Polskie obszary aktywności i trudności

Polskie obszary aktywności i trudności

Po raz kolejny – zespół naukowców i analityków z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur, pod kierownictwem dyrektora prof. Ryszarda Michalskiego, przedstawił pełny i wiarygodny obraz polskiej gospodarki i jej handlu zagranicznego. Była więc i diagnoza sytuacji w okresie do roku 2011 i prognoza na lata 2012–2013.

Zorganizowane 4 lipca br. w Warszawie specjalne seminarium, z udziałem licznej grupy zainteresowanych specjalistów, w tym przedstawicieli realnego sektora gospodarki w postaci Stowarzyszenia Eksporterów Polskich, otrzymało bogatą dawkę informacji merytorycznych, przydatnych do wykorzystania w działalności, tak naukowo-dydaktycznej, jak i praktycznej. Dodatkowo, całość problematyki ujęta została w najświeższej publikacji Instytutu zatytułowanej „Gospodarka i handel zagraniczny Polski w 2011 roku”, choć są w niej, wbrew tytułowi, zawarte informacje i dane dotyczące najbliższych kilku lat, z niezbędną argumentacją.

Bogactwo zaprezentowanych informacji nie pozwala na ich pełne ujęcie w tej skromnej z konieczności publikacji. Ale posiłkując się tezami wystąpienia dr. Jana Przystupy z tegoż instytutu i treścią materiału przekazanego uczestnikom seminarium, na podkreślenie zasługiwały przede wszystkim te oceny i wątki merytoryczne, które charakteryzują i występują w obszarach naszej gospodarczej aktywności, ale i słabości. Najpierw więc o diagnozie.

W roku 2011 PKB zwiększył się o 4,3%, podczas gdy w 2010 r. o 3,8%. Była więc krzywa wznosząca wzrostu. Cechą tego wzrostu było kumulatywne oddziaływanie trzech najważniejszych segmentów popytu: spożycia indywidualnego (43% wkład do wzrostu PKB), inwestycji (38% wkład) i popytu zewnętrznego (16%). Takie połączenie, rzadko występujące w polskiej gospodarce, sprzyja wzrostowi w sposób synergiczny, czyli bardziej niż wynikałoby to z prostego sumowania poszczególnych oddziaływań. Z kolei – od strony tworzenia PKB – najwyższy wzrost wartości dodanej odnotowano w budownictwie i przetwórstwie przemysłowym. Podstawowym czynnikiem blokującym załamanie koniunktury w kraju była na przestrzeni ostatnich pięciu lat – konsumpcja indywidualna, która w roku 2011 w ujęciu realnym wzrosła o 3,1%, a w ujęciu nominalnym o ponad 64 mld złotych. Ale szczyt wzrostu konsumpcji osiągnięty został w III kwartale ub. roku. To nie oznacza jednak, że przestaje ona pełnić rolę czynnika podtrzymującego wzrost gospodarczy, w tym w II i III kwartale br., czyli w okresie przed i po EURO 2012. Z analiz wynika ponadto, że od połowy 2009 roku, relatywnie wysokie tempo wzrostu konsumpcji generowało rosnące przyrosty inwestycji, a te z kolei, jakby na zasadzie wzajemności, dodatkowo przyspieszały konsumpcję. W 2011 r. nominalny efektywny kurs złotego zdeprecjonował się o 10,6%, a realny efektywny kurs tegoż złotego, deflowany jednostkowymi kosztami pracy, decydujący o konkurencyjności eksportu, stracił 7,6% swojej wartości. Deprecjacja kursu zwiększyła w 2011 r. tempo wzrostu wolumenu eksportu o 0,9 p.p., tj. bez zmiany kursu wolumen eksportu wzrósłby o 6,6% a nie o 7,5%. Wyliczone zmiany procentowe przekładają się na wzrost sprzedaży za granicę o 6,5 mld zł. Deprecjacja złotego spowodowała także zmniejszenie wolumenu importu o 4 mld zł.

