Pomimo strefy Schengen to wciąż jest granica

Stykamy się ze zjawiskiem nielegalnego przewozu obywateli Wietnamu na Litwę, Łotwę, Estonię i dalej do Polski i w kierunku Europy Zachodniej. Grupy przestępcze uczyniły z tego źródło dochodu i przemycają z Rosji ludzi do państw bałtyckich. Te grupy rzeczywiście są zorganizowane.

Z kapitanem Straży Granicznej Krzysztofem Wojciechowskim, zastępcą komendanta Straży Granicznej w Sejnach rozmawiał Wojciech Jankowski.

Znajdujemy się kilkanaście kilometrów od granicy z Litwą. Jaka to jest granica? Mamy wrażenie, odkąd jesteśmy w strefie Schengen i odkąd można przejechać na stronę litewską bez okazywania dokumentów, że tej granicy w ogóle nie ma.
Granica jest, była i będzie. Jesteśmy odrębnym państwem, a tu znajduje się wewnętrzna granica Unii Europejskiej. Przekraczanie jej jest dozwolone o każdej porze dnia i w dowolnym miejscu, jednak prowadzimy kontrole. Nasze czynności są ukierunkowane na zwalczanie szeroko rozumianej nielegalnej migracji, przestępczości granicznej. Kontrole występują i będą występować, ponieważ Straż Graniczna jest jednym z elementów bezpieczeństwa państwa i nasze czynności wykonujemy tak, by obywatelom Rzeczypospolitej zapewnić bezpieczeństwo.

Polska i Litwa znajdują się w tej samej strefie ekonomicznej. Czy są rzeczy, których nie wolno przewozić przez granicę?
Sytuacja na naszej granicy zmieniła się diametralnie od 2007 roku z chwilą wejścia do Unii Europejskiej, a następnie do Strefy Schengen. Od tego momentu przemyt znacząco się zwiększył. W tej chwili jest to mniej widoczne, ale od chwili wejścia do strefy Schengen, nie było tygodnia, żebyśmy nie wykryli jakiegoś większego przemytu. Wcześniej przechwytywaliśmy kilkanaście do kilkuset kartonów papierosów, a teraz przemyt jest większy. Obecnie na odcinku granicy państwowej z Litwą mamy do czynienia z przestępczością zorganizowaną. Są to dobrze zorganizowane grupy, które liczą do kilkunastu osób. Mają doskonały sprzęt, doskonałą łączność, non stop jesteśmy obserwowani. Jesteśmy monitorowani na bieżąco i w tym czasie dokonują przemytu, który jest bardzo intratnym interesem.

Co jest przemycane?
Generalnie papierosy. Przemyt do Polski i przewiezienie w głąb Europy stanowi dobry zarobek. Są to papierosy przemycane z Białorusi, tudzież z Rosji. Istnieją tam całe fabryki, które powstały właśnie w tym celu. Została nawet stworzona w tym celu marka. Jing Ling to są papierosy produkowane dla przemytu. Teraz tych papierosów jest mniej, ale generalnie jest to przemyt z Rosji i Białorusi. Trafiają na Litwę, a potem grupy dystrybuują je do Polski i na zachód.

Czyli łatwiej jest na początku przemycić na Litwę, a z Litwy dopiero do Polski?
Raczej tak. Nasza granica z Białorusią, strzeżona przez podlaski oddział, jest szczelna. Zdarzają się przypadki pieszego przemytu, ale sporadycznie. Grupy najczęściej wykorzystują granicę białorusko-litewską i w tym kierunku podążają. Straż Graniczna jak powiedziałem jest jednym z elementów bezpieczeństwa państwa.

Stosunkowo często pokonuję tę granicę jeżdżąc do Wilna. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wzmogły się kontrole pasażerów w autobusach. Wcześniej zdarzały się sporadycznie. Teraz pasażerowie są sprawdzani prawie zawsze. Dlaczego?
Jak już powiedziałem, Straż Graniczna jest jednym z elementów bezpieczeństwa państwa. Sytuacja geopolityczna jest w tej chwili związana z atakami terrorystycznymi i z nielegalną emigracją. Jesteśmy zobligowani, żeby to bezpieczeństwo zapewnić, dlatego też te kontrole są wzmożone. Co prawda obywatele Unii Europejskiej są bardzo szybko kontrolowani i nie jest to uciążliwe. Czasem ten autobus musi trochę odstać.

