O petlurowcach słów kilka… Rejonowy kurs gospodarczo-hodowlany w Kamionce Starej, styczeń 1938. Ci wieśniacy po szkoleniu przez absolwenta Akademii w Podiebradach (siedzi pośrodku) eksportowali produkty mleczne nawet do Wielkiej Brytanii (z archiwum autora)

O petlurowcach słów kilka…

Symon Petlura (1879–1926) – wybitny ukraiński polityk, publicysta, organizator Armii Ukraińskiej, główny ataman wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL), przewodniczący Dyrektorii URL.

Od października 1920 roku przebywał na emigracji. Zastrzelony został w Paryżu 25 maja 1926 roku przez bolszewickiego agenta. Petlura był inicjatorem polsko-ukraińskiego pojednania i współpracy potwierdzonych w Umowie warszawskiej z dnia 21 kwietnia 1920 roku. Wynikiem tej umowy było wejście wojsk polskich i ukraińskich do Kijowa 7 maja 1920 roku.

Rejonowy kurs gospodarczo-hodowlany w Kamionce Starej, styczeń 1938. Ci wieśniacy po szkoleniu przez absolwenta Akademii w Podiebradach (siedzi pośrodku) eksportowali produkty mleczne nawet do Wielkiej Brytanii (z archiwum autora)

„Za naszą i waszą wolność”
W tych pełnych dramatu dniach z początku sierpnia 1920 roku liderzy dwóch narodów spotkali się w Stanisławowie. Sztab Petlury znajdował się przy dworcu kolejowym, a Naczelnik i Główny Ataman spotkali się w budynku Kasyna Miejskiego (ob. Miejska biblioteka dla dzieci i młodzieży przy ul. Niezależności).

Słowo „petlurowiec”, jako wróg, bandyta, przestępca zostało wprowadzone przez bolszewickie organy ścigania jeszcze w latach 20. XX wieku, a pewna część społeczeństwa ukraińskiego używa tego określenia do dziś. Uważano go za „bandytę” ponieważ walczył z „czerwonymi” i sprzedał Ukrainę Polakom; „wróg” ponieważ nie uznał „starszego brata” za starszego. Przy tym przyjaźnił się z „przeklętymi polskimi panami”. Rodzinnym miastem Petlury jest Połtawa, miasto, które do dziś – po trzydziestu latach niezależności – nie zdobyło się na wystawienie godnego pomnika Głównego Atamana.

Działalność selekcyjna. Przegląd rogacizny na Kresach w ramach działalności „Silśkoho hospodaria”. Lata 30. XX w. (z archiwum autora)

W naszym skromnym artykule pojęcie „petlurowcy” jest szersze i obejmuje nie tylko rząd Petlury i jego armię, a i wszystkich służących w tych latach ideom niezależności Ukrainy. Określenie to przyszło na zmianę pojęciu „mazepiniec” z czasów caratu. Potężne rosyjskie imperium nie dopuszczało i bało się samego pomysłu oderwania Ukrainy od Rosji na tyle, że każdego roku w czasie Wielkiego Postu odprawiano obowiązkowe nabożeństwo z ekskomuniką dawno już zmarłego Mazepy. I całkiem nie przypadkowo Petlurę zamordowano, gdy znalazł się na emigracji.

Bohaterami naszego artykułu są ci Ukraińcy, którzy stali na pozycjach niepodległościowych i którzy w latach międzywojennych gromadzili się wokół profesora chemii Wiktora Andrijewskiego.

Na początku 1919 roku Andrijewski znalazł się w Stanisławowie. Jemu, absolwentowi wydziału przyrodniczego Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie, rząd Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (ZURL) doręczył stanowisko Komisarza do spraw żywnościowych. Biegł szósty rok wojny i w kraju szerzył się głód. Wysunięcie na tak odpowiedzialne stanowisko przybysza z „wielkiej Ukrainy” świadczy o zaufaniu do Andrijewskiegio. Jego kwatera przy ul. Lipowej (ob. Szewczenki) stała się miejscem spotkań takich postaci, jak Michnowski, płk. Bołboczan, Czudinow, Łypiński i inni.

