Prawo magdeburskie w Stanisławowie „Ojcem” prawa magdeburskiego był biskup Wichman (ze zbiorów autora)

Prawo magdeburskie w Stanisławowie

Dlaczego Dzień Miasta obchodzimy właśnie 7 maja? Wielu mieszkańców miasta niby zna odpowiedź na to pytanie – w tym dniu Jędrzej Potocki nadał miastu prawo magdeburskie.

Prawidłowo, ale czym jest to prawo? W odpowiedzi oprócz zawiłych frazesów o samorządzie trudno usłyszeć coś konkretnego. A więc – co to jest za prawo i jakie korzyści przyniosło ono miastu…

Prawny wynalazek biskupa Wichmana
Encyklopedia Lwowa podaje określenie, że prawo magdeburskie to zbiór norm prawnych, zgodnie z którymi mieszkańcy miasta zwolnieni byli z jurysdykcji administracji królewskiej, otrzymywali prawo na tworzenie organów samorządowych, bezpośrednie kierowanie życiem miasta i samodzielne sprawowanie sądów.

W 1188 roku biskup magdeburski Wichman nadał swemu miastu przywilej samorządu. Po tym, jak około roku 1233 Eike von Repkov z hrabstwa Anhalt koło Magdeburga ułożył kodeks praw „Zwierciadło Saskie”, powstała baza prawna określająca zasady życia miast średniowiecznych. Chociaż magdeburskie prawo nie było jedynym zbiorem ustaw, faktycznie była to nazwa zestawu źródeł prawnych, które w różnych okresach wykorzystywane były do rządzenia miastem i w sądach miejskich.

Bardzo szybko miasta europejskie zaczęły korzystać z prawa niemieckiego. Na terenach dzisiejszej Ukrainy pierwszym miastem, któremu zostało ono nadane, był Chust – w 1329 roku. Król Kazimierz Wielki nadał miastu Lwów prawo magdeburskie w 1356 roku, a z czasem większość miast galicyjskich kierowała się tymi ustawami. Nie ominęło to i Stanisławowa.

Jak zostać prokonsulem
A więc na czym opierały się zasady prawa magdeburskiego? Przede wszystkim, mieszkańcy miasta sami wybierali swe władze.

W przywileju od 7 maja 1662 roku Jędrzej Potocki pisze, że „podobnie jak prawo czyni ze wszystkiego porządek, to ja, wedle tradycji wszystkich naszych miast najgłówniejszych, wspomnianemu mojemu miastu i jego mieszkańcom nadaję magdeburskie prawo, żeby nim sądzili i we wszystkich sprawach je przestrzegali”.

Dalej magnat dokładnie opisuje procedurę wyboru magistratu. Co roku na święto Obrzezania Pańskiego (1 stycznia) mieszkańcy Stanisławowa obierali sobie 12 mężów. Wobec kandydatów stosowane byłe ściśle określone wymagania – powinni być majętni, znać się na prawie magdeburskim i mieć nieskalaną reputację.

Wybory odbywały się w ratuszu, ale ponieważ ten był dopiero w budowie, Potocki zrobił poprawkę: „albo w innym dostojnym miejscu”. Po nabożeństwie do Ducha Świętego mieszkańcy miasta obierali 12 dostojników, którzy z pomiędzy siebie obierali dwóch prokonsulów lub burmistrzów, zatwierdzanych przez właściciela miasta. Na ich miejsce mieszkańcy obierali kolejne dwie osoby, tak, by skład magistratu był pełny.

Prokonsulowie rządzili przez cały rok, do następnych wyborów. Powstaje pytanie, po co miasto Stanisławów potrzebowało aż dwóch burmistrzów? Czyżby nie wystarczało jednego? Zresztą dwóch burmistrzów – to nie tak wiele. We Lwowie obierano trzech, którzy rządzili po cztery miesiące.

Rada i ława
Następny etap wyborów odbywał się w przededniu święta św. Agnieszki, obchodzonego 21 stycznia. Wówczas z pomiędzy 12 „deputatów” obierano wójta i czterech rajców. Po uzgodnieniu ich kandydatur z komendantem zamku, szli oni do ratusza i składali oficjalna przysięgę mieszkańcom miasta.

