Leokadio, nastaw radio

Leokadio, nastaw radio

Miałem pecha. Urodziłem się trochę za późno i przez to nigdy nie widziałem przedwojennej Polski.

Jak wiadomo nieszczęścia chodzą parami i dlatego, jako kontynuację tego pierwszego pecha można uznać fakt, że przyszło mi mieszkać w Polsce Ludowej. Polska Ludowa utworzona była dla ludu. Lud zachowywał się w Polsce Ludowej jak w swoim prywatnym folwarku, szarogęsił się, robił wszystko, co mu tylko przyszło do głowy, decydował o wszystkim, albo pozwalał na coś, albo czegoś zabraniał.

Lud twierdził, że w Polsce przedwojennej cierpiał straszliwie i niezasłużenie. Musiało coś być na rzeczy, bo faktycznie, w wypowiedziach i w zachowaniu się ludu widać było wyraźnie objawy kompleksu w stosunku do Polski przedwojennej. Lud najchętniej wykreśliłby z pamięci tą przedwojenną Polskę, nie pozwolił o niej powiedzieć nawet słowa, ale czasami, zmuszony okolicznościami, sam decydował się na jakiś tam jej opis. W takich niechcianych opisach lud ukazywał przedwojenną Polskę jako nędzę, wiochę, „domek z kart”, karykaturę państwa, które tak naprawdę zaczęło żyć dopiero od czasu ogłoszenia Manifestu Lipcowego z dnia 22 lipca 1944 roku. Równie wytwornie i w tym samym stylu przedstawiane było: Wojsko Polskie, osiągnięcia polskiego przemysłu, polskiej gospodarki i techniki.

Z czasem, z takich opisów powstawał spójny i logiczny obraz kraju głupiego i wstrętnego, którym nie powinno się było zajmować, i o którym najlepiej było od razu zapomnieć. Harmonię tego obrazu psuło tylko maniackie nastawienie osób starszych, którzy z uporem dowodzili, że wszystko, co przedwojenne, było tysiąc razy lepsze niż to obecne, a to obecne to lipa, śmieć i mydlenie oczu.

Przed wojną w Polsce była telewizja
Na pierwszy rzut oka opowiadania dorosłych trudno było zweryfikować, bo przez naszą okolicę przetoczyły się w międzyczasie dwa walce parowe: najpierw niemiecki z zachodu na wschód, a później ruski ze wschodu na zachód, i jak to parowe walce, nie pozostawiły za sobą z przedwojennej Polski zbyt wiele.

Wesoła Lwowska Fala. Tońko i Szczepko (Fot. nawolyniu.pl)

Warszawa była sproszkowana. Dosłownie. Bezludna i sproszkowana. Ogromna kupa gruzów. Ale tam, ogromna! – Gigantyczna kupa gruzów!! Wyschniętych, wypalonych i już porastających krzakami. Gdy się patrzyło na podziurawionego trupa gmachu Prudentialu, kiedyś dumę Warszawy, wysoki na 66 metrów i 17 to piętrowy „drapacz chmur”, trudno było domyślić się, że przed wojną stanowił on podstawę do zainstalowania na jego dachu anteny dla pierwszej w Polsce stacji telewizyjnej.

Wiadomość, że przed wojną Polska już posiadała telewizję, na niektórych z Państwa może podziałać wstrząsająco, bo nie pasuje do wpajanego nam przez ludową propagandę obrazu Polski siermiężnej i głupiej. A ona przed wojną nie była ani
siermiężna, ani głupia. W roku 1922, by uniezależnić się od niemieckiego, przewrotnego Gdańska, Sejm uchwala zbudowanie nowego, polskiego portu w Gdyni. W roku 1923, na bezludnych plażach pod maleńką wioską Gdynia, pod przyszłe miasto wmurowano pierwszy kamień węgielny.

