Na Skale Przegorzalskiej

Na Skale Przegorzalskiej

Kraków przede wszystkim kojarzony jest z Wawelem, Rynkiem, Sukiennicami czy kościołem Mariackim. Będąc w Krakowie, nieświadomie pomijamy wiele ciekawych miejsc, które znajdują się w malowniczym grodzie Kraka.

 

Zaledwie kilka kilometrów od centrum Krakowa, na pięknym skalistym wzgórzu w Przegorzałach (obszar Krakowa wchodzący w skład dzielnicy Zwierzyniec), na uboczu Lasu Wolskiego wznosi się niewielki zamek, który został wybudowany w czasie drugiej wojny światowej przez Niemców z przeznaczeniem na hotel wojskowy III Rzeszy.

Jest to niezwykły zabytek dwudziestowiecznej architektury niemieckiej w Krakowie. Na wzgórzu również znajduje się willa Baszta zwana niegdyś Belwederem, która była rezydencją Adolfa Szyszko-Bohusza w latach II Rzeczypospolitej.

Herb Odyniec (Fot. Andrzej Pietruszka)Historia owego miejsca na którym znajduje się zamek zaczyna się w 1916 roku, kiedy to architekt Adolf Szyszko–Bohusz kupił posiadłość na wzgórzu przegorzalskim, należącą wcześniej do zakonu kamedułów. Po upływie kilkunastu lat powstała tam prywatna willa – swoim wyglądem nawiązywała do stylu średniowiecznej baszty. Podobno została wybudowana na wzór rotundy świętych Feliksa i Adaukta (rotunda znajdująca się na wzgórzu wawelskim w Krakowie). Budowę ukończono w 1933 roku. Przy wejściu Szyszko-Bohusz zaplanował umieszczenie dwóch kartuszy z herbami. Pierwszy to Korab, a drugi Odyniec – rodowy herb architekta. Nieopodal wybudowano basen i starannie zaprojektowano ogród (pozostałości tego ogrodu można oglądać w szczątkowym stanie). Usytuowanie miejsca sprawiło, że goście chętnie zwiedzali Basztę. W księdze pamiątkowej rodziny Szyszko-Bohuszów można odnaleźć m. in. wpis prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Przy wjeździe na górę wybudowano stróżówkę, która została telefonicznie połączona z willą.

Podczas niemieckiej okupacji ziem polskich w czasie drugiej wojny światowej w 1939 roku, Szyszko-Bohusz został zmuszony do opuszczenia Baszty. Zaproponowano mu dzierżawę tego miejsca lub zamianę na inne grunty, ale właściciel stanowczo odmówił, za co został aresztowany, natomiast willę zajął Otto Van Wächter, który zarządzał dystryktem krakowskim Generalnego Gubernatorstwa. W 1942 roku przez Niemców została podjęta decyzja o budowie zamku obok willi. Był to gmach zaprojektowany prawdopodobnie przez samego Szyszko-Bohusza i wzorowany na jednym z zamków alpejskich z okresu romantyzmu. Istnieją dwa projekty zamku: na pierwszym zamek jest niższy, co zapewnia willi rolę dominującą, drugi odpowiada współczesnemu wyglądowi. Oprócz polskiego architekta, było jeszcze dwóch austriackich architektów: Richard Pfob i Hans Petermair. Obiekt miał służyć jako hotel dla pilotów Luftwaffe walczących na froncie wschodnim. W 1942 roku ówczesny właściciel zamku Wächter wyjechał do Lwowa: 1 lutego 1942 roku mianowano go gubernatorem dystryktu galicyjskiego, a budowla oficjalnie nie należała do nikogo. 19 listopada 1943 roku Hans Frank podarował zamek Himmlerowi. W planach była również budowa kolejki linowej, lecz zmiana sytuacji na froncie wschodnim uniemożliwiła jej powstanie. W 1945 roku do Krakowa wkroczyły oddziały Armii Czerwonej i na zamku umieszczono szpital, a rodzina Szyszko-Bohuszów bezskutecznie zabiegała o zwrot majątku.

Widok z tarasu zamku (Fot. Andrzej Pietruszka)Od 1952 roku w zamku funkcjonował Instytut Badawczy Leśnictwa podlegający Ministerstwu Leśnictwa. W 1973 podjęto decyzję o umieszczeniu tam Instytutu Badań Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 2010 roku usiłowano wnieść zamek do rejestru zabytków, ale bezskutecznie. Obecnie zamek jest siedzibą Instytutu Europeistyki UJ i Centrum Badań Holokaustu. Zamek ma przepiękny taras, z którego rozciąga się wspaniały widok na Wisłę, południowo-zachodnią część Krakowa, klasztor kamedułów oraz na Beskidy z Babią Górą. Przy dobrych warunkach atmosferycznych z tarasu możemy zobaczyć Tatry. Obok zamku jest malowniczy Las Wolski z bogatą florą i fauną.

Zamek na wzgórzu przegorzalskim niewątpliwie należy do ciekawych miejsc związanych z historią Krakowa.

 

Andrzej Pietruszka
Tekst ukazał się w nr 1 (197) za 17-30 stycznia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X