwalu Leopolis Grand Prix 2013. Na pożegnanie z załogami transkontynentalnego wyścigu przyszedł także wojewoda lwowski Wiktor Szemczuk. Organizatorzy rajdu Pekin-Paryż zapowiadają, że w 2016 roku trasa poprowadzi przez Tybet i Nepal.

Konstanty Czawaga


Obejrzyj galerię:

Rajd Pekin-Paryż przez Lwów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X