Niestety nie wszyscy Ukraińcy stali na pozycjach niepodległościowych. Na początku 1920 roku około 20 tys. żołnierzy Ukraińskiej Galicyjskiej Armii (UGA) zmieniło na swych czapkach ukraińskie tryzuby na czerwone gwiazdy. Dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego, z politrukiem Józefem Stalinem na czele, wcieliło ich do trzech dywizji Robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej. Dywizje rozlokowano w Czudnowie, Lityniu i Barze. Jednak już 24 kwietnia dwie z tych trzech brygad odmówiły posłuszeństwa czerwonemu dowództwu i opuściło swoje pozycje. Żołnierze masowo zapisywali się do wojska Petlury do walk z bolszewikami. Pozostałych „czerwonoarmistów” – byłych strzelców UGA internowano na terenach Polski w obozach w Bugszopie, Wadowicach, Pikuliczu, Tucholi i Kaliszu. Stało się tak dzięki agitacji petlurowców, prowadzonej w tych brygadach „krasnoarmiejców”. Jednym z agitatorów był też Wiktor Andrijewski.

W tych obozach internowanie przebywali również czerwonoarmiści – jeńcy wojenni. Z internowanych w Łańcucie żołnierzy UGA wkrótce sformowano 6. Dywizję Strzelców, która walczyła wspólnie z Wojskiem Polskim przeciwko bolszewikom. Po porażce Petlury pod koniec 1920 roku tę część wojsk URL ponownie internowano w Łańcucie, Aleksandrowie Kujawskim, Wadowicach i Kaliszu – razem około 20 tys. żołnierzy.

Prof. Wiktor Andrijewski (siedzi po prawej) z grupą młodych emigrantów. Kraków, 1941 r. (z archiwum autora)

Dowódcy starali się podtrzymywać w tych obozach wysoki poziom dyscypliny, kultury, edukacji, a również sprzyjali rozwojowi rzemiosła i przedsiębiorczości. W dzisiejszym Iwano-Frankiwski autor spotkał kilka wyrobów w tych „obozowych” wytwórni: ramy do obrazów, rzeźbioną szkatułkę. Te wyroby, produkowane w obozach, rozwożone były po całej Polsce przez internowanych, posiadających zezwolenie na swobodne poruszanie się. Kupowała je ludność zarówno polska, jak i ukraińska, wspierając w taki sposób wytwórców materialnie.

Abwehrowskie obozy pracy. Grupa jeńców pracujących w lesie. Okolice Krakowa, 1941 r. (z archiwum autora)

Dla internowanych działało kilka uczelni w Czechosłowacji, wśród nich Ukraińska Akademia Gospodarcza w Podiebradach. Dla internowanych w Polsce przewidziano możliwość wyjazdu na te uczelnie i powrót do Polski. Pod koniec lat 20. wielu absolwentów tej uczelni znalazło z powodzeniem zatrudnienie w gospodarstwach ziemiańskich w Polsce lub zakładali prywatne przedsiębiorstwa. Niektórzy zajęli się działalnością artystyczną. Dzięki nim współczesna młodzież Iwano-Frankiwska miała możliwość oglądania zdjęć Karpat sprzed 100 laty autorstwa Seńkowskiego lub film z tragicznych wydarzeń 1939 roku wykonanych przez Kałenyka Lisiuka. Oboje byli żołnierzami Petlury.

W obozie w Kaliszu drukowano magazyn wojskowo-naukowy „Tabor”. Działała tu obszerna biblioteka obozowa, funkcjonowały kursy dla strzelców-analfabetów, szkoły zawodowe i gimnazjum. Internowani uczestniczyli w działalności kilku chórów i orkiestr. Zdarzały się przypadki wyjazdu żołnierzy do pracy do Francji.

Część oficerów kontynuowała służbę wojskową na kontraktach w Wojsku Polskim. Był wśród nich w stopniu majora WP brat Symona Petlury, Aleksander.

