Nie tak się stało, jak planowano. Część 3 Przy realizacji tego projektu pl. Mickiewicza miał zniknąć, zdjęcie z gazety „Przykarpacka Prawda”

Nie tak się stało, jak planowano. Część 3

Radziecką architekturę łatwo rozpoznać na naszych ulicach. Budowle z tego okresu mają wspólny ujednolicony styl, który trudno pomylić z innym. I chociaż architekci okresu rozwiniętego socjalizmu nie mieli zbyt wiele przestrzeni dla swej twórczości, jak ich polscy czy austriaccy poprzednicy, to interesujące projekty również się zdarzały. Są pośród nich i te niezrealizowane…

Imperialny przepych

Nie minął miesiąc, jak umilkły strzały w Europie, a w Stanisławie już łamano sobie głowę nad kształtem pomnika zwycięzców. Rozpatrzono kilka projektów autorskich, omawiano ich lokalizację. Gazeta „Przykarpacka Prawda” w dniu 6 czerwca 1945 roku przedstawiła interesujący szkic pomnika „Wyzwolicielom Przykarpacia”. Pod zdjęciem widnieje podpis: „W pracowni wojewódzkiego architekta powstają projekty nowych placów, ulic i budynków Stanisława. Powyżej podajemy reprodukcję jednej z wersji placu im. Mickiewicza w Stanisławie. Autor – wojewódzki architekt W. Kłoczko”.

W centrum widzimy olbrzymi pomnik z dwiema figurami czerwonoarmistów, który pod względem rozmiaru nie ustępuje ratuszowi. Dziś w tym miejscu mamy skwer Ruskiej Trójcy. Na projekcie nie widać żadnego drzewa. Rzecz w tym, że skweru, jako takowego, wówczas tam nie było. Teren był zabudowany starymi budynkami, zniszczonymi podczas działań wojennych. W 1945 roku były tam jedynie ruiny.

Z otaczających budynków możemy rozpoznać jedynie gmach główny Akademii Medycznej. Teren po lewej został całkowicie przebudowany. Projekt Kłoczki przewidywał olbrzymie nakłady i potężne prace budowlane. Dlatego ograniczono się jedynie do skromnego skweru. Pomnik wyzwolicieli stanął dopiero w 1969 roku w innym miejscu – na bulwarze Północnym oraz według zupełnie innego projektu.

Przeszkodą były… dęby

Z lat czterdziestych przenieśmy się na początek siedemdziesiątych. Kolejna ilustracja podpisana jest jako „Teatr letni w Iwano-Frankiwsku”. Według architekta Jarosława Humeniuka ten projekt wykonał jego kolega Borys Dawidowycz.

Teatr letni dawał możliwość wspaniałego widoku na scenę, zdjęcie z archiwum Zenowija Sokołowskiego

– Około 1970 roku władze miasta zamówiły w Wydziale budownictwa projekt teatru letniego – wspomina architekt. – Miał on stanąć w parku im. Szewczenki obok jeziora z łabędziami. W tym czasie Dawidowycz był już doświadczonym architektem i projektował początek ulicy Nadbrzeżnej. Pierwszy blok dziewięciopiętrowy wybudowano tu według jego projektu. Projekt teatru był interesujący tym, że pochylona widownia dawała możliwość dobrej widoczności sceny nawet z ostatniego rzędu. Pod tym amfiteatrem przewidziano umieszczenie sal wystawowych. Cechą charakterystyczną projektu było mocowanie konstrukcji nośnych na… potężnych linach.

Jednak obecnie zamiast oryginalnego ośrodka kultury mamy prymitywną letnią scenę. Oficjalną przyczyną odmowy realizacji tego projektu było to, że trzeba było wyciąć stare dęby. Powiadają, że oburzyło to społeczność i przyroda zwyciężyła. Wprawdzie za Sojuzu niezbyt liczono się ze „zdaniem społeczeństwa” więc najprawdopodobniej sprawa była bardziej banalna – zabrakło pieniędzy.

Imitacja „Berkutu”?

W kolekcji architekta Zenowija Sokołowskiego jest interesujące przeźrocze. Gdy przypatrzymy się uważnie, to w lewym dolnym rogu można odczytać napis: „Perspektywa zabudowy lewej strony ul. Nadbrzeżnej w m. Iwano-Frankiwsku”.

