Chwile pełne wzruszeń…
Z wieloma z tych wydarzeń wiążą się określone historie, a także chwile pełne wzruszeń. Na przykład bardzo długo władze Lwowa nie chciały wyrazić zgody na przyjazd Teatru „Kalambur” z piosenkami lwowskimi – znowu ten wydumany polski nacjonalizm.
Na moją prośbę władze Wrocławia przyjęły delegację władz Lwowa z kierownikiem Wydziału Kultury obwodu lwowskiego, odpowiednio z nią „popracowały”, no i te wyraziły zgodę na przyjazd Teatru „Kalambur”. A gdy w trakcie jego występów we Lwowie zabrzmiały słowa pieśni „Dzień deszczowy i ponury” – łzy w oczach mieli wszyscy znajdujący się w sali.
Albo pierwszy wyjazd lwowskiego Teatru Polskiego do Polski. Żeby go umożliwić przedstawiłem miejscowym władzom oficjalne zaproszenie Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Chociaż zapraszającymi były w rzeczywistości, o czym doskonale wiedziałem, władze kościelne z Wrocławia. A pierwsze po wojnie wyjazdy dzieci i młodzieży na obozy i kolonie letnie do Polski. Wraz z pierwszym autokarem pojechałem na granicę. Po stronie polskiej czekali na swoich rówieśników ze Lwowa harcerze polscy. Wręczyli im biało-czerwone chusty i zaśpiewali wspólnie Hymn Polski. Nikt z obserwujących te sceny nie mógł powstrzymać łez…
Mam ogromną satysfakcję, podobnie jak moi ówcześni współpracownicy, że w miarę naszych sił i możliwości oraz dzięki moim bardzo dobrym kontaktom z Urzędem ds. Wyznań, a także ogromnemu zaangażowaniu się wielkiego przyjaciela naszego Urzędu, Ukraińca, Konstantego Czawagi (obecnie dziennikarz „Kuriera Galicyjskiego” i współpracownik radia „Watykan”) w latach 1988-1990 w rejonie naszego działania zwrócono miejscowym Polakom około 100 obiektów sakralnych. Ścisłe kontakty utrzymywaliśmy z ojcem Rafałem (Kiernickim). Gościem Urzędu był też arcybiskup Marian Jaworski.
Czas „pierestrojki”
W okresie nasilającej się „pierestrojki” uzyskałem zgodę na rozpoczęcie prac renowacyjnych w czynie społecznym przez załogę „Energopolu” na Cmentarzu Łyczakowskim, w tym w „kwartałach wojskowych”. Nie muszę dodawać, że do prac tych bardzo czynnie włączyli się miejscowi Polacy, którzy już wcześniej podejmowali działania mające na celu ochronę tego obiektu przed zniszczeniem.
W pierwszej kolejności przystąpiono do porządkowania i odrestaurowania kwatery powstańców listopadowych lat 1830-1831 i tzw. „górki powstańców lat 1863-1864”, zwanej też „cmentarzyskiem powstańców styczniowych”. Konsekwencją zgody na prace renowacyjne w „kwaterach wojskowych” było rozpoczęcie prac na Cmentarzu Orląt.
Pragnę zauważyć, że we wzajemnych relacjach długo nie używano nazwy Cmentarz Orląt. Był Cmentarz Łyczakowski i kwatery wojskowe. Jeszcze w „Porozumieniu podpisanym przez Fundację Kultury Polskiej z Lwowskim Oddziałem Funduszu Kultury Ukraińskiej” w dniu 10 marca 1990 r. użyto takich sformułowań. W języku oficjalnym we Lwowie nazwa „Cmentarz Orląt” zaczęła się pojawiać w drugiej połowie 1989 r., a została niejako zalegalizowana podczas wizyty prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego we Lwowie w dniu 12 kwietnia 1990 r.