Polak, Japończyk – dwa bratanki (cz. I)

Polak, Japończyk – dwa bratanki (cz. I)

Poseł Japonii w Londynie Tadasu Hayashi (Fot. pl.wikipedia.org)W Japonii nie można było utworzyć polskiego legionu

10 lipca Polacy przybywają do portu Jokohama. Okazuje się, że obaj są gośćmi Japońskiego Sztabu Generalnego. W porcie wita ich wysłannik Sztabu major Saburou Inogaki, który zabiera ich do hotelu w Tokio. Rozpoczęły się rozmowy z zastępcą dowódcy Sztabu generałem Atsushi Murata. Generał od razu odrzucił pomysł utworzenia w Japonii polskiego legionu. Pomysł ten był niemożliwy do realizacji nie dlatego, że rząd Japonii wysłuchał argumentów Pana Romana, czy żeby nie drażnić Rosji, jak to sobie czasami w Polsce tłumaczą, ale z powodu dość prozaicznego, o którym się nie mówi. Ustawodawstwo Japonii po prostu zabraniało tworzenia takich oddziałów złożonych z cudzoziemców. I wszystko!

Polscy jeńcy mieli nadal przebywać w obozach na terenie Japonii, ale były to raczej miejsca internowania, niż obozy jenieckie, często na terenie japońskich świątyń, gdzie w zupełnie dobrych warunkach przebywali oddzieleni od Rosjan Polacy. Natomiast polska oferta utworzenia grupy wywiadowczo dywersyjnej na tyłach armii rosyjskiej została od razu entuzjastycznie przyjęta. Nigdzie nie spotkałem informacji, aby Piłsudski namawiał Japończyków do finansowania antyrosyjskiego powstania w Polsce. Nigdzie też nie ma informacji, żeby Piłsudski takie powstanie Japończykom obiecywał.

Strategiczny cel końcowy akcji PPS został tutaj, zapewne celowo, pomylony z konkretną propozycją Piłsudskiego, jaką niby to złożył Japończykom. Pan Roman był bardzo dumny z tego, że w Japonii jakoby „podstawił nogę” Piłsudskiemu, że przekonał Japończyków o szkodliwości pomysłów Piłsudskiego, że tylko dzięki jego argumentom Japończycy odstąpili od koncepcji polskiego powstania. To opowiadanie „kupiono” w Polsce jakoś dziwnie chętnie. Czy w Tokio w ogóle mówiło się o powstaniu?

Odmówiono Piłsudskiemu utworzenia polskiego legionu, a nie pomocy dla powstania. Przecież to są dwie kompletnie inne sprawy! Dlaczego więc tyle już napisano w Polsce o powstaniu, którego nikt nawet nie próbował wtedy montować? Chyba tylko dlatego, że Pan Roman mówił wciąż o tym powstaniu i o tym, jak do tego powstania bohatersko nie dopuścił.

Faktycznie, nie doszło do powstania, ale nie dzięki żarliwej wymowie Dmowskiego. Pan Roman mógł sobie darować niewygody podróży do Japonii i całą krzątaninę, którą tam prowadził, bo wizja morderczego powstania wywołanego za japońskie pieniądze przez nieodpowiedzialne PPS z wariatem Piłsudskim na czele, istniała jedynie w wyobraźni Pana Romana, który wykazał się przy tym kompletną nieznajomością spraw wojskowych i absolutną ignorancją w sprawie mentalności Japończyków. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że ich obraża pouczając, co mają robić, a czego robić nie powinni.

Japończycy słuchając Pana Romana już wiedzieli, że sprowadzenie go do Japonii, było nieporozumieniem. Nie miał do oferowania niczego, jak tylko skargi na swego konkurenta. Czekano więc na to, żeby nareszcie wyjechał. Po czym zerwano z nim wszelkie kontakty.

Natomiast sprawa polskiego powstania, które jakoby szykował Piłsudski. – Proszę Państwa. Czasami lepiej nie wywoływać prawdziwego powstania, a tylko straszyć przeciwnika, że się takie powstanie szykuje. Wtedy z reguły przeciwnik zaangażuje dużo większe siły wyczekujące na powstanie, niżby je musiał użyć do jego tłumienia. Nie wie bowiem gdzie przygotować interwencję i z jaką siłą będzie miał do czynienia. No i nie wie jeszcze, kiedy to nastąpi.

Piłsudski nie miał oficjalnego wykształcenia wojskowego, ale miał coś ważniejszego od takiego wykształcenia. Miał wrodzony talent wojskowy. Dlatego szybko dogadał się z japońskimi wojskowymi. Działania polskiej organizacji szpiegowsko-dywersyjnej, finansowanej przez Japończyków, rozwijały się nadzwyczaj pomyślnie. Obie strony układu, polska i japońska, były zadowolone. O Panu Romanie nikt już nawet nie myślał.

Szymon Kazimierski
Tekst ukazał się w nr 12 (160) 29 czerwca – 16 lipca 2012

 

Czytaj też:

Polak, Japończyk – dwa bratanki (cz. II)

Polak, Japończyk – dwa bratanki (cz. III)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X