Maria Konopnicka w moim życiu Grób Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie (fot. Mirosław Marek Dederko)

Maria Konopnicka w moim życiu

Maria Konopnicka była córką Józefa Wasiłowskiego i Scholastyki z Turskich. Urodziła się w 1842 r. w Kaliszu, zmarła 8 października 1910 r. we Lwowie. Pochowana została na Cmentarzu Łyczakowskim, gdzie spoczywa do dnia dzisiejszego.

W 1854 r. zmarła matka Marii. Ojciec Marii był prawnikiem, obrońcą Prokuratorii Generalnej i patronem Trybunału Cywilnego, znawcą i miłośnikiem literatury. Wychowywał córki w tradycji chrześcijańskiej, bez kobiecego wpływu. Atmosfera powagi, żarliwego patriotyzmu i surowych nauk moralnych miała duży wpływ na Marię. Jednak przez niektórych zgryźliwych krytyków była niedoceniana, wręcz uznawana za poetkę kiczowatą. A jednak zna ją prawie każdy Polak, zwłaszcza starszego i średniego pokolenia. Bo któż nie czytał przepięknej bajki o „Krasnoludkach i sierotce Marysi”, któż nie zna Koszałka Opałka, któż nie śpiewał jej „Roty”?

Kiedy byłem w młodszych klasach szkoły podstawowej czytałem piękną książkę M. Konopnickiej „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, wiersze: „W piwnicznej izbie”, „A jak poszedł król na wojnę” oraz inne. Jakżeż ta książka była dla mnie bliska. Głęboko w pamięci zapadła mi scena, kiedy chłop w stodole na klepisku młócił cepem zboże, aż ziarna pryskały na podwórko. Wówczas krasnoludki zbierały te zdawałoby się już stracone ziarenka i nosiły biednemu chłopu, któremu brakowało mąki na chleb. Jako mały chłopiec z ojcem uczyłem się młócić cepem zboże, gdyż prosta słoma potrzebna była na pokrycie dachu. Szło mi to całkiem nieźle, ale kątem oka patrzyłem, czy za progiem stodoły nie zobaczę krasnoludka czekającego na pryskające za próg ziarno.

Czytając wiersz „Siwa gąska siwa” przypominałem sobie także moje przygody z gęśmi, które goniły mnie po podwórku. Dziwiłem się, że Marysia poradziła sobie ze swoimi gęśmi, które posłusznie szły na pastwisko. Zbierałem też zgubione przez gęsi piórka, tak jak robiła to Marysia, chociaż nie było to potrzebne. Ale ja nie chciałem, aby się marnowały.

Pamiętam wiersz „A jak poszedł król na wojnę”. Kiedy przeczytałem, że grób Stacha, który zginął na wojnie, jest gdzieś zapomniany w polu lub w lesie, to pasąc krowy pod czułczyckim lasem wypatrywałem, czy nie znajdę jakiegoś innego zapomnianego grobu.

Pamiętam wiersz „W piwnicznej izbie”. Wyobrażałem sobie los dziecka, które mieszkało w piwnicznej izbie, ciemnej, zawilgoconej, a matka nie miała co dać jeść choremu dziecku. Nie miałem wówczas gorszych niż dzisiaj warunków mieszkaniowych – był to dom drewniany kryty strzechą, w którym była jedna kuchnia, jeden pokój, jedna komora, piwnica, gdyż dom był stawiany w pośpiechu po pożarze. Ale wszędzie było czysto, sucho, ciepło, widno, było co jeść – nie chodziłem głodny. Byłem dumny, że mieszkam w lepszych warunkach niż chłopiec z wiersza, ale zastanawiałem się wówczas dlaczego jest taka nierówność. Myślałem wówczas, że nigdy nie zamieszkam w mieście, gdyż ja tutaj na wsi widzę to czego nie widzi miejskie dziecko: pola, lasy, łąki, zagaje. Widzę jak pługi rżną wiosną skiby, jak dzikie gęsi na ugór lecą, jak staw zarasta trzciną. Widzę zboża przetkane kwiatem kąkolu, gruszę, która rzuca cień chłodny, czuję woń chleba, widzę zająca który smyrga spod między, słyszę śpiew skowronka, itd. itd. Matka w mieście swojemu dziecku tylko o tym opowiadała, ja to widzę na co dzień. Jak do tej pory ciągle mieszkam na wsi i cieszę się z tego, co słyszę i widzę, a czego nie doświadcza człowiek mieszkający w mieście. Ale to wybór tych co mieszkają w mieście, mój także.

Grób Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie odwiedzałem kilkakrotnie, byli tam też inni sawiniacy, łącznie z Henryką Dederko, która namalowała jej portret i napisała o niej wiersz. Kiedy tam znaleźliśmy się po raz pierwszy, wszyscy przed cmentarzem zaopatrzyli się w kwiaty, aby złożyć je na grobie Marii Konopnickiej. Wszystkim przypomniało się, że w szkole podstawowej czytali jej wiersze i nowele, wszyscy także znali i nadal znają Rotę, (chociaż nie do końca), której autorką jest właśnie Maria Konopnicka. Napisała ją w 1908 roku wstrząśnięta prześladowaniem Polaków w zaborze pruskim, w tym buntem dzieci we Wrześni, które zmuszane były do uczenia się w języku niemieckim, w tym także religii. Do tego wiersza ułożył melodię Feliks Nowowiejski. Po odzyskaniu niepodległości zastanawiano się nawet, czy nie uznać tej pieśni za hymn państwowy. Uznano ją natomiast jako hymn Litwy Środkowej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Ligi Polskich Rodzin. Niejednokrotnie śpiewana była przy różnych oficjalnych uroczystościach przez mieszkańców naszego regionu. O jej popularności świadczy fakt powstania kilku wariantów tekstu. Przytaczam w tym miejscu jedną z wersji Roty:

