Pozdrowienia z Noworosji

Pozdrowienia z Noworosji

Wśród licznych polskich książek „pomajdanowych” na uwagę zasługuje książka Pawła Pieniążka „Pozdrowienia z Noworosji”.

Pieniążek należy do młodych dziennikarzy, których sława rozbłysła właśnie w okresie Majdanu. W czasie protestów w Kijowie pojawili się dziennikarze, którzy w przeciwieństwie do poprzedniego pokolenia polskich żurnalistów znali język ukraiński. Ukraińskim włada Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet, podobnie Paweł Pieniążek ze stojącej po drugiej stronie „barykady politycznej” Krytyki Politycznej. Pieniążek był w Kijowie od początku protestów na Majdanie, znalazł się w grupie osób brutalnie pobitych 1 grudnia 2013 roku.

Po zakończeniu protestów w Kijowie ponad rok spędził na Ukrainie. Był korespondentem z licznych, ogarniętych konfliktem miejsc. Czytając „Pozdrowienia z Nowowrosji” odwiedzamy ponownie miejscowości, o których rok temu mówiono we wszystkich serwisach informacyjnych: Charków, Słowiańsk, Kramatorsk i w końcu najważniejszy w tym zestawie Donieck. „Pozdrowienia z Noworosji” to wielki reportaż, który pozwolił zamieścić historie, zdarzenia i dialogi, które nie zawsze mieszczą się w konwencji korespondencji prasowej.

Napisany lekkim językiem tekst, pozbawiony patosu i bez opowiadania się po słusznej stronie, pozwala na łatwą podróż przez niełatwe w odbiorze wydarzenia. Pieniążek był pierwszym polskim dziennikarzem, który dotarł do miejsca, gdzie spadł zestrzelony malezyjski Boeing 777.

Książka pozwala odpowiedzieć na pytania nurtujące wielu zachodnich obserwatorów. Jaka jest postawa ludzi z Donbasu wobec separatyzmu, Noworosji, Donieckiej Republiki Ludowej, integralności terytorialnej Ukrainy: „Największym problemem, z którym zmagają się obie strony – proukraińska i prorosyjska, jest przede wszystkim bierność i ogromna nieufność mieszkańców Donbasu. Ci, którzy wychodzą i krzyczą, a sporadycznie angażują się w aktywną działalność, są promilem wśród sześciu i pół miliona mieszkańców”. Pieniążek opisuje obydwie strony konfliktu. Jest wśród nich miedzy innymi Semen Semenczenko, udekorowany przez Poroszenkę medalem Bogdana Chmielnickiego, organizator Euromajdanu w Doniecku, stojący na czele batalionu Donbas. Pokazywany był w mediach w nieodłącznej „bandytce” do dnia, gdy dowiedział się, że jego rodzina jest bezpieczna i publicznie pokazał oblicze.

Autor poświęca dużo miejsca zwolennikom DRL: pozujący do zdjęć separatysta, bezsprzecznie sympatyczny „Kimeryjczyk”, który był w milicji na Majdanie, opowiadał o tym, jak wzorowo berkutowcy zachowywali się w Kijowie. Na odpowiedź Pieniązka, że został przez nich pobity, chociaż był dziennikarzem odpowiedział po chwili: „Ja ciebie nie biłem”. Niektóre postacie opisane przez Pieniążka zupełnie zaskakują: na przykład były agent FSB, który chce białej, silnej, europejskiej Ukrainy, bo tylko taka pokona reżim Putina.

Na uwagę zasługuje opisana w książce postać pierwszego ludowego mera Słowiańska Wiaczesława Ponomariowa, który poinformował 13 kwietnia, że burmistrzyni miasta, Neli Sztepa, uciekła. Ponomariow wziął odpowiedzialność za miasto i ogłosił się ludowym merem Słowiańska. Niemniej, niedługo po tym, w wywiadzie dla „Rossijskiej Gaziety” poinformował, że… wziął Sztepę pod ochronę, aby jej nie porwano. „Ma dobre warunki, toaletę, prysznic, przychodzi do niej fryzjer” – Pieniążek cytował groteskową wypowiedź „mera”, dodając, że Sztepa jednakowoż nie mogła zrezygnować z tych luksusów.

Autor przypomina również strzelaninę w Bilbasiwce koło Słowiańska i wyśmiewaną w portalach społecznościowych wizytówkę Dmytro Jarosza. Pieniążek zadaje pytanie, kto rządzi w Słowiańsku: „Chociaż Ponomariow, jako jedyny może liczyć na pomoc „zielonych”, to nie on nimi dowodzi. Jest pionkiem”.

Książka Pieniążka to nie tylko dobry reportaż i ciekawe opisy sylwetek, to również próba opisu sytuacji społeczno-politycznej w Donbasie. O prorosyjskim prawosławiu napisał: „Z prawosławiem łączy się osobliwie rozumiany antyfaszyzm, który sprowadza się w zasadzie do tego, że faszystami są wszyscy, którzy nie popierają Rosji”.

Zwrócił też uwagę na rolę niektórych ukraińskich mediów: „Kijów włączył się w wojnę propagandową, którą rozpoczął Kreml. Wielu ukraińskich dziennikarzy bez namysłu postanowiło zrezygnować z rzetelności na rzecz słuszności”.

Książka została skończona w październiku 2014 roku. Życzyłbym nam wszystkim, aby ukazał się ciąg dalszy reportaży ze wschodu Ukrainy. Pieniążek jest młodym dziennikarzem i napisał swoją pierwszą książkę przed obroną pracy magisterskiej. Zatem po szczęśliwym zakończeniu warszawskiej ukrainistyki czekamy na ciąg dalszy, bo jest to przecież niedokończona historia.

Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 10 (230) 29 maja – 15 czerwca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X