Lwów antyczny. Część 1 Lwów. Kamienica Pillerów na skrzyżowaniu Łyczakowskiej i Wynnyczenki, dawnej Czarneckiego. Figury na attyce kamienicy Pillerów z centralną postacią Ateny, dłuta J. Schimsera

Lwów antyczny. Część 1

Rozmowa Anny Gordijewskiej z Mariuszem Olbromskim, literatem i muzealnikiem, animatorem działań kulturalnych.

Rozmawiamy na wiele tematów, a jest Pan z wykształcenia polonistą i filologiem klasycznym, więc znawcą kultury antycznej. Może i temu zagadnieniu poświęćmy naszą rozmowę. Czy kultura starożytnej Grecji i Rzymu jest obecna we Lwowie?
Jak najbardziej, dla mnie jest to bardzo czytelne. Świadczy o tym, że miasto od wieków jest mocno zakorzenione w kulturze zachodnioeuropejskiej, której kolebką – jak wiadomo – była starożytna Grecja i Rzym. Lwów bez wątpienia należy do tego kręgu kulturowego. Bardzo widoczne jest to – już na pierwszy rzut oka – w rzeźbie, architekturze, czy malarstwie. Przy czym, co ważne, często jest to czytelne w dziełach najwyższej próby artystycznej. Są to prace przede wszystkim polskich artystów, ale też wielu europejskich. A gdyby głębiej na to zakorzenienie Lwowa jeszcze spojrzeć – to także widać je w znakomitych osiągnięciach w zakresie badań naukowych nad kulturą antyczną, w świetnych dziełach literackich. Lwów potrafił z dziedzictwa kultury antycznej twórczo czerpać. Antyk wkroczył do miasta w okresie renesansu, epoki która jak wiadomo, odkryła kulturę dawnej Grecji i Rzymu na nowo. Wielu mieszkańców miasta podróżowało wówczas nad Morze Śródziemne, do stolicy Italii, do Aten, innych miast i miejsc. Przywozili ze sobą zachwyt pięknem krajobrazów, architekturą, rzeźbą, stamtąd czerpiąc różne inspiracje artystyczne i nie tylko. Okres renesansu był dla miasta wyjątkowo szczęśliwy, Rzeczypospolita rozwijała się świetnie, przez Lwów wiódł wielki i ważny międzynarodowy szlak handlowy. Na kupiectwie i rzemiośle bogacili się mieszczanie, dochodząc czasem do wielkich fortun. Zamożni patrycjusze kształcili się często w Padwie i Bolonii, starali się później we Lwowie stylem i poziomem życia dorównać mieszkańcom Italii. W grodzie osiadali kupcy wołoscy, greccy, ormiańscy, włoscy, inni. Budowali kamienice w stylu renesansowym, otaczali się sztuką nawiązującą do antyku. Od XVI wieku antyk we Lwowie zawierał sojusz z każdym nowym stuleciem.

Lwów. Kamienica Pillerów na skrzyżowaniu Łyczakowskiej i Wynnyczenki, dawnej Czarneckiego.

Może proszę podać kilka przykładów inspiracji kulturą i sztuką antyczną…
Jest ich wiele, trudno choćby wymienić te najbardziej znane. Już kiedy stanie się w centrum miasta, na rogach Rynku, od razu rzucają się w oczy rzeźby o tematyce mitologicznej przypuszczalnie według projektu Hartmana Witwera lub Schimsera. To okazałe studnie-fontanny z początku XIX wieku. Neptun podnosi harpun, jego żona Amfitryta, bogini mórz, czuwa nieopodal. Diana zaprasza na łowy. Piękny Adonis, umiłowany Afrodyty, wyłania się z podziemi, może aby zobaczyć Lwów. Dalej, gdy się pójdzie wzdłuż pierzei rynku, po ulicach i uliczkach starówki na fasadach kamieniec witają liczne płaskorzeźby o tematyce mitologicznej i antycznej. W kamienicy królewskiej, na dziedzińcu, widzimy rzędy białych kolumn – twórczy i piękny sojusz kultury antycznej z renesansem. Każdego kto odwiedza katedrę łacińską zachwyci renesansowa kaplica Kampianów, która jest najpiękniejszą i najcenniejszą z kaplic w tej świątyni, posiada bogaty wystrój rzeźbiarski wykonany z barwnego marmuru i alabastru. Na Cmentarzu Łyczakowskim budzi zadumę wiele antykizujących rzeźb przedstawiających Thanatosa, boga śmierci. Często już w wersji chrześcijańskiej ze skrzydłami jako Anioła Śmierci. Bogate, bo liczące 58 tys. eksponatów zbiory Lwowskiej Galerii Sztuki obejmują dzieła sztuki już od czasów starożytnych. Zainteresowanie antykiem widać też w dziełach malarskich, między innymi w twórczości Jana Styki i Henryka Siemiradzkiego. Jan Styka, który tworzył przez wiele lat we Lwowie, gdzie miał dom i pracownie malarską, znany jest przede wszystkim jako współautor „Panoramy Racławickiej”, wielu innych obrazów o tematyce batalistycznej i religijnej. Warto jednak pamiętać, że namalował on też piękne obrazy-ilustracje do Iliady i Odysei Homera, a także do Quo vadis Henryka Sienkiewicza, arcydzieła, którego akcja – jak wiadomo – rozgrywa się w starożytnym Rzymie.