Już w roku 1926, a więc, po zaledwie trzech latach budowy, Gdynia otrzymuje prawa miejskie, zaś w roku 1933, pokonawszy Gdańsk, staje się największym portem na Bałtyku. Proszę mi pokazać inne państwo, które potrafiłoby dokonać podobnego wyczynu. A proszę pamiętać, że Gdynia nie była bynajmniej tylko całkowicie nowym miastem, ale też całkowicie nowym portem handlowym i całkowicie nowym portem wojennym i całkowicie nowym, ogromnym węzłem kolejowym. To właśnie te elementy były istotą inwestycji, przy których samo miasto Gdynia powstawało niejako przy okazji.

Stacja nadawcza Polskiego Radia, budowana na Forcie Mokotowskim. Rok 1926 (Fot. historiaradia.neostrada.pl)

Stanisławowianin – milionowym abonentem Polskiego Radia
Pod koniec roku 1938 pan Czesław Nowak ze Stanisławowa został MILIONOWYM abonentem Polskiego Radia. Na milionowego abonenta firma Polskie Radio, a z nim i cała Polska, oczekiwało już od pewnego czasu, nie wiedząc oczywiście, kim będzie „milioner” i gdzie będzie zarejestrowany.

Sukces, jaki osiągnęło Polskie Radio, zdobywając milionowego abonenta, można traktować w kategoriach sportowych, ale świadczy on o wielu jeszcze innych sprawach. Świadczy, więc przede wszystkim o tym, że w Polsce istniało już wtedy milion odbiorników radiowych. Daje to przynajmniej cztery, lub pięć milionów radiosłuchaczy. Kilka milionów radiosłuchaczy na tyle zainteresowanych programem Polskiego Radia, że godzących się na płacenie za korzystanie z tego programu niemałych pieniędzy

Mamy, więc poważne świadectwo mówiące o tym, że program Polskiego Radia podobał się. że był dobry. Przykuwał uwagę całego kraju. Inaczej nikt by nie oczekiwał z takim napięciem na milionowego abonenta. A przecież oczekiwała na niego cała Polska. Bo wspólne słuchanie programu radiowego ogromnie łączyło, integrowało polskie społeczeństwo. Radio było nie tylko środkiem informacji, ale może jeszcze bardziej, niż środkiem informacji stawało się nośnikiem polskiej kultury, docierającym do miejsc dotychczas tradycyjnie dla polskiej kultury niedostępnych.

Programy Polskiego Radia przygotowywali najlepsi pisarze. Najlepsi aktorzy odtwarzali je potem w radiowym studio. Na antenę szedł program wyśmienity i ambitny.

Historia Polskiego Radia
Pierwszy w Polsce, próbny jeszcze program radiowy, nadano z Warszawy 1 lutego 1925 roku.

18 sierpnia 1925 powstaje spółka o nazwie Polskie Radio. 18 kwietnia 1926 o godzinie 17,00 Polskie Radio rozpoczyna regularną emisję polskiego programu radiowego.

18 kwietnia 1926 roku, godzina 17,00. Spikerka, pani Halina Sztompkówna zapowiada pierwszą audycję Polskiego Radia (Fot. historiaradia.neostrada.pl)

Pierwszy na świecie, regularny program radiowy wprowadziły (a jakże!) – Stany Zjednoczone. Wyprzedziły one w tym Polskę o niespełna 6 lat. Tylko, że Amerykanie eksperymentowali sobie z radiem już od roku 1906. I trwało to poprzez rok 1909, kiedy rozpoczęli radiową łączność ze statkami na morzu.

W tym czasie, gdy Polska jeszcze nie istniała jako państwo, Amerykanie przez dziesięciolecia nabierali doświadczenia i doskonalili swoją fachowość. Na koniec okazało się, że wyprzedzili Polaków zaledwie o 6 lat!

Podobnie było z programem telewizyjnym. Amerykanie wyprzedzili w tym Polaków o niecałe 5 lat.

Amerykanom nikt państwa nie rozwalił. Rozwijali się swobodnie i na całym świecie widać było ich sukcesy, które teraz dają Ameryce status supermocarstwa. Nie mieliśmy takiego szczęścia. Polska we wrześniu 1939 została zabita, a ślady po jej istnieniu zostały starannie zatarte.

