Książka przetrwa

Książka przetrwa

Z Grzegorzem Gaudenem, dyrektorem Instytutu Książki w Krakowie rozmawiał Krzysztof Szymański.

Panie dyrektorze, korzystając z pana pobytu we Lwowie, chciałbym, aby opowiedział pan naszym czytelnikom o swoich wrażeniach z ostatniego Forum Wydawców we Lwowie.
Jestem bardzo zadowolony z tego, że Polska była gościem honorowym na Forum Wydawców we Lwowie w roku 2013. Z tego co wiem, to po raz pierwszy było coś takiego jak gość honorowy. I była nim Polska. Mam odczucie, że pokazaliśmy bardzo dobrze polską literaturę i kulturę. We Lwowie było to bardzo znaczące także dla Polaków, że Polska zaprezentowała swoją mocną pozycję w kulturze. A obecność ministra kultury RP Bogdana Zdrojewskiego na otwarciu Forum zaświadczyła o naszym poważnym stosunku do tej imprezy.

Uważam, że corocznie odbywające się Forum ma bardzo wielkie znaczenie dla relacji polsko-ukraińskich, bo o tym jakie będą te stosunki decydują elity intelektualne.

Od pierwszego Forum zawsze pojawia się stoisko z polskimi wydawnictwami, są obecni autorzy, ich dzieła po polsku lub już w przekładzie na ukraiński.
Planujemy wydania przekładów najnowszych pozycji polskich autorów pod kątem Forum Wydawców. Wydanie to musi poprzedzać imprezę. Chodzi o to, żeby była możliwość zaproszenia tu autora, zrobienia spotkania z czytelnikami. Do Lwowa wtedy zjeżdżają się wszyscy ważni wydawcy z całej Ukrainy, dziennikarze, krytycy literaccy, pisarze. Jest to najlepsza okazja prezentacji współczesnej polskiej literatury i kultury. Jako Instytut Książki uważamy lwowskie Forum Wydawców za jedną z czołowych imprez. My, jako Instytut jesteśmy zobowiązani do reprezentowania polskiej książki na wielu największych targach tego rodzaju na całym świecie. Jesteśmy obecni we Frankfurcie, Paryżu, Londynie, Pekinie, a za tydzień wybieram się do New Delhi. Tam też Polska będzie gościem honorowy. Są to wielkie wydarzenia na rynku wydawniczym. Lwowskie Forum nie jest aż tak wielkie, ale dla nas zawsze ma ogromne znaczenie. Lwów jest na liście naszych priorytetów. Parę razy mieliśmy propozycję uczestniczenia w imprezach literackich w Kijowie. Ale tam to jakoś nie wychodzi. To dowodzi niezagrożonej pozycji lwowskiego Forum.

W jaki sposób lwowskie Forum jest propagowane wśród polskich pisarzy?
Czasami my proponujemy wyjazd do Lwowa, a czasami zgłaszają się do nas sami. Ale muszę powiedzieć, że ci wszyscy pisarze, którzy przyjechali z nami do Lwowa, są bardzo usatysfakcjonowani. Dla wielu z nich było to odkrycie Lwowa jako miasta, a po drugie – spotkania z polskimi i ukraińskimi czytelnikami we Lwowie uważają za niezwykle ważne.

Uważam, że Lwów obecnie pełni na Ukrainie rolę podobną do Krakowa w Polsce – jest takim centrum życia literackiego i wydawniczego.

Czy Instytut promuje pisarzy ukraińskich w Polsce?
Działamy również i na tym polu, staramy się zapraszać ukraińskich pisarzy do Polski, organizujemy im pobyt i spotkania z czytelnikami. Marzy mi się cykl przekładów współczesnych pisarzy ukraińskich w Polsce, bo dobrej promocji ukraińskiej literatury w Polsce właściwie nie ma. Polacy powinni poznać współczesną literaturę ukraińską i przez nią lepiej poznać samą Ukrainę.

Uważam książkę za najważniejszy twór kultury. Jeżeli mamy budować porozumienie pomiędzy różnymi krajami, to przede wszystkim przez książkę. Tak postrzegam misję Instytutu..