Sytuacja ekonomiczna otoczenia wpływa i wpłynie na koniunkturę w Polsce, ale z opóźnieniem około trzech kwartałów. Przyjmując, że wchodzimy w fazę spadkową cyklu koniunkturalnego, w 2012 r. i prawdopodobnie w roku 2013, spadnie dynamika spożycia indywidualnego z 3,1% w roku 2011 do 2,4% w roku bieżącym i 1,9% w roku 2013. Osiągnięty w 2011 r. wzrost inwestycji o 8,1% nie powtórzy się raczej ani w 2012 r. ani tym bardziej w 2013 r. Wzrosty te szacuje się maksymalnie na poziomie 4,2% i 1,9%. Nie ma co liczyć, jak wynika z analiz Instytutu, na wysokie przyrosty eksportu, głównie ze względu na słabszy popyt zewnętrzny. Z ocen sytuacji w Unii Europejskiej wynika, że po umiarkowanym ożywieniu produkcji w UE i w strefie euro w roku 2010 o około 2%, stopa wzrostu PKB obniżyła się tam do 1,5% w roku 2011. Na rok 2012 Komisja Europejska prognozuje stagnację PKB w Unii Europejskiej i lekką recesję (rzędu 0,3% PKB) w obszarze euro. Na rok 2013 – prognozuje się wzrost PKB w UE o 1,3%, a w strefie euro o 1%. Towarzyszyć temu ma rosnąca stopa bezrobocia, do 10,3% w UE i do 11% w obszarze euro. Te dane mogą być wielce znaczące dla naszego europocentrycznego przecież eksportu.

Zdaniem analityków – w przedstawionej sytuacji utrzymanie 7,5% tempa wzrostu wolumenu eksportu jest raczej nierealne. Przy całym szacunku dla ich pracy, oby się mylili w tej ocenie. Na razie twierdzą jednak, że maksymalnie możliwy wzrost eksportu w 2012 r., to 5,2%, a w 2013 – 6,5%. Wtedy też przyrost importu nie będzie mniejszy niż 4,9% i 5,9%. Sumując te prognozy cząstkowe – PKB w roku 2012 może zwiększyć się o 3,1%, a w roku 2013 o 1,9%, przy wzroście popytu krajowego o 2,2% i 1,7%. I to jest ten nasz umiarkowany optymizm.

Na dwa inne, ale równie istotne czynniki wskazywano w czasie seminarium. Na ceny na rynkach towarowych i na stan naszych finansów. Zasadnie twierdzono, że czynnikiem stabilizującym koniunkturę może być przewidywana stabilizacja cen na rynkach towarowych. Po silnym ich wzroście w latach 2010–2011, dolarowe ceny surowców i towarów przetworzonych zapowiadają się w okresie lat 2012–2013 jako niemal stabilne. Ich przewidywany przeciętny poziom w 2013 r. ma być zaledwie o 0,6% wyższy od notowanego w roku 2011. Według aktualizowanej prognozy Stowarzyszenia Europejskich Instytutów Badań Ekonomicznych (AIECE), przeciętny poziom cen surowców w IV kwartale 2013 r. będzie zbliżony do odnotowanego w I kwartale 2012 r. Ma to być wypadkową umiarkowanego wzrostu cen surowców nieenergetycznych (o 9%), przy jednoczesnym spadku cen surowców energetycznych (o 5%). A gdy idzie o stan polskich finansów, to kompleksowo i szczegółowo scharakteryzowała go prof. Barbara Sokołowska. Jest to nadal sfera niepewności. Tutaj, w okresie po globalnym kryzysie finansowo-gospodarczym, największe zagrożenie rysuje się ze strony pogarszającej się nierównowagi zewnętrznej. W najbliższych latach największym wyzwaniem staje się ograniczenie skali nierównowagi bilansu płatniczego i tym samym zmniejszenie stopnia uzależnienia kraju od napływu oszczędności zagranicznych. Jednocześnie kryzys polskich finansów publicznych lat 2008–2011 nosi charakter strukturalny i sprowadza się głównie do narastania tzw. deficytu strukturalnego. Świadomość nasilania się strukturalnego charakteru nierównowagi polskich finansów publicznych i zagrożeń stąd płynących przejawia się w powtarzanym od lat postulacie ich reformy. Głównym wyzwaniem stojącym przed polityką fiskalną w najbliższych latach jest taka przebudowa budżetu, by z jednej strony jego wydatki nabrały bardziej produktywnego i prorozwojowego charakteru, a z drugiej – by doszło do trwałego ograniczenia deficytu budżetowego, a tym samym – potrzeb pożyczkowych państwa dzięki zwiększeniu dochodów i racjonalizacji wydatków budżetowych.

I to tyle, i… aż tyle.

Mikołaj Oniszczuk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X