Śmierć wyjdzie z Bałtyku

Śmierć wyjdzie z Bałtyku

Bałtyk. Mapa rozmieszczenia zagrożeń powojennych i przebiegu będącego w budowie rurociągu gazowego Rosja-Niemcy (Fot. portalmorski.pl)4 października 2006 roku powstała tak zwana Nord Stream, czyli firma, która ma zbudować na dnie Bałtyku rurociąg gazowy pomiędzy Rosją i Niemcami. Rurociąg ma mieć początek koło Primorska nad Zatoką Fińską i dochodzić do Niemiec w Greifswaldzie niedaleko Szczecina. Mają to być dwie stalowe rury o średnicy zewnętrznej 1220 mm i o grubości płaszcza 38 mm. Rurociąg ma mieć długość 1200 kilometrów. By można go było ułożyć na dnie morza, trzeba będzie oczyścić i wyrównać dno morskie na całej długości projektowanej trasy w pasie o szerokości dwóch kilometrów.

Projekt przygotowywali najpewniej ludzie bardzo młodzi, bo wykazuje on właściwą dla ludzi młodych, absolutną nieznajomość realiów ostatniej wojny i czasów zaraz powojennych, naiwność, mogącą się brać tylko z absolutnej nieznajomości czegokolwiek, co nie zostało uwzględnione w ich programach szkolnych i czego nie można się doczytać w aktualnej prasie.

Gazociąg na ich planach przebiega przez pola minowe, składy skorodowanej i przez to będącej właściwie nie do ruszenia, amunicji gazowej, ogromne wraki leżących na dnie statków i okrętów wojennych. Gdy na świecie podniosły się głosy, krytykujące projekt, Nord Stream dość buńczucznie zapewniał, że to właśnie dzięki budowie tego rurociągu dno Bałtyku zostanie porządnie wysprzątane. Na całej długości trasy i w pasie o szerokości dwóch kilometrów.

Miałoby to sens, gdyby sprzątanie Bałtyku zarządzono kilkadziesiąt lat wcześniej, kiedy pojemniki gazów bojowych były jeszcze szczelne. Ale nie teraz, kiedy każdy ruch, nawet w pobliżu pojemników, grozi katastrofą. To, że Nord Stream deklaruje chęć oczyszczenia dna Bałtyku z porzuconego tam wojennego śmiecia, wcale nie oznacza, że go oczyści. Co zrobią ich eksperci z ogromnym promem „Estonia”, który zatonął wraz z załogą, ładunkiem i pasażerami we wrześniu 1994, a który leży teraz akurat na trasie przebiegu rurociągu? – Mogą go co najwyżej ominąć. Co zrobią ich eksperci, gdy natrafią na bomby gazowe, jeśli nawet jakimś cudem uda im się wydobyć je z wody w stanie nienaruszonym? Istnieje tylko jedna firma, która jest gotowa do odbierania takiego ładunku celem jego chemicznej neutralizacji. Firma chce za swoją usługę 8 miliardów dolarów i oceniła, że na zneutralizowanie przewidywanej ilości amunicji gazowej będzie potrzebowała dziesięciu lat.

Czy Nord Stream będzie mógł czekać dziesięć lat? Czy ochocze zapewnienia o wyczyszczeniu dwukilometrowego pasa dna morskiego na całej długości przebiegu rurociągu nie sprowadzi się w praktyce do przerzucenia śmiecia z jednego miejsca na drugie, lub manewrowanie rurociągiem raz na lewo, raz na prawo, w celu ominięcia mnożących się przeszkód na jego drodze. Koszty wykonania rurociągu mogą wtedy wzrosnąć niebotycznie i mogą okazać się za duże nawet dla bogatego Nord Stream. Wydaje się, że Nord Stream nareszcie zrozumiał, w co się wpieprzył, ale duma i przyrodzone takim firmom, często nieuzasadnione poczucie optymizmu, nie pozwolą mu na wycofanie się ze szkodliwego pomysłu. W każdej chwili może im coś na przebiegu rury wybuchnąć, w każdej chwili może dojść do masowego uwolnienia gazów bojowych i co wtedy? Na wszystko wtedy będzie już za późno. Jak demon, wypuszczony z butelki, drzemiąca na dnie Bałtyku śmierć wymknie się, by sobie poszaleć.

Szymon Kazimierski
Tekst ukazał się w nr 11 (63) 20 czerwca 2008

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X