Ale nie koniec na tym. Z dostojnych mężów, którzy nie zostali ani burmistrzami, ani rajcami czy wójtem, drugiego i trzeciego dnia po św. Agnieszce obierano czterech ławników, którzy również składali przysięgę.

Przywileje Jędrzeja Potockiego po roku zatwierdził król Jan Kazimierz. Z czasem skład ilościowy magistratu nieco się zmienił. Historyk Alojzy Szarłowski podaje, że składał się on z 14 osób:

– 2 burmistrzów (do końca XVII wieku nazywano ich prezydentami);
– wójta (adwokat);
– zastępca wójta (wiceadwokat);
– 4 ławników (skabinów);
– 7 rajców (konsulów).

Jeżeli jednak policzymy te osoby, otrzymamy liczbę 15 – więc również u Szarłowskiego nie wszystko pasuje. Inny badacz, Franciszek Waligórski, potwierdza, że urzędników było 14, ale nie wymienia posady wicewójta (wiceadwokata). Ten widocznie miał lepsze oceny z matematyki.

Rajcy i ławnicy – od tych nazw plącze się w głowie. W rzeczywistości jednak wszystko było proste. Magistrat składał się z rady i ławy.

Rada: burmistrz i rajcy administrowali życiem miasta i rozpatrywali sprawy cywilne.

Ława: ławnicy z wójtem na czele, zajmowali się sprawami kryminalnymi, prowadzili śledztwo, składali testamenty i dzielili mienie zmarłych. Sąd ławników miał prawo „karać na gardle”, czyli wydawać wyroki kary śmierci.

Nie wiem, jak było w Stanisławowie, ale we Lwowie ławnikiem mógł zostać każdy, kto ukończył 21 rok życia, pod warunkiem, że nie jest: chorym na umyśle, lunatykiem, niemym, ślepym, głuchym, przeklętym, banitą, odstępcą od wiary chrześcijańskiej, Żydem, bezżennym lub nieprawego loża.

W przywileju lokacyjnym Jędrzej Potocki jedyny raz wspomina konkretną osobę. „Z osobliwej łaski i w nagrodę zasług w zasiedleniu miasta” darował dożywotnie wójtostwo Benedyktowi Andruszewskiemu, po czym natychmiast zaznacza, że po jego śmierci należy obierać wójta co roku i nikomu nie nadawać przewagi.

Magistrat zasiadał w ratuszu (ze zbiorów autora)

Strażnicy miejskiej skarbnicy
Jakby tam idealnie nie wyglądał system władzy miejskiej, bez wsparcia finansowego władza szybko stałaby się fikcją. Potocki dobrze zadbał o zabezpieczenie magistratu. Magnat przekazał mu łaźnię, cegielnię z piecem wapniowym, blacharnię i kramy przekupne na rynku. Dochody z tego szły na utrzymanie urzędu miejskiego. I rada, i ława nieźle również zarabiały na mandatach ściąganych z mieszkańców. Ale to nie wszystko. Do skarbnicy miejskiej nadchodziły podatki od miejskich wag i śrutarni, od przywożonego piwa i wosku, do tego jakieś jeszcze burkowe, tłuszczowe i pomierne.

Do poboru miejskich podatków magistrat, wspólnie z mieszkańcami, obierał dwóch mieszczan, zwanych lunarzami. W przywileju zapisano, że powinni być uczciwi i po każdych poborach powinni składać przez urzędem miejskim sprawozdanie o swoich wydatkach.

Nie pominął założyciel miasta stróżów prawa. Wedle lwowskich wzorców pozwolił wynajmować sześciu sług miejskich, albo cepaków. Faktycznie była to komunalna milicja, ich zaś nazwa pochodzi od ich uzbrojenia – cepów. Cepacy musieli wykonywać wszystkie polecenia magistratu, pilnować porządku w mieście, a szczególnie pilnować zamykania bram miejskich, zapobiegać nocnym hałasom. Magistrat ich za to żywił i opłacał.

Stanisławów żył wedle prawa magdeburskiego aż do zajęcia Galicji przez Austriaków. Zaborcy wszelkimi sposobami ograniczali samorząd miejski, aż w końcu zlikwidowali go w 1786 roku.

Iwan Bondarew
Tekst ukazał się w nr 8 (300) 25 kwietnia – 14 maja 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X