A dla Pana osobiście jakie dzieło związane z mitologią grecką we Lwowie jest najbardziej przejmujące?
Najbardziej sławna kurtyna według projektu Henryka Siemiradzkiego, Sąd Apollona nad muzami w Teatrze Wielkim Opery i Baletu. Opiekun Muz – Apollon sądzi muzy, także poezji i literatury. W jakiś sensie – tak to za każdym razem odczytuję, gdy tam jestem – jest to metaforyczny sąd nad każdym pisarzem, z pytaniem Apollona „Co uczyniłeś swym piórem dla Lwowa?”. Pytanie było kierowane dawniej do pisarzy, ale nie straciło nic ze swej aktualności. Ten sąd trwa z każdą odsłoną nowego tygodnia, miesiąca, roku. Gmach teatru – jak wiadomo ma charakter eklektyczny – ale warto wspomnieć, że projektant Zygmunt Gorgolewski, nieprzypadkowo gmach upiększył kolumnami greckimi w trzech podstawowych porządkach: doryckim, jońskim, korynckim. Wnętrze też zdobią antykizujące rzeźby alegoryczne przedstawiające Poezję i Muzykę, Komedię i Tragedię autorstwa Stanisława Wójcika.

Kurtyna według projektu Henryka Siemiradzkiego, Sąd Apollona nad muzami w Teatrze Wielkim Opery i Baletu we Lwowie

Dawniej wiele mieszkań lwowskich miało na wyposażeniu też szereg dzieł antykizujących, gromadzono je z upodobaniem. Oczywiście były różnej wartości artystycznej. Często określenie „rzemiosło artystyczne” było w odniesieniu do nich dużą przesadą. Jeszcze dzisiaj czasem można je spotkać na targach staroci, choćby w pobliżu gmachu Teatru Opery i Baletu.

No dobrze, a jakie są dzieje badań naukowych we Lwowie nad literacką kulturą antyczną?
W tym zakresie miasto rzeczywiście zapisało się w dzieje nauki europejskiej złotymi zgłoskami. We Lwowie pod koniec XIX wieku i w okresie dwudziestolecia międzywojennego wykształciło się, a potem twórczo pracowało na uniwersytecie oraz w gimnazjach Lwowa i okolicznych miast, wielu wybitnych filologów klasycznych, badaczy, tłumaczy i popularyzatorów antyku. Później, część z nich, która zdołała przetrwać kataklizm II wojny światowej, przeniosła się w głąb kraju i już po wojnie przyczyniła się do kontynuacji badań nad literaturą starogrecką i rzymską w Polsce, szczególnie w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Dzieje filologii klasycznej we Lwowie to bardzo chlubna karta naszej nauki.

Rynek. Fontanna studnia z posągiem Amfitryty, dłuta Hartmana Witwera, ok. 1800

Kto należał do tej plejady znawców kultury starożytnej?
Pierwszą taką postacią był Ludwik Ćwikliński, który od 1876 roku został profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie wykładał filologię klasyczną, archeologię i historię starożytną. Później kierował Katedrą Filologii Klasycznej. Następnie był dwukrotnie dziekanem Wydziału Filozoficznego, prorektorem, a nawet rektorem Uniwersytetu Lwowskiego. Udzielał się społecznie, pełnił funkcję prezesa Towarzystwa Kursów Akademickich dla Kobiet. W pracy naukowej zajmował się historiografią i poezją grecką oraz literaturą polsko-łacińską. Przygotował, między innymi, pierwsze kompletne wydanie dzieł Klemensa Janickiego, poety polsko-łacińskiego. Zajmował się dziełami Tukidydesa, badał przekłady Homera. Przez dwa lata prowadził też badania archeologiczne we Włoszech i Grecji. Od 1894 roku redagował czasopismo Eos, poświęcone kulturze antycznej, które ukazuje się do dziś w Polsce.

