Kustosz straconego skarbu

Kustosz straconego skarbu

Hiromantka Michalina Widmanowa z Brzeżan wróży młodemu gimnazjaliście Rydzowi wielką karierę wojskową. Rysunek Marka Szyszko (podobizna autora rysunku w lewym górnym rogu obrazu) (ilustracje z książki)Po kolejnym zanurzeniu do Kresowej Atlantydy staniemy w trzecim mieście Galicji czyli Stanisławowie. Czy ktoś tam pamięta o wybitnym burmistrzu Ignacym Kamińskim, który po strasznej pożodze 1868 roku odbudował gród Rewery i przez 18 lat sprawnie rządził tym miastem? Stanisławów pozostawał zawsze w cieniu Lwowa i Krakowa, jednak na jego ulicach też wznoszono kamienice i secesyjne wille. Również i tu kwitło bogate życie kulturalne, aż przyszła okupacja sowiecka i wojenna apokalipsa a wraz z nią wygnanie stąd Polaków. Z wdzięcznością pisze Nicieja o piewcach Stanisławowa. Podkreśla wkład m.in. Tadeusza Olszańskiego, znanego polskiego publicysty, który ostatnio poważnie przyczynił się do mitologizacji grodu Rewery: jest autorem popularnych książek „Kresy kresów – Stanisławów” i „Stanisławów jednak żyje”.

Jeżeli o byłym Stanisławowie zawsze można było coś znaleźć i poczytać, to prawie doszczętnie pożoga II wojny światowej zniszczyła hetmańskie miasto Tarnopol. A jego historia została zatarta przez ideologię reżymów totalitarnych. W przypadku Tarnopola prof. Nicieja po raz pierwszy przedstawia ilustrowany obraz stolicy zachodniego Podola i jego mieszkańców. – Ta  książka to wyjątkowo płodny przykład współpracy historyka ze świadkami historii oraz ich potomkami. Źródła, do których dotarłem, nie znajdują się w żadnym archiwum państwowym, a jedynie w zbiorach prywatnych i albumach rodzinnych. Jestem przekonany, że była to jedyna droga, aby odsłonić wiele tajemnic zatopionej kresowej Atlantydy” – zaznaczył Nicieja.

Jeszcze jednym przykładem takiego podejścia było wieloletnie gromadzenie wszelkich publikacji oraz listów, zdjęć i wspomnień byłych mieszkańców Brzeżan i Borysławia. Jeszcze nikt przed Nicieją tak wszechstronnie nie przedstawił oblicza tych miasteczek galicyjskich. Oczekując na kolejne tomy „Kresowej Atlantydy”, liczymy też na prezentację pierwszego tomu we Lwowie, Stanisławowie, Brzeżanach, Tarnopolu, Borysławiu. Bowiem nie tylko uchodźcy z tych miast powinni cieszyć się z tej książki. Wśród współczesnych mieszkańców tych miast są zainteresowani historią własnych miejscowości.

Jaką jest zatem przyszłość Kresowej Atlantydy? Nawet jeżeli kiedyś obniży się poziom wody w oceanie geopolitycznym, to i tak nie zostanie ona nigdy odbudowana, podobnie jak starożytne Ateny czy Rzym. Ale ludzie na tych terenach chcą wiedzieć, kto jeszcze nie tak dawno temu chodził po tych samych ulicach i mieszkał w starych kamienicach i willach.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 3 (175) 12-25 lutego 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X