Ostatnio są pesymistyczne przepowiednie, że następuje zmierzch książek, że odchodzą. Ale jest to nieprawdą. Nie ma cywilizacji bez książki. Nie musi być to wydanie papierowe. Może być to forma elektroniczna i chwała Bogu, że teraz taka technika istnieje. Masa młodych ludzi na tabletach czyta książki i w tym sensie książka jako najważniejszy produkt cywilizacyjny przetrwa. Jestem co do tego przekonany.

Jaki jest cel pana wizyty we Lwowie?
Chcę rozmawiać o kolejnym Forum ze szczególnego powodu – w tym roku mija 90. rocznica urodzin Herberta, który urodził się we Lwowie, wychował tu i opuścił to miasto jako człowiek 20-letni. Jego myślenie i postawa życiowa zostały uformowane we Lwowie. Chciałbym, żeby z tej okazji współczesny Lwów sobie o nim przypomniał. Przybyłem również, żeby omówić kolejną ważną imprezę kulturalną, która od lat odbywa się w Drohobyczu, a mianowicie – Festiwal Schulzowski.

Herbert bardziej znany jest w Polsce. Na Ukrainie są jego przekłady?
Przekłady Herberta na ukraiński są. Chcemy teraz wypromować Herberta i to nie tylko we Lwowie, ale i w Czerniowcach na festiwalu poetyckim Celana, który odbywa się tydzień przed lwowskim Forum.

Dzięki Forum Instytut stał sie sponsorem mebli do Centrum Kultury i Dialogu Europejskiego w Stanisławowie.
Bardzo się cieszę, że się przydadzą. Bo wydało mi się naturalne, że musimy tu coś zrobić dla społeczności polskiej. Jestem poznaniakiem, więc osobą praktyczną. Pomyślałem, że skoro organizujemy stoisko na Forum, to zorganizujmy je w sposób praktyczny z korzyścią dla Polaków – po co mamy wypożyczać meble, kupmy je i zostawmy tu. I tak nadarzyła się okazja wyposażyć w meble Centrum w Stanisławowie.

Jeszcze jedna dobrą rzecz zrobiliśmy przy okazji Forum – ufundowaliśmy sprzęt dla Centrum Nauczania Języka Polskiego w Drohobyczu, który przysłużył się do stworzenie katalogu biblioteki, którą posiadają. Sprzęt wręczał panu Chłopkowi osobiście minister kultury i obecnie mają tam swój serwer. Jest on połączony z systemem Biblioteki Narodowej i wieloma innymi bibliotekami w całej Polsce. Więc w Drohobyczu mogą korzystać z katalogów bibliotek w Polsce, a w Polsce – z katalogu drohobyckiego Centrum.

Kolejna pana domena – to Festiwal Schulzowski w Drohobyczu.
Mówię to z głębokim przekonaniem, że Bruno Schulz jest jednym z największych pisarzy XX wieku w literaturze światowej. Żeby wesprzeć jego pozycję, Instytut Książki zamówił nowy przekład jego dzieł na język angielski. Dosłownie przed moim wyjazdem tu do Krakowa przyszło już to tłumaczenie autorstwa Madelaine Levine, wybitnej tłumaczki amerykańskiej. Teraz będziemy starali się wydać to w jakimś znanym wydawnictwie światowym. Mam nadzieję, że podniesie to prestiż Schulza na całym świecie.

Drohobycz jest miejscem do którego pielgrzymują ludzie z całego świata, żeby zobaczyć miejsce, gdzie żył Bruno Schulz, gdzie mieszkał, gdzie zginął i miejsca które opisał. Dlatego uważam, że należy wspierać festiwal Schulzowski w Drohobyczu, bo nie ma lepszej promocji polskiej kultury. Daje to możliwość pokazanie historii tych ziem i polskiej obecności tu przez setki lat przez postać tak wielkiego pisarza, jakim był Schulz. Pod koniec maja znów do Drohobycza zjadą ludzie z całego świata, żeby rozmawiać o nim i jego twórczości.

Schulz jest promowany nie tylko w Drohobyczu, ale dotarł już do Czerniowiec?
Jestem z tego bardzo zadowolony, bo pozwoliło to pokazać dwóch wielkich pisarzy światowych pochodzących z tych terenów: Celana i Schulza. Dwóch geniuszy literackich: Celan piszący po niemiecku w Czerniowcach i Schulz piszący po polsku w Drohobyczu. Nie są to twórcy jedynie literatury polskiej czy niemieckiej, a autorzy kanonu literatury światowej XX wieku.