Rynek. Fontanna studnia z posągiem Neptuna dłuta Hartmana Witwera, ok. 1800

A kto jeszcze?
Trzeba o nich wspomnieć bardzo lapidarnie, choć o dokonaniach każdego z nich można by prowadzić osobną i długą rozmowę. Do tej plejady należeli profesorowie: Marian Auerbach, lwowianin, polski filolog klasyczny żydowskiego pochodzenia. W czasie II wojny światowej został zamordowany przez gestapo w rodzinnym mieście. Był, między innymi, autorem wydanego po raz pierwszy w 1935 roku i później wielokrotnie wznawianego świetnego podręcznika akademickiego Gramatyka grecka, z którego uczyłem się greki w czasie swoich studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Auerbach zdobył dużą popularność aktywnością wśród młodzieży szkolnej i akademickiej, w szczególności propagowaniem antyku. Pisał poczytne artykuły publikowane na łamach lwowskiego czasopisma Filomata, poświęconego kulturze antycznej.

Inną bardzo ciekawą postacią był prof. Ryszard Gansiniec, który nie pochodził ze Lwowa, ale od 1920 roku został kierownikiem I Katedry Filologii Klasycznej oraz profesorem zwyczajnym. W latach 1930–1939 był właścicielem prywatnej drukarni we Lwowie. Przez okres dwudziestolecia prowadził na uniwersytecie wykłady z hellenistyki, religioznawstwa, dziejów humanistyki polskiej, historii literatury łacińskiej i greckiej. W czasie okupacji pracował jako murarz i urzędnik w Chłodni Lwowskiej, później był przesłuchiwany przez sowietów na temat rzekomej współpracy z Niemcami i w więzieniu przesiedział do końca wojny. W 1946 opuścił Lwów w jednym z ostatnich transportów i trafił do Wrocławia.

Z kolei prof. Jerzy Kowalski, urodził się i kształcił w Krakowie, ale od 1920 otrzymał nominację na profesora nadzwyczajnego we Lwowie i objął III Katedrę Filologii Klasycznej. Później został profesorem zwyczajnym. Odbył w okresie międzywojennym liczne podróże naukowe do Włoch i Grecji. Przez kilka lat pełnił na uczelni funkcję dziekana Wydziału Humanistycznego. Początek II wojny światowej spędził we Lwowie, prowadząc z żoną oraz innym profesorem filologii klasycznej Jerzym Manteufflem, herbaciarnię. Pod koniec wojny wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i badał życie oraz działalność św. Augustyna, następnie przeniósł się do Wrocławia. W 1945 objął tam I Katedrę Filologii Klasycznej Uniwersytetu był jednym z organizatorów Wydziału Humanistycznego oraz Instytutu Filologii Klasycznej tej uczelni. Był nawet przez jakiś czas prorektorem uczelni. Zainteresowania Jerzego Kowalskiego obejmowały retorykę grecką, archeologię starożytnej Grecji, mitologię i etnografię antyczną, historię i geografię starożytną. Badał wczesne prace Plutarcha, a także Sielanki Wergiliusza, Chmury Arystofanesa i Wyznania św. Augustyna.

Wielkim popularyzatorem antyku był Jan Parandowski.
Tak, wśród tych znakomitości gwiazdą pierwszej wielkości stał się Jan Parandowski. Urodził się w 1895 roku we Lwowie i temu miastu zawdzięczał w pełni swą formację intelektualną. Ukończył IV Gimnazjum, a w 1913 roku rozpoczął studia na uniwersytecie na wydziale filozoficznym, które przerwała wojna. Po wojnie kontynuował studia i w 1923 uzyskał we Lwowie magisterium z filologii klasycznej i archeologii. W latach 1922–1924 był kierownikiem literackim w sławnym wydawnictwie Alfreda Altenberga, w którym zorganizował serię przekładów z literatur klasycznych oraz serię Wielcy pisarze. Współpracował z wieloma dziennikami lwowskimi. W latach 1924–1926 podróżował do Grecji i Włoch. Na dziesięć lat przed wybuchem II wojny światowej wyjechał do stolicy i wkrótce stał się tam jedną z czołowych postaci świata kultury.