Inżynier-agronom, osoba nieznana, absolwent Akademii w Podiebradach, przy pracy w spichlerzu. Koniec lat 30. XX w. (z archiwum autora)

Obóz został rozwiązany w 1923 roku. Ci żołnierze, którzy wyrazili chęć walki z bolszewikami, zostali skoncentrowani we Lwowie – na tzw. Kisielkach w okolicach Wysokiego Zamku.

Stosunki pomiędzy żołnierzami znad Dniepru i tymi z Galicji nie były idealne. Różnice były zawsze odczuwalne. Nie było miedzy nimi przepaści, ale w stosunkach odczuwało się napięcie. Szczytem tych stosunków było zabójstwo w 1922 roku w Szczypiornie płk URL Jurija Otmarsztajna. Pogłoski mówiły, że jest to robota nacjonalistycznego przywódcy Romana Suszki, prawdopodobnie nasłanego przez samego Konowalca. Ten z kolei w wydanych wspomnieniach obwinił w zabójstwie szefa osobistej ochrony Petlury niejakiego Czebotariwa. Konfrontacja ta trwała długo i jej część zabrali ze sobą Ukraińcy wyjeżdżając na emigrację i pozostając w kraju. I tu i tam odczuwalna jest do dziś.

Po rozwiązaniu obozów zwolnionych z nich żołnierzy uznano za emigrantów politycznych i nadano im prawo zamieszkania w Polsce. Ponieważ duża ich część nie miała dokumentów i nie mogła potwierdzić miejsca urodzenia, dowody wydawano im „na wiarę”. Świadczy to o przychylnym stosunku władz II RP. Gwarantował to swoim „słowem honoru” badacz Arktyki Fridtjof Nansen. Dowód taki nazywany był „paszportem Nansena”.

W petlurowcach Nansem nie omylił się. Gdy w latach 30. w głowach europejskiej młodzieży burzyły się idee nacjonalistyczne, emigracja petlurowska powstrzymała się od wstąpienia do Ukraińskiego Legionu Dehmela-Suszki. Nie widać ich było w formacjach dywersyjnych, działających przeciwko Polsce w ramach akcji „Bergbauern”. Jedynie Abwehrowi udało się zorganizować z petlurowców w górach Harzu i na Opolszczyźnie zmilitaryzowane bataliony pracy. Hitler przez dłuższy czas nie wtajemniczał w swoje plany nawet najbliższych. Dlatego dowódca Abwehry, gen. Canaris, trzymał te oddziały do wykorzystania „w razie potrzeby”. Jednak taka okazja nie nadarzyła się. W tym czasie żołnierze URL w leśnych oddziałach produkowali makiety wież triangulacyjnych. Według tych makiet na miejscu stawiano wieże pełnowymiarowe.

Wybuch II wojny światowej pokazał, że petlurowcom nie pilno do ustalenia hitlerowskiego „nowego porządku” w Europie. We wrześniu 1939 roku, według ocen Ryszarda Torzeckiego, w milionowym Wojsku Polskim walczyło około 150-200 tys. Ukraińców. Byli oni „lojalni i bitni”. Spora ich ilość znalazła się w kawalerii w tym w Wołyńskiej i Kresowej Brygadach Kawalerii, którym wypadło toczyć trudne i krwawe walki w pierwszych dniach września na wysuniętych pozycjach Armii Łódź. Na tym ich wysiłek nie skończył się. Ukraińscy oficerowie walczyli ofiarnie i byli przedstawiani do odznaczeń bojowych. Wielu z nich walczyło bohaterski ramię w ramię z Polakami w 21 Dywizji Piechoty Górskiej, w 24 Dywizji Piechoty czy 11 Karpackiej Dywizji.