Należy zatem nie denerwować się i cierpliwie czekać?
Jeżeli oczekujemy od państwa bezpieczeństwa, to musimy się godzić na pewne nieudogodnienia. Te kontrole nie są jednak wielkim utrudnieniem. One będą stosowane i trzeba na to się przygotować, i niestety podporządkować, jeżeli chcemy żyć w bezpiecznym kraju.

Znajdujemy się przy Przesmyku Suwalskim, miejscu łączności z państwami bałtyckimi, miedzy Rosją a Białorusią. Czy Państwo odczuwają w pracy ten ciężar geopolityczny?
Generalnie nie. Ze strony straży Granicznej mamy jednak problem nie tylko z przemytem papierosów, o którym mówiłem, ale również z nielegalną imigracją. Stykamy się tu ze zjawiskiem nielegalnego przewozu obywateli Wietnamu na Litwę, Łotwę, Estonię i dalej do Polski i w kierunku Europy zachodniej. Jest to w tej chwili nacja „na topie”. Grupy przestępcze uczyniły z tego źródło dochodu i przemycają z Rosji ludzi do państw bałtyckich. Grupy te są naprawdę zorganizowane. Na przykład nasze służby niedawno zatrzymały obywatela Rosji na łotewskiej karcie pobytu, który samochodem dostawczym typu bus przewoził czterech obywateli Wietnamu bez dokumentów w specjalnie skonstruowanej skrytce z tyłu pojazdu. Była tam zainstalowana ścianka, a za nią przestrzeń podzielona na cztery części i w każdej znajdował się jeden człowiek. Nasi funkcjonariusze podejrzewali, że on dokonuje przemytu papierosów, a okazało się, że są tam przewożeni ludzie.

Podczas, gdy spoglądamy z niepokojem na Bliski Wschód i Afrykę Północną, jako miejsce skąd podążają ludzie do Europy, niewiele wiemy, o tym, że trwa przemyt ludzie przez północną granicę Unii Europejskiej!
Są tu cztery placówki, które zabezpieczają ten przesmyk: Sejny, Płaska, Rutka-Tarta i Augustów. I te placówki zabezpieczają cały Przesmyk Suwalski. Dzięki temu nie mamy tu tego, co dzieje się na południu Europy. Gdyby nie było tych uciążliwości, o których pan mówił, mielibyśmy to samo, co na południu. Wiemy już, że te grupy przestępcze szukają nowych szlaków przemytu Wietnamczyków, przez Ukrainę i południe Polski, Słowację, Czechy.

Panie kapitanie, są wakacje, gdy dzwoniłem do Pani rzecznik Straży Granicznej w Białymstoku, zwróciła uwagę, że turyści lubią robić zdjęcia przy znakach granicznych. W tej chwili mówimy nie o granicy z Litwą, lecz z Białorusią, ale to jest ten sam, Podlaski Oddział Straży Granicznej. Takie zdjęcia kończą się czasem nieprzyjemnie dla turystów – mandatem.
Tu jest granica wewnętrzna Unii. Turyści, którzy chcą takie zdjęcie zrobić, mogą je wykonać bez konsekwencji. Natomiast w wypadku granicy zewnętrznej, jak granica z Białorusią, mamy pas drogi granicznej, na który rozporządzeniem wojewody podlaskiego jest wprowadzony zakaz wstępu. W województwie podlaskim około 70 % pasa drogi granicznej jest objęte tym zakazem. Wejście na taki pas i zrobienie zdjęcia jest może ciekawą pamiątką, ale bardzo drogą! Uprzedzam i uczulam turystów, to jest mandat w wysokości 500 zł. To kosztuje bardzo dużo, a z drugiej strony jest uciążliwością dla nas. Turyści myślą: wejdę, zrobię zdjęcie i nikt nie zauważy, a w 99% jest to wykrywalne. Ten pas jest systematycznie przez nas kontrolowany.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 16 (284) 31 sierpnia – 11 września 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X