Rynek. Fontanna studnia z posągiem Adonisa, dłuta Hartmana Witwera, ok. 1800

Jakie były jego sukcesy w promowaniu kultury antycznej?
Był pisarzem, eseistą, tłumaczem, przede wszystkim erudycyjnym znawcą i popularyzatorem kultury i literatury starożytnej. Wielką popularność przyniosła mu wielokrotnie wznawiana Mitologia, po raz pierwszy wydana w 1924. Wznawiana także po wojnie w dużych nakładach. W 1936 roku w Berlinie za książkę „Dysk olimpijski” o igrzyskach antycznych otrzymał brązowy medal w Olimpijskim Konkursie Sztuki i Literatury w czasie Letnich Igrzysk Olimpijskich. W 1937 otrzymał Złoty Wawrzyn Akademicki Polskiej Akademii Literatury za wybitną twórczość literacką. Miał już wtedy w swoim dorobku takie popularne książki o antyku jak, np.: Wojna trojańska, Przygody Odyseusza, Eros na Olimpie. W zakresie prac translatorskich najcenniejsze są jego powojenne przekłady Wojny domowej Juliusza Cezara, a także wspaniały przekład prozą „Odysei” Homera, który czyta się dziś jak dobrą powieść. Warto wspomnieć, że akcja jego jednej z przedwojennych powieści, wydanej po raz pierwszy w 1936 roku „Niebo w płomieniach” toczy się we Lwowie. Książka w swoim czasie wzbudziła mocne polemiki, ale ja ją cenię przede wszystkim za piękne opisy przedwojennego Lwowa. Po wojnie Jan Parandowski jakiś czas wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, wznowił działalność jako prezes prestiżowego polskiego PEN Clubu, którą to funkcję sprawował już przed wojną. Współpracował z miesięcznikiem Twórczość. Cieszył się zasłużonym uznaniem, bardzo wysoko ceniono jego twórczość, czego dowodem jest fakt, że był dwukrotnie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Mam wrażenie, że to wszystko co o nim mówię – to za mało. Jan Parandowski należy do plejady najwybitniejszych naszych pisarzy XX wieku, poczytność jego książek przez dziesiątki lat była rzeczywiście wielka i chyba nikt lepiej niż on nie przyczynił się w takim stopniu do popularyzacji antyku w Polsce.

Oczywiście, wspominam zaledwie o kilku postaciach. A iluż było świetnych profesorów w gimnazjach i liceach we Lwowie i pobliskich miastach. To był cały ruch umysłowy i kulturowy.

Czy w związku z rozwojem badań filologicznych przed wojną rosło też zainteresowanie społeczeństwa we Lwowie antykiem? Czy zaczęły się ukazywać książki naukowe, tłumaczenia, a może także periodyki poświęcone kulturze antycznej?
W okresie międzywojennym w dość krótkim czasie powstała cała biblioteka prac poświęcona kulturze antycznej. Zupełnym fenomenem było to, że ukazywało się naraz kilka czasopism poświęconych antykowi. Tego nie było w żadnym innym mieście. Od 1927 do 1934 roku publikowano Kwartalnik Klasyczny – w którym czytelnicy znajdowali prace z zakresu filologii klasycznej, historii i kultury antyku. Jego kontynuacją był wydawany od 1935 roku do wybuchu wojny Przegląd Klasyczny – również kwartalnik. Niestrudzonym redaktorem naczelnym obu wydawnictw był wspomniany prof. Ryszard Ganszyniec. Oprócz tego od 1894 roku ukazywało się wspomniane czasopismo Eos, a także od 1929 roku kwartalnik Filomata. Czyli w jednym mieście kilka czasopism. To nic, że nakłady ich były niewielkie. Ale były jednak dostępne w lwowskich księgarniach, kioskach, rozchodziły się po okolicy, po Polsce.

Rynek. Fontanna studnia z posągiem Diany, dłuta Hartmana Witwera, ok. 1800

Czy oprócz badań nad literaturą starożytną prowadzono też badania nad filozofią starożytną i dokonywano przekładów dzieł starożytnych? Czy prowadzono badania archeologiczne? A przede wszystkim jakie odzwierciedlenie ma kultura antyczna w polskiej literaturze, która powstawała we Lwowie i w pobliskich miastach w ciągu wieków?
Zadała pani kilka pytań. To tematy bardzo ciekawe, a zarazem wymagające trochę obszerniejszych komentarzy. Nie da się na te pytania odpowiedzieć krótko. Może więc pozostawmy je na drugą część naszego dialogu o „Lwowie antycznym”?

Dobrze, to ciekawe zagadnienia. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Gordijewska
Tekst ukazał się w nr 7-8 (347-348), 27 kwietnia – 14 maja 2020

Anna Gordijewska. Polka, urodzona we Lwowie. Absolwentka polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Ukończyła wydział dziennikarstwa w Lwowskiej Akademii Drukarstwa. W latach 1995-1997 Podyplomowe Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa na KUL. Prowadziła programy w polskim "Radiu Lwów". Nadawała korespondencje radiowe o tematyce lwowskiej i kresowej współpracując z rozgłośniami w Polsce i za granicą. Od 2013 roku redaktor - prasa, radio, TV - w Kurierze Galicyjskim, reżyser filmów dokumentalnych "Studio Lwów" Kuriera Galicyjskiego. Od września 2019 roku pracuje w programie dla TVP Polonia "Studio Lwów". Otrzymała nagrody: Odznaka "Zasłużony dla Kultury Polskiej", 2007 r ., Złoty Krzyż Zasługi, 2018 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X