Mord w Zborowie

Mord w Zborowie

Myląc nazwę miejscowości, w której rozegrały się wydarzenia, powyższe relacje uzupełnia także kapral Stanisław Głowiak: „(…) kilkanaście morderstw zostało popełnione przez konwój w m. Zdobunów, woj. Lwowskie również podczas marszu na odpoczynek i to w następujący sposób: W nocy kilkunastu żołnierzy ukryło się w budynku w którym odpoczywaliśmy na strychu i w piwnicy, celem uchylenia się od marszu i wydostania się z niewoli. Na to władze sowieckie z prowadziły kilka psów. Przy pomocy, których wszystkich ukrytych żołnierzy odnaleźli. A następnie przeprowadzono ich wzdłuż całej kolumny stojącej na szosie, gotowej już do marszu, ubrudzonych w błocie i okrwawionych od pokąsania przez psy. Poczym odprowadzono ich z powrotem do tegoż budynku i po upływie około kilku minut wszystkich rozstrzelano. Miedzy rozstrzelanymi był wówczas zastrzelony, były lotnik nazwiskiem Stachowicz z Warszawy, którego osobiście znalem. Na następnym postoju opowiadali mi koledzy z innej kolumny, którzy przechodzili również przez Zdobunów, że widzieli naocznie kilkunastu zamordowanych żołnierzy polskich leżących w wyżej wspomnianym budynku w piwnicy napełnionej wodą. Żołnierze ci mieli porżnięte twarze i pourzynane języki”.

Kilka godzin później na ukryte w zabudowaniach zwłoki natknęli się jeńcy ewakuowani z sąsiedniego obozu, zlokalizowanego w miejscowości Skniłów (powiat Złoczów, woj. Tarnopolskie/obecnie Скнилів). Ich kolumny podążały śladem obozu w Olszanicy i stanęły w Zborowie albo na nocleg albo jedynie na odpoczynek. Szukając na terenie obozu żywności, jeńcy odkryli okrutnie zmasakrowane zwłoki swoich kolegów. Dzięki ich zapiskom, uzupełniającym cytowane uprzednio relacje jeńców z Olszanicy, możemy poznać wstrząsające szczegóły tej zbrodni. Jak relacjonował strzelec Szyja Glazrot:

„Po przyjściu do Zborowa gdzie mieścił się przejściowy obóz naszych jeńców, znaleźliśmy 3 czapki naszych żołnierzy silnie zakrwawionych, a na jednej był mózg. Obok tych czapek leżała drewniana palka pokaźnych rozmiarów cała w krwi. Ponieważ te czapki były w piwnicy w jednym z baraków zaczęliśmy szukać, w rezultacie znaleźliśmy 3 ciała naszych żołnierzy w okrutny sposób zamordowanych. Po wejściu do baraku znalazłem pod deskami jeszcze 2 ciała naszych. Widok straszny, na ciałach leżał nóż duży rzeźnicki, gardła poderżnięte, piersi pocięte nożem a jeden miał nawet wyrznięte narządy płciowe. Dokumenty zabrali koledzy których nazwisk nie pamiętam. W tym czasie nadszedł Politruk, na zadane mu pytania odpowiedział: W każdym obozie przejściowym zostaje żywność dla następnej partii jeńców, w tym celu zostawia się kilku jeńców celem pilnowania tejże żywności i widocznie zostali napadnięci przez bandytów którzy ich pomordowali. Ciała nie pozwolił pogrzebać. Oświadczenie to było kłamstwem, bo po przybyciu do Starobielska poznałem kilku kolegów którzy właśnie byli w tym samym transporcie w którym byli i ci pomordowani twierdząc stanowczo że morderstwa dokonało N.K.W.D.”.

 

Równie wstrząsające są zeznania kaprala Jana Niemca: „W czasie drogi na kilometr od miasta Zborowa w czasie odpoczynku zapędzono nas do lagru i tam zastaliśmy 6-ciu zabitych polskich jeńców, dwóch z nich znaleziono pod podłogą lagru. U jednego zauważyłem odkrojone (odcięte jądra z cewką moczową narządy płciowe), u drugiego zauważyłem wbity nóż w plecy (na długości 40 cm szerokości 5 cm ) 3 i 4 znaleziony w piwnicy jeden bez głowy zasypany na pół ziemią, którego głowę znalazłem obok piwnicy rozbitą sam liczyłem kości czaszki było ich 18 stuk obok głowy leżało narzędzie zbrodni w postaci koła dębowego grubości 2 cm długości 80 cm oblepiony krwią. Ostatnich 2 z opisanych 6-ciu znaleziono pod narami, jeden z nich miał wykręconą nogę (palce do tyłu). Trupów z nazwisk ani pochodzenia nie rozpoznano. Po zameldowaniu Naczelnikowi odkrycia trupów kazał znieść wszystkich do piwnicy następnie kazał drzwi piwnicy zabić deskami (…)”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X