Pierwszy nadajnik Polskiego Radia o mocy 1,5 KW znajdował się w Warszawie, na terenie Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego przy ulicy Narbutta 26, ale dynamicznie rozwijającemu się Polskiemu Radiu taki nadajnik nie wystarczał. Na Forcie Mokotowskim (Racławicka 99), powstaje, więc stacja nadawcza o mocy 10 KW. Antenę dźwigają dwa stalowe maszty o wysokości 75 metrów. Po modyfikacjach nadajnik osiąga moc 12 KW. 2 stycznia 1927 Polskie Radio nadaje już z Fortu Mokotowskiego.

Przed mikrofonem Polskiego Radia Marszałek Józef Piłsudski z córeczkami: Wandzią i Jagódką. Rok 1926 (Fot. historiaradia.neostrada.pl)

Powstają nowe stacje nadawcze
Od września 1930 rusza budowa stacji nadawczej w Raszynie. Takiej stacji nie ma nikt! Najwyższa antena na świecie!! Gigantyczne maszty, każdy wysoki na 200 metrów trzymają antenę oddalone od siebie o 280 metrów! Przewidywana moc nadawania 120 KW! Najsilniejsza w Europie! Raszyn zaczyna nadawać regularny program od 14 lutego 1931. Pełną moc uzyskuje 24 maja 1931 roku. Stacja jest całkowicie wykonana w Polsce. Z polskich materiałów i rękami polskich robotników. Stalowe maszty wykonano w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu. Jedynie urządzenia radiowe sprowadzono z angielskiej firmy Marconi. Bynajmniej nie dlatego, że były w Polsce nie do wykonania, a dla zaoszczędzenia czasu nad próbami z nową konstrukcją i dla atrakcyjnej ceny. Radiowe urządzenia nadawcze były, bowiem elementem angielskiej pożyczki bankowej.

Taka potężna radiostacja nie była bynajmniej przejawem polskiej megalomanii. Była próbą powiększenia zasięgu polskiego radia. Polska była wtedy krajem ogromnym. Dzięki takiej radiostacji Warszawę słyszało się w całej Polsce. Polskie statki pasażerskie i handlowe mogły słuchać Warszawy na morzach i oceanach.

Ale powstają następne stacje nadawcze. Kraków – luty 1927. Poznań – kwiecień 1927. Katowice – grudzień 1927. Wilno – styczeń 1928. Lwów – styczeń 1930. Toruń – styczeń 1935. Warszawa Druga – 1 marca 1937. Baranowicze – 1 lipca 1938. I wreszcie Łuck. Łuck, który nie odezwał się nigdy. Prace montażowe radiostacji i prace przy programie kontrolnym przerwał w Łucku wybuch wojny.

Każda z lokalnych rozgłośni starała się być najbardziej lubianą stacją radiową i trwała ta rywalizacja do czasu, kiedy to przyszedł nokautujący wszystko program ze Lwowa.

Wesoła Lwowska Fala
16 lipca 1933 roku rusza, nadawana na całą Polskę – Wesoła Lwowska Fala. W godzinach emisji Fali w całej Polsce przerywano pracę! Pustoszały ulice miast! Służące przypalały gotowane obiady! Nikt nie zajmował się dziećmi! Mógłby to być bardzo niebezpieczny czas dla obywateli naszego kraju, jako że Policja Państwowa, słuchając Fali była chyba nieco mniej czujna…, ale w tym samym czasie Fali słuchali również złodzieje!

Duet lwowskich gawędziarzy: Szczepko i Tońko, czyli panowie Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger podbili szturmem całą Polskę. Trzeba wiedzieć, że Lwów był wtedy miastem, w którym nawet profesor Uniwersytetu, gdy było trzeba, potrafił posłużyć się takim bałakiem, że słuchaczowi robiło się słabo z wrażenia. Nic, więc dziwnego, że również Szczepko i Tońko, na co dzień inżynier i adwokat, po mistrzowsku posługiwali się tym językiem lwowskich batiarów, a cała Polska kwiczała z zachwytu słuchając ich dialogu. Trwało to tak aż do września1939, a potem się skończyło. Wszystko się wtedy skończyło. Wiadomo jak.