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród.
Nie damy pogrześć mowy,
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy.
Nie damy, by nas gnębił wróg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie damy miana Polski zgnieść,
Nie pójdziem żywo w trumnę,
W Ojczyzny imię i w jej cześć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Maria Konopnicka przebywała jakiś czas na ziemi chełmskiej w okresie największego prześladowania unitów chełmskich przez rząd carski. Wstrząśnięta ich losem napisała wówczas:

Chełmie, miasto podparte nieszczęść swoich górą,
Jakżeś mi czarną w oczach pokryło się chmurą,
Kiedym żałości pełna i wstydu, i trwogi,
Jakbym w dom zadżumionych wchodziła w twe progi”.

Na cmentarzu Łyczakowskim byłem jeszcze kilkakrotnie. Grób jej wciąż pokryty jest świeżymi kwiatami, płonącymi zniczami, flagami narodowymi. Ja za pierwszym razem przekornie złożyłem kwiaty nie na grobie Marii Konopnickiej, lecz na grobie Bełzy, także wielkiego patrioty polskiego, wielkiego poety, autora wiersza „Kto ty jesteś…”. Ale to nie dlatego, abym nie lubił twórczości M. Konopnickiej, chciałem w ten sposób przypomnieć trochę zapomnianego poetę.

Potem zetknąłem się z Marią Konopnicką, kiedy przyszło mi uczyć w Szkole Podstawowej w Czułczycach. Przydzielona mi została 65 Drużyna Młodszoharcerska im. Marii Konopnickiej w Czułczycach. Jestem już ponad 20 lat na emeryturze. Nie wiem, czy ta drużyna istnieje nadal, czy nadal nosi imię wielkiej patriotki, poetki Marii Konopnickiej. Jedną z harcerek tej drużyny była Małgorzata Kloc, obecnie Misiura – dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Bukowie Wielkiej. Małgorzata Misiura z domu Kloc, mieszkanka Sajczyc, była moją uczennicą, była także zastępcą drużynowego 65 Drużyny Młodszoharcerskiej im. M. Konopnickiej istniejącej przy tejże szkole, jest absolwentką Szkoły Podstawowej w Czułczycach. Czyżby to zbieg okoliczności?

Na szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej umieszczono aż trzy tablice:

Feliks Grzyb/„Lis”/ bohaterski żołnierz BCH – AK / z Bukowy Dużej, zabity przez / gestapo niemieckie w lesie/ sawińskim, dn. 22.06.1943 r.,/ w wieku 22 lat. / Cześć Jego pamięci / Rodziona i Bukowiacy / Bukowa Wielka, dn.28.05.2017 r. / Staraniem: M. Misiury i B. Błaszczuka//

NADANIE IMIENIA / „MARII KONOPNICKIEJ” / SZKOLE PODSTAWOWEJ w BUKOWIE WIELKIEJ / 100 – LECIE ZAŁOŻENIA SZKOŁY / Fundator: Społeczność szkolna i mieszkańcy Bukowy Wielkiej / Bukowa Wielka 06.10.2011 r.//

BUDOWA SZKOŁY PODSTAWOWEJ / W BUKOWIE WIELKIEJ / WYKONANA W LATACH 1997–1999 / ZOSTAŁA WSPARTA FINANSOWO PRZEZ FUNDACJĘ WSPÓŁPRACY / POLSKO-NIEMIECKIEJ ZE ŚRODKÓW / REPUBLIKI FEDERALNEJ NIEMIEC // DIESER BAU WURDE VON DER / STIFTUNG FÜR DEUTSCH-POLNISCHE / ZUSAMMENARBEIT AUS MITTELN / DER BUNDESREPUBLIK DEUTSCHLAND / FINANZIELL UNTERSTÜTZT / B UKOWA WIELKA 5.X.1999.

Czy te tablice mają coś ze sobą wspólnego? Tablicę, poświęconą Feliksowi Grzybowi, pochowanemu na cmentarzu w Sawinie, którego w lesie zabili w czasie II wojny światowej niemieccy okupanci, oraz tablicę poświęconą Marii Konopnickiej, która oburzała się prześladowaniami Polaków przez pruskiego zaborcę, podsumowuje trzecia z kolei tablica, z której dowiadujemy się, że Republika Federalna Niemiec, która jest historycznym spadkobiercą prześladowania dzieci z Wrześni i wszystkich Polaków w zaborze pruskim, finansowo wsparła budowę szkoły w Bukowie Wielkiej. Dopiero potem szkole tej nadano imię Marii Konopnickiej.

Mirosław Marek Dederko
Czułczyce gmina Sawin, Polska
Tekst ukazał się w nr 13 (329) 16-29 lipca 2019

Na Łyczakowie spoczywa…
życie wierszem
opisane

jak w oktawie muzycznej
kluczem
troski
otwiera
dziecinny głos

radością
poi wszystko
co sielskie

kraj – ojców
ziarnem
owocem bogaty
połyskiem skiby
jak sierp żniwiarza

poezja trwałym śladem
wykutej myśli
to antykwaryczny
książkowy pomnik
nieprzemijania

Henryka Dederko
Czułczyce, Polska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X