O kompleksie ofiary z czystym sumieniem

O kompleksie ofiary z czystym sumieniem

 

Przytoczony na początku cytat pojawił się w szkolnym podręczniku po wspólnym apelu parlamentów polskiego i ukraińskiego potępiającym zabójstwa ludności cywilnej. Dopiero w 2003 roku, w 60. rocznicę rzezi wołyńskiej, pod presją prezydenta Leonida Kuczmy, parlament ukraiński przyjął apel z przewagą jednego głosu. Ciekawe, że w 50. rocznicę tragedii, w 1993 roku polskie elity polityczne i intelektualne, nastawione zasadniczo na normalizację stosunków z Ukrainą, świadomie unikały akcentowania tych wydarzeń, wychodząc z założenia, że młode państwo ukraińskie powinno okrzepnąć i nabrać śmiałości, by odpowiedzialnie ustosunkować się do ciemnych kart swojej historii. Dlatego na początku lat 1990 polska opinia publiczna więcej uwagi poświęcała osądzeniu operacji „Wisła” – zarządzonej przez polskie władze komunistyczne planowej deportacji ukraińskiej ludności z terenów przygranicznych powojennej Polski w głąb kraju.

W 2003 roku, w 60. rocznicę wydarzeń, oficjalna Warszawa już takich ustępstw nie czyniła. Prezydent Kuczma, dla którego dobre stosunki z Polską były priorytetem, z jednej strony sprzyjał przyjęciu deklaracji przez parlament ukraiński, a z drugiej – nie zrobił nic, żeby nadać problemowi większego rozgłosu na Ukrainie.

Imitacja „opracowania przeszłości”, wzmocniona efektem sowieckiej polityki amnezji, w wyniku której nawet wielu zawodowych historyków nie miało pojęcia o wydarzeniach wołyńskich, przyniosły spodziewane rezultaty. Według badań socjologicznych w 2003 roku 48,9 % Ukraińców niczego nie wiedziało o „rzezi wołyńskiej 1943 roku”. Decyzja prezydenta Juszczenki o nadaniu tytułu „Bohatera Ukrainy” Stepanowi Banderze została odebrana w Polsce przez pryzmat pamięci o Wołyniu, chociaż osobiście Bandera od 1941 roku był osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen (w specjalnym oddziale tzw. Zelenbau – dla ważnych więźniów). Na początku prezydencji Wiktora Janukowycza temat Wołynia po raz pierwszy świadomie został wykorzystany przez przeciwników rehabilitacji UPA.

Przypomnę, że Komunistyczna Partia Ukrainy, stawiając pomniki ofiarom UPA, miała wyłącznie na uwadze ofiary spośród obywateli radzieckich (pomniki w Symferopolu i Ługańsku). Ale już zorganizowana na wiosnę 2010 roku w imieniu „rosyjskojęzycznych Ukraińców” ekspozycja w Ukraińskim Domu (dawniej Muzeum Lenina) w Kijowie została poświecona „polskim i żydowskim ofiarom UPA”. Patronował tej wystawie, uważając, że może zabrać głos w imieniu „rosyjskojęzycznych Ukraińców”, deputowany z Partii Regionów Wadim Kolesniczenko.

 

Niestety, akcja nie miała nic wspólnego z próbą refleksji na temat ciemnych kart historii Ukrainy. Celem było jedynie sprowokowanie konfrontacji wewnątrz społeczeństwa ukra¬ińskiego. Próbowano przeciwstawić pamięć o „zawsze heroicznej” Armii Czerwonej jednoznacznemu osądzeniu „faszystowskich kolaborantów”. Pan Kolesniczenko&Co łatwo skrytykował tradycję, z którą sam nie miał nic wspólnego. Jednak ciekawsze jest co innego: w roli jego sojusznika wystąpili niektórzy przedstawiciele polskich organizacji „kresowych”, zajmujących się tematem „rzezi wołyńskiej” i innych przestępstw przeciwko Polakom (włączając w to zbrodnie stalinowskie). Niestety, ci ludzie, przystępując do wspólnych działań, nawet nie zainteresowali się jakie są poglądy ich partnerów – „ukraińskich demaskatorów” UPA i ich stosunek np. do Stalina czy paktu Ribbentrop-Mołotow. W ten sposób, stali się sojusznikami ludzi, którzy często usprawiedliwiają zbrodnie stalinowskie (z mordem polskich oficerów w Katyniu włącznie).

 

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że po raz kolejny polityczne manipulacje utrudniły możliwość poważnej refleksji o wydarzeniach na Wołyniu, których Ukraina unikała przez wszystkie lata swojej niepodległości.

Wyjątkowość tematu „rzezi wołyńskiej” w historiografii ukraińskiej polega na tym, że w tym wypadku Ukraińcy występują nie jak ofiary lub, jak co najmniej, nie tylko jako ofiary. W prezentowanym przez sowiecką propagandę obrazie „banderowców – faszystowskich kolaborantów”, o rzezi wołyńskiej nie wspominano. W opisie wojny prezentowanym przez nacjonalistów ukraińskich też unikano tego tematu, rozmiar tragedii minimalizowano, a rola ofiar przypadała wyłącznie Ukraińcom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X