Ulicę Nadbrzeżną planowano uświetnić wieżowcami i restauracją w huculskim stylu, zdjęcie z archiwum Zenowija Sokołowskiego

– Dokładnie nie wiem, kto jest autorem tego projektu – mówi pan Zenowij. – Według stylu wykonania rysunek przypomina prace architekta Leonida Popiczenki. Powstał on na początku lat 70. Którego miejsca dotyczy? Prawdopodobnie jest to skrzyżowanie ulic Nadbrzeżnej im. Stefanyka i Flotskiej, w okolicy gmachów Uniwersytetu Nafty i Gazu.

Ktoś spostrzegawczy zauważy podobieństwo restauracji „Karpaty” do restauracji „Berkut” na przełęczy Jabłonieckiej. Takie konstrukcje ostro załamanych dachów były charakterystyczne dla naszych okolic z powodu licznych, obfitych opadów. We Frankiwsku już były jedne „Karpaty” – w pobliżu miejskiego jeziora – tam, gdzie teraz stoi restauracja „Sadko”. Potem dla tej restauracji zbudowano nowe, bardziej przestronne pomieszczenie naprzeciwko Akademii Medycznej przy ul. Halickiej. Jak widzimy, pierwotnie planowano jej lokalizację przy ul. Nadbrzeżnej.

Na tej ilustracji nie restauracja jest jednak najbardziej interesująca. Proszę zwrócić uwagę na bloki za nią, a lepiej przeliczcie piętra. Ten po lewej ma 16 pięter, a po prawej – 17. Takich wieżowców nie ma w naszym mieście do dziś! Nie wiadomo, dlaczego nie zrealizowano tego projektu. Pierwszy 14-piętrowy blok pojawił się w naszym mieście w 1990 roku i co ciekawe – w tym właśnie miejscu, co na ilustracji.

Biurowiec na Karola Marksa

W latach 70. w „Przykarpackiej Prawdzie” była stała rubryka, gdzie przedstawiano projekty budynków użyteczności publicznej, które planowano wznieść w naszym mieście. Jej tytuł – „Okno na dzień jutrzejszy”. Ale dla niektórych projektów to „jutro” nie nastało nigdy.

Dobrze, że Budynek Związków Zawodowych nie ulokowano w historycznym centrum miasta, zdjęcie z gazety „Przykarpacka Prawda”

Przykładem jest Budynek Związków Zawodowych. We wrześniu 1974 roku gazeta prezentowała projekt architekta Jarosława Humeniuka. Budowla miała być wzniesiona w miejscu parterowych budynków przy ul. Karola Marksa (ob. Hruszewskiego) naprzeciwko ówczesnego Miejskiego wydziału partii.

Biurowiec miał posiadać 260 przestronnych gabinetów w 9-piętrowym budynku. Miała tam też być kawiarnia na 50 osób i dwie windy. Gmach łączył się z owalną piętrową salą posiedzeń na 300 osób, gdzie miały odbywać się sympozja, demonstracje filmów i koncerty. Przed budynkiem miał powstać basen, maszt na flagę i kilka towarzyszących zabudowań o małych formach. Start budowy planowano na rok 1976, ale jej nie rozpoczęto. Z czasem umieszczono tam ścianę ze zdjęciami przodowników pracy, a w czasach niezależności – wybudowano filię Banku Narodowego Ukrainy.

Pudełko na buty

Na skrzyżowaniu obecnych ulic Melnyka i Strzelców Siczowych była przychodnia stomatologiczna. Mieściła się w starej kamienicy, którą zwalono, przygotowując plac pod budowę. Mieszkanka Iwano-Frankiwska, niejaka Siełantiewa, napisała do „Przykarpackiej Prawdy” list z pytaniem, co w tym miejscu ma powstać. 28 marca 1975 roku gazeta odpowiedziała: pięciopiętrowy Dom Odzieży.

Dom Towarowy przypominał pudełko na buty, zdjęcie z gazety „Przykarpacka Prawda”

Główny architekt obiektu A. Ciomyk poprowadził czytelników w wirtualnej wycieczce po przyszłym Domu Odzieży:

– Na parterze planowane są działy damskiej i męskiej odzieży. W przybudówce będzie sala wystawowa. I piętro będzie przeznaczone na odzież dziecięcą, II – na damską, III – na męską. Na piętrze IV miał być dział kredytowy i magazyny. Dom Odzieży przewidywał 100 miejsc pracy, wraz z obsługą miało tam pracować blisko 200 osób.

Z zewnątrz budynek wyglądał jak olbrzymie pudło ze szkła i betonu. Może i lepiej, że nie powstał. W 2007 roku firma „Ekstim” ustawiła w tym miejscu blok mieszkalny o znacznie większej liczbie pięter. Na parterze jest olbrzymi sklep second hand – więc jednak odzieżą tu handlują.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 13 (377), 16–29 lipca 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X