Takie pytanie zadał Wołodymyr Pawliw uczestnikom kolejnego posiedzenia Klubu Dyskusyjnego „Mytusa”. Prezes Klubu zaprosił dwóch ekspertów z terenów karpackich.
Bogdan Pużak, przewodniczący kompanii „Inwestycje Galicyjskie”, który prowadzi też biznes turystyczno-rekreacyjny w Sławsku i Schodnicy, nie ukrywał rozczarowania i smutku z powodu zachowania miejscowej ludności – Bojków, którzy, zdaniem biznesmena, są obojętni na stan środowiska przyrodniczego swej małej ojczyzny.
„Władze samorządowe sprzedają parcele bogatym mieszkańcom Kijowa, Dniepropietrowska, Doniecka i innych miast ze wschodu Ukrainy, którzy budują tam swe wille. Nie ma żadnego planu zagospodarowania tych wiosek. W Karpatach nie ma też kanalizacji. I nikt o tym nie myśli. Już mamy problem z zanieczyszczeniem środowiska przez ścieki i śmiecie – narzekał pan Pużak. – Nie mówimy już o strasznych drogach czy dojazdach do schronisk i ośrodków turystycznych.
Miejscowa ludność w sposób barbarzyński wycina lasy, kradnie drzewo nawet w rezerwatach. A w Schodnicy są też wypadki samowolnego zagarnięcia źródeł wody mineralnej”. Widoczne było, że pan Pużak poważnie myśli o losie systemu ekologicznego tej części Karpat.
Tymczasem następni zabierający głos: Iwan i Maria Odosij z Kosowa bronili Hucułów. Małżeństwo prowadzi agencję nieruchomości „Karpaty-Kijów” – sprzedaje huculskie chaty, tym kto chce zamieszkać w Karpatach. Sprzedaje również piękne chaty na rozbiórkę, ponieważ jest wiele osób chętnych by przenieść starą huculską chatę na swoje podwórko gdzieś pod Kijów czy do innej miejscowości.
Iwan Odosij stwierdza, że z Hucułami można się dogadać. Są to ludzi godni, pobożni. Ci górale są gospodarzami na swojej ziemi. Biznes coraz bardziej ingeruje w tradycyjną gospodarkę Hucułów i Bojków. Tak właśnie można podsumować ostatnią dyskusję „Mytusy”.
Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 12 (160) 29 czerwca – 16 lipca 2012