Nasze pojednanie jest obowiązkiem wobec przyszłych pokoleń

W chwili obecnej nie ma dobrych warunków, atmosfery, by mówić o szybkim członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak, że należy zrezygnować z tych starań.

Członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej powinno być długofalowym, strategicznym celem. Muszą jednocześnie zmienić się okoliczności w Unii Europejskiej, aby ona była gotowa kiedyś Ukrainę przyjąć.

Z prof. Dariuszem Milczarkiem z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego rozmawiał Eugeniusz Sało.

Jak Pan ocenia konferencję w Jaremczu?
Jest bardzo ważnym, żebyśmy rozmawiali, żeby Polacy z Ukraińcami prowadzili dialog, więc takie spotkania są niezwykle cenne i to jest wartość sama w sobie. Jeżeli pewne rzeczy będziemy sobie wyjaśniali, to nie dojdzie do nieporozumień, to pewne rzeczy będziemy mogli sobie wyjaśnić. Ja zawsze twierdziłem, że Polska i Ukraina mają swoje historyczne pięć minut, kiedy powinno, wręcz musi nastąpić pojednanie miedzy naszymi krajami. To jest nasz obowiązek, wobec tych, którzy odeszli, którzy ginęli w strasznych okolicznościach, ale to jest przede wszystkim obowiązek wobec przyszłych pokoleń, dla młodych Ukraińców i Polaków. Jeśli okaże się kiedyś, że my nie mogliśmy przezwyciężyć rozbieżności między nami, to nie my zapłacimy, zapłacą przyszłe pokolenia i to jest najważniejsze. To jest ten czas, kiedy powinniśmy wspólnie rozwiązywać problemy i jak najściślej rozwijać współpracę – gospodarczą i polityczną. Młode pokolenie ma najwięcej do powiedzenia. Trzeba skupić się na przyszłości w naszych relacjach, a więc na przykład, na wymianie studenckiej, na wymianie młodych pracowników naukowych. To są rzeczy, które będą kiedyś nam te relacje kształtowały. Natomiast spojrzenie naszych ukraińskich przyjaciół na Unię Europejską powinno być szczere i realistyczne. W chwili obecnej nie ma dobrych warunków, atmosfery, by mówić o szybkim członkostwie w Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak, że należy zrezygnować z tych starań. Uważam, że członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej, które też jest w interesie Polski, powinno być długofalowym, strategicznym celem, z założeniem, że wiele problemów jest do rozwiązania tu na Ukrainie. Muszą jednocześnie zmienić się okoliczności w Unii Europejskiej, aby była ona gotowa kiedyś Ukrainę przyjąć.

{youtube}krk8u5R_fwU{/youtube}

Nie należy zatem dużo sobie obiecywać po zapowiedziach zniesieniu wiz? Jeszcze długa droga przed nami?
Tu działać trzeba metodą małych kroków. Tam gdzie można poprawić te stosunki, powinny one być poprawiane. Mamy prawo być optymistami, bo w końcu do zniesienia wiz dojdzie. Do zacieśnienia współpracy dojdzie, chociaż to nie będzie błyskawiczny proces. Najlepszą drogą jest szlak zdobywania kolejnych przyczółków, uzyskiwania pewnych osiągnięć małymi krokami. Tam gdzie się da, wzmacniajmy współpracę. Nie wierzę natomiast w spektakularny przełom. To musi być długotrwały proces, dobrze przygotowany z obu stron.

Jakie posunięcia powinna wykonać Ukraina w tak trudnym procesie?
Ukraina już wie, co ma robić. Już wiele zrobiliście, to są działania idące w dobrym kierunku. Jeden z najważniejszych problemów to walka z korupcją, wzmacnianie gospodarki, nawiązywanie ściślejszego dialogu politycznego. W tej chwili Ukraina stoi wobec agresji rosyjskiej na wschodzie, to powinno zmuszać Ukrainę do szukania jak największej ilości sojuszników.

To też jest trudny czas dla Unii Europejskiej. Niedawno Brytyjczycy zdecydowali się na brexit.
Unia Europejska jest w tej chwili na rozdrożu. Na pewno będą musiały być podjęte jakieś kluczowe działania, ponieważ kontynuacja tego, co jest w tej chwili jest niemożliwa. Byłbym ostrożny w prognozowaniu, ponieważ jeżeli ktoś mówi, że wie co się stanie, mówi nieprawdę. Nikt nie wie, nawet wysocy urzędnicy unijni, jak się sprawy potoczą. Wiele na przykład, będzie zależało od negocjacji Unii z Wielką Brytanią. W jaki sposób Wielka Brytania opuści Unię. To są szalenie skomplikowane kwestie do rozwiązania. Są różne koncepcje, jak ma wyglądać Unia po wyjściu Wielkiej Brytanii. Są głosy w „starej”, zachodniej Europie, że trzeba jeszcze bardziej Unię podzielić i stworzyć ścisłe jądro, które dalej będzie się integrowało, a reszta państw, jeżeli nie chce, niech pozostaną na peryferiach UE. Inna koncepcja mówi, że Unia może wykorzystać brexit, by zacieśnić współpracę, na przykład w dziedzinie obronności, wspólnej polityki fiskalnej. Są koncepcje idące dalej, mówiące, że Unia zacieśni swoje związki polityczne, że stanie się prawdziwą unią polityczną, bo do tej pory nie była i nie bardzo nią chciała być.

Zbliżają się wybory w Stanach Zjednoczonych. Jak będzie wyglądało zaangażowanie USA w Europie? Jaki będzie stosunek do Polski i Ukrainy?
Wiele oczywiście zależy od tego, kto wygra wybory. Ja jednak jestem optymistą. Tak wielkie mocarstwo ma swoje głęboko zakorzenione interesy w świecie i w Europie, co powinno zdecydować, że tutaj rewolucji nie będzie. Mogą być spektakularne wypowiedzi. Mogą być nawet kontrowersyjne decyzje. Pewnie tak będzie, jeżeli wygra Donald Trump. Natomiast nie sądzę, żeby nastąpiło dramatyczne załamanie kursu polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, bo to jest po prostu niemożliwe. Można się oczywiście spodziewać jakichś gestów pod adresem Moskwy, co może burzyć nasze dobre samopoczucie, i Polaków, i Ukraińców. Nie będą to jednak zmiany daleko idące, pamiętajmy bowiem, że wielkie mocarstwa mają swoje interesy, a ich nie można zmienić jedną decyzją z dnia na dzień. Te interesy są długofalowe, mocno ugruntowane, nie można ich wywrócić jak stolik jednym kopnięciem z piątku na sobotę.

Rozmawiał Eugeniusz Sało
Tekst ukazał się w nrze 18 (262) 30 września – 13 października 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X