Ukraina ma szansę stać się normalnym, europejskim krajem

Ukraina ma szansę stać się normalnym, europejskim krajem

Fot. europarl.plSkutecznie, to znaczy w jaki sposób? Jak wiadomo, wybory do parlamentu już się odbyły.
Jest wiele sposobów obywatelskiej kontroli, obywatelskiego wpływu, trzeba tą sprawę uczynić tematem numer jeden na Ukrainie. Tego oczekuję od polityków rządu i opozycji, a także od przedstawicieli ukraińskich organizacji pozarządowych i ruchów obywatelskich. Na Ukrainie funkcjonuje wiele organizacji, które mają mocne postanowienie przeniesienia europejskich standardów na grunt europejski i uczynienia Ukrainy normalnym, europejskim krajem.

Jak oceniłby Pan stan obecny stosunków polsko-ukraińskich?
Jest wiele obszarów tych stosunków, są to w pierwszej kolejności stosunki międzypaństwowe, czyli między władzami – i te są bardzo dobre. Są to relacje pomiędzy prezydentami obu krajów i tu również nie ma wątpliwości co do stanu tych kontaktów – co więcej, prezydent Komorowski jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Ukrainą, a UE, a także pomiędzy Ukrainą, a Stanami Zjednoczonymi. Prezydent Janukowycz doskonale to wie i docenia to. Jest także bardzo dobra współpraca pomiędzy rządami i ministerstwami spraw zagranicznych. Kolejna sprawa, to kwestia działalności polskiego biznesu na Ukrainie – mamy podobne problemy jak inni inwestorzy zagraniczni i biznesmeni ukraińscy. Widać jednak wolę władz ukraińskich, aby rozwiązywać te kwestie i zmieniać sytuację na lepsze. Dalej są relacje społeczne – i to one są dla mnie najważniejsze, ponieważ koniunktura polityczna czasami jest dobra, czasami zła, a relacje między narodami są zwykle czymś stałym. Tutaj moim zdaniem sytuacja jest dobra. Niewątpliwie przełomowym momentem była „pomarańczowa rewolucja”, która zaangażowała emocjonalnie miliony Polaków po stronie Ukraińców, którzy walczyli o swoje prawa obywatelskie, a tysiące Polaków wzięło udziału w obserwacji tych wyborów na Ukrainie. Dzięki temu nawiązała się więź nie tylko pomiędzy politykami, ale także między ludźmi. I myślę, że jest to największa wartość. Jest oczywiście cierń, który tkwi w tych relacjach, czyli sprawa ludobójstwa na Wołyniu i kwestia pojednania polsko-ukraińskiego. Jest wiele barier, które stoją na drodze do tego pojednania, a główną barierą jest niewiedza – zarówno po stronie polskiej jak i po stronie ukraińskiej. Chodzi o to, aby dokonać pojednania opartego na prawdzie, na niekwestionowanych faktach, aby prawda nigdzie nie była kwestionowana, a pamięć ofiar odpowiednio uszanowana. I jest to również przedmiot mojej troski i mojego zaangażowania w ramach Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa.

Czy może Pan powiedzieć jakie tematy będą przedmiotem prac Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa?
Do połowy bieżącego roku głównym tematem, biorąc pod uwagę kontekst pojednania i zbliżającą się siedemdziesiątą rocznicę ludobójstwa na zachodniej Ukrainie, będzie właśnie temat Wołynia. Chcemy zastanowić się w jaki sposób i jakimi instrumentami możemy się posłużyć, aby doprowadzić do upowszechnienia świadomości o tej zbrodni w Polsce i na Ukrainie, oraz odnieść się do niej i potępić ją w taki sposób, aby nigdy więcej do czegoś podobnego nie doszło.

Czy widzi Pan potrzebę powołania jakiegoś organu, np. Komisji do spraw trudnych, która zajęłaby się tym tematem?
Na dzień dzisiejszy nie wydaje mi się to potrzebne, poza tym trzeba pamiętać, że sami Ukraińcy są podzieleni w kwestii oceny tych faktów – nie jest to sytuacja taka jak z Rosją, gdzie możemy rozmawiać z przedstawicielami władzy i rozwiązywać te problemy. Jest to kwestia znacznie szersza i wymagająca innego podejścia. Musimy przede wszystkim rozmawiać z ludźmi, z Ukraińcami, którzy są ludźmi dobrej woli, ale często nie wiedzą lub nie rozumieją pewnych faktów. Na Ukrainie obraz Stepana Bandery został zafałszowany, często porównuje się go tam do Józefa Piłsudskiego, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Bardzo trudno dokonuje się zmian tożsamości, zresztą to nie jest naszą intencją, my jedynie chcemy pokazać prawdę historyczną, w tym prawdę o Banderze – to, że był on twórcą ideologii totalitarnej na Ukrainie, opartej o integralny nacjonalizm, czego efektem było właśnie ludobójstwo na zachodniej Ukrainie.

Przedstawiciele strony ukraińskiej często stwierdzają, że sprawę tą należałoby oddać historykom, aby wypracowali oni wspólne wnioski, zdolne do zaakceptowania dla obu stron.
Dzisiaj bardzo niewielu historyków ukraińskich zajmuje się tą tematyką, są niestety także tacy, którzy stosując wątpliwą metodologię podważają oczywiste fakty. Uważam, że dialog historyków jest niezwykle istotny, ale sądzę, że w tym kontekście ważniejszy jest dialog społeczny, który toczy się między ludźmi. Nie jest to problem tylko historyczny, ale problem rozumienia pojęcia narodu, tego w jaki sposób mogą funkcjonować w jego ramach i rozwijać się mniejszości, a także w jaki sposób rozumiemy tolerancję i inne wartości europejskie – czy chcemy być Europejczykami w Unii Europejskiej, pamiętając o tym, że Unia Europejska powstała poprzez walkę z nacjonalizmem. Uważamy, że nacjonalizm jest złym sposobem rozwoju narodowego, jak często się na Ukrainie uważa. Bardzo wielu liberalnych polityków ukraińskich i intelektualistów uznało kwestię narodową za ważną. I to bardzo dobrze, bo kwestia narodowa jest ważna, ale jednocześnie nie odcięli się oni od tego, do czego doprowadził nacjonalizm integralny, a więc od ludobójstwa. Myślę, że możemy oczekiwać od naszych przyjaciół, którzy są patriotami ukraińskimi, którzy myślą o Ukrainie jako o kraju zachodnim – jeśli chodzi o wartości, nie o położenie geograficzne – że odniosą się do tej kwestii i potępią te zbrodnie, które miały miejsce w przeszłości.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst ukazał się w nr 5 (177) 12–25 marca 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X