Pasja 20, 21. Powroty Chrystusa

Pasja 20, 21. Powroty Chrystusa

Na początku był e-book. Sukces książki elektronicznej spowodował, że zaistniała też w wersji papierowej. Książka Tomasza Cyza to opowieść o wątkach pasyjnych w muzyce, malarstwie, teatrze, filmie, literaturze, filozofii.

Agamben, Bacon, Beckett, Bergman, Celan, Chagall, Grotowski, Jarman, Kertész, Lupa, Miłosz, Mykietyn, Nowosielski, Pasolini, Penderecki, Ratzinger, Różewicz, Scorsese, Tarkowski, von Trier, Wajda, Weil. Pasja nie skończyła się na arcydziełach Bacha. Dlatego Chrystus powraca. Pozostaje – tylko pytanie, jak o tym opowiedzieć. Tak pisze o pasjach autor – publicysta (literacki i muzyczny) i eseista – Tomasz Cyz: każda pasja XX i XXI w. jest dyskusją, próbującą mocować się z tematem jak Jakub z Bogiem. Jest szczeliną i raną. Jedne zabliźniają się szybciej, inne pozostawiają ślad na dłużej. Na zawsze.

Pasje nie powstają na klęczkach. Jedni twórcy otwarcie deklarują ateizm, inni mówią jedynie o poszukiwaniu Boga, doświadczaniu Go na swój sposób, nieliczni tylko wprost przyznają się do wiary. Nie to jest jednak najważniejsze. Okazuje się bowiem, że obok Chrystusa nie można przejść obojętnie, że Jego los, słowa, śmierć (i niekiedy zmartwychwstanie) stają na drodze, domagają się oddźwięku. Niewątpliwie każda z wizji jest dyskusją, osobistą wypowiedzią próbującą mocować się z tematem jak Jakub z Bogiem. Jest szczeliną i raną. Jedne – szczególnie te muzyczne – zabliźniają się szybciej i może dlatego powrót do nich nie wywołuje takiego lęku czy trwogi, inne pozostawiają ślad na dłużej. Na zawsze. Oczywiście, materia, z której są tkane, wpływa i na trwałość rany, i na rodzaj zabliźnienia. Muzyczne pasje są mniej przezroczyste; homo christus nie odsłania się w nich bezpośrednio i dosłownie, choć to one właśnie są muzyczną transkrypcją ewangelicznego opisu męki. Film, teatr unaoczniają to, co muzyka pozostawia wyobraźni, co nie znaczy, że odzierają z tajemnicy, z niewiadomego. W większości też nie są opowieściami o męce i śmierci Chrystusa wprost, raczej wykorzystują motyw – figurę Chrystusa, figurę krzyża – wgryzają się nim w inną opowieść, nakładają jak kalkę, wzór, zwierciadło. Podobnie w literaturze, poezji czy dramacie: Ukrzyżowany jest pretekstem zabarwiającym przestrzeń, uruchamiającym kontekst. Wreszcie malarskie przedstawienia – jedne bezpośrednie, inne aluzyjne, odległe. Niemniej bliskie, katartyczne.

Jak to wszystko rozumieć? W historii świata pojawia się postać Jezusa Chrystusa z Nazaretu – od początku wzbudzająca kontrowersje, tak realna, jak mityczna, kultowa. Z wszystkich opisów wynika niezbicie, że został osądzony i skazany na zwyczajową wówczas śmierć przez ukrzyżowanie niedaleko Jerozolimy. Śmierć, która nie była – nie jest – końcem , tylko początkiem. Śmierć, która staje się do dziś przyczyną rozłamu. Która zrodziła nową wiarę i nową religię. […]

Bóg jest nieosiągalny, niewyobrażalny. Tym bardziej cierpienie, śmierć Boga. Jeśli więc po Auschwitz poezja (sztuka) musi istnieć, żeby przemienić zagładę śmierci, bo to jej nieistnienie byłoby barbarzyństwem, to zastanówmy się, jaki może być ten „krzyk maltretowanego”, na który przyzwalał Adorno. Jak język sztuki (zwłaszcza muzyki) może opiewać barbarzyństwo krzyża – po Auschwitz? I jaki znaleźć język do opisu śmierci Chrystusa, odpowiedni, wystarczający, żeby sprostać tragedii? Jedyne, co możliwe, co zostaje, to zejść na ziemię. To zobaczyć w Ukrzyżowanym człowieka. Bo droga do Boga jest tylko przez człowieka. Dlatego Chrystus w Pasji objawia się jako człowiek – homo christus – jedyna możliwa figura cierpienia dostępna rozumowo, emocjonalnie, estetycznie i etycznie człowiekowi, pozwalająca mu zrozumieć cierpienie i śmierć Boga-Człowieka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X