– Byli w szeregach 9 Podlaskiej Dywizji Piechoty, walcząc na Ziemi Pomorskiej i w 5 Lwowskiej Dywizji Piechoty bronili Warszawy. W obronie stolicy walczył późniejszy generał WP Samijko Malko, a także więźniowie polityczni Hryć Martyniuk i Nestor Riabenko, którzy z pola boju wynieśli śmiertelnie rannego M. Buczka. Wysokie odznaczenia bojowe za ofiarność otrzymali Ukraińcy z Wołynia, służący w 7 pułku Wielkopolskich Strzelców Konnych. Ppłk. Pawło Szandruk wyprowadził w odwrocie z pułapki niemieckiej pomiędzy Zamościem i Hrubieszowem tzw. Grupę płk. Bratry (29 Brygadę Piechoty). Nie ma materiałów, dowodzących wrogie stanowisko żołnierzy ukraińskiego pochodzenie względem Polaków we wrześniu 1939 roku – pisał Ryszard Torzecki.

Nieznany petlurowiec przy makiecie wieży geodezyjnej. Abwehrowskie obozy pracy, koniec 1941 r. (z archiwum autora)

Szkoła chemiczna
1 sierpnia 1941 roku 47100 kilometrów kwadratowych byłych Kresów Południowo-Wschodnich, od półtorej roku nazywanych Ukrainą Zachodnią, wróciło do Polski, jako Dystrykt Galicja Generalnego Gubernatorstwa. Prof. Wiktor Andrijewski, przebywający wówczas we Lwowie, założył chemiczną szkołę zawodową, kształcącą młodzież ukraińską i polską. W kwestii edukacji Niemcy nie tolerowali szkół wyższych dla miejscowej ludności. Ukraińcy, a tym bardziej Polacy interesowali okupanta wyłącznie jako siła robocza. Szkoła funkcjonowała do wiosny 1944 roku. Dzięki Andrijewskiemu paręset Ukraińców i Polaków otrzymało fach, z którego korzystali oni i ich rodziny po kolejnej zmianie władzy. Szkoła przy tym broniła młodzież przed wywózką do Rzeszy na ciężkie roboty.

Poważne kłopoty miała szkoła i z językiem wykładowym. We Lwowie rozmawiano po polsku, z wyjątkiem młodzieży ukraińskiej z okolicznych wiosek przeważnie z nacjonalistycznymi zapatrywaniami. Sam prof. Andrijewski i jego profesorowie kształceni byli po rosyjsku, ewentualnie mogli używać języka francuskiego. Na wiosnę 1944 roku cała grupa prof. Andrijewskiego wyjechała na Zachód. Sam Andrijewski zmarł w 1967 roku w Dornstadt’cie.

Pod koniec II wojny światowej większość tzw. DP (skrót od ang. Displaced Persons) – osób przemieszczonych – starało się dostać do amerykańskich obozów internowania. Gorzej było jeńcom w strefie angielskiej, a już całkiem źle – w rosyjskiej strefie okupacyjnej. Na tych oczekiwały lagry syberyjskie, a stalinowski SMIERSZ wyszukiwał wśród więźniów osoby z terenów zachodnich. Samobójstwa ujawnionych nie były wówczas rzadkością. To samo dotyczyło byłych petlurowców.

Warto tu też wspomnieć partyzantów z Polesia atamana Borowca – Tarasa Bulby. Podporządkowani byli oni prezydentowi URL na uchodźctwie Andrijowi Liwickiemu. Podstępnie zwołano ich w okolice Berezna w obw. Rówieńskim na rzekomą naradę i wymordowano.

Nie zaprzeczam uczestnictwa części petlurowców w takich formacjach niemieckich jak Ukraińska Policja Pomocnicza czy inne „Schutz’y”. Ale było to już inne pokolenie Ukraińców z innymi liderami.

Ponieważ nauka historyczna wymaga konkretów, poświęcam kilka słów i tym Ukraińcom znad Dniepra, których wykorzystywano na szkodę Polaków. W dywizji SS Galizien komendantem artylerii był mjr. M. Palijenko, były oficer armii URL, major kontraktowy WP. W tej jednostce służyli też petlurowiec ppłk Mardenko, były mjr WP ppłk dypl. W. Maleć oficer kontraktowy 20 pp WP, ppłk. Pikulski, uczestnik obrony Warszawy, odznaczony Krzyżem Walecznych, mjr. kontr. WP Pobihuszczy i inni.

Leon Orzeł
Tekst ukazał się w nr 6 (346), 31 marca – 27 kwietnia 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X