Stół kontrolny kierownika stacji Polskiego Radia w Raszynie w latach 30-tych XX wieku (Fot. historiaradia.neostrada.pl)

Produkcja odbiorników radiowych
Równolegle do nowopowstających stacji nadawczych, w całej Polsce powstają wytwórnie odbiorników radiowych. W Warszawie, Poznaniu, Krakowie i Katowicach. Chcąc przedstawić Państwu szczegółową listę wytwórni i asortymentu radioodbiorników, jakie te wytwórnie produkowały musiałbym napisać książkę.

Powiem może tylko to, że każda wytwórnia bardzo starannie dbała o wszystkich potencjalnych nabywców. Produkowano proste, tanie, kryształkowe radioodbiorniki na słuchawki, jedno, lub dwuzakresowe odbiorniki lampowe, ale także drogie radia o zasięgu światowym. O jednej wytwórni będę musiał opowiedzieć nieco więcej, bo też była to wytwórnia niezwykła. „Elektrit” z Wilna!

W roku 1925 na ulicy Wileńskiej 24 w Wilnie, był tylko sklep z zagranicznymi radioodbiornikami, na zapleczu którego znajdował się warsztat naprawczy obsługujący sklepowych klientów. Firma nazywała się „Elektrit”. Od roku1927 firma zaczyna produkować radioodbiorniki, początkowo małe i tanie, ale już wtedy wyróżniające się doskonałą jakością i nadzwyczajną precyzją wykonania. Już niedługo powstaje (ul. Szeptyckiego) poważna fabryka z własną elektrownią, stolarnią, montownią i działem mechanicznym. W roku 1936 fabryka wypuszcza 54 000 radioodbiorników! O najdroższe z nich klienci zabijają się nie tylko w Polsce, ale również we Wiedniu, Paryżu i Berlinie. Dźwięk odbiorników „Elektritu” nie jest podobny do innych, choćby najdroższych produktów zagranicznych.

Grafika propagandowa popularyzująca audycje Polskiego Radia (Fot. historiaradia.neostrada.pl)Tajemnica firmy tkwi w drewnianych skrzynkach, wykonanych precyzyjnie i wykwintnie, ale nie tylko! Każda skrzynka zaprojektowana jest jak skrzypce Stradivariusa. To dlatego żadne inne radio nie miało takiego głosu jak „Elektrit”!

Po upadku Polski fabrykę przejmują Rosjanie. Wywożą wszystko. Gotowe wyroby, części leżące w magazynach, a także maszyny i ludzi. Wyłapują wszystkich pracowników przedwojennego „Elektritu” i wywożą ich do Mińska. W zamian za to, po wojnie, zradiofonizują nam Polskę po swojemu. Przy pomocy prymitywnych głośników radiowęzłowych popularnie nazywanych w Polsce „kołchoźnikami”.

30 września 1939 władze niemieckie nakazały Polakom, pod groźbą rozstrzelania, konfiskatę wszelkich radioodbiorników, jakie dotychczas posiadali. Słuchanie radia stało się przestępstwem podlegającym karze śmierci.

Gdy dzisiaj będziecie oglądać fotografie ślicznych radioodbiorników wileńskiego „Elektritu”, pamiętajcie Państwo o tym, że atak na Polskę w roku 1939 nie był przypadkowy. Koniec lat trzydziestych to czas niesłychanego rozwoju Polski. Polska szła do góry jak kosmiczna rakieta. Jeszcze w czasie pokoju Adolf Hitler miał podobno powiedzieć do swoich ministrów: „Jeżeli nie zaatakujemy Polski do roku 1942, nie pokonamy jej już nigdy”.

Szymon Kazimierski
Tekst ukazał się w nr 4 (46) 30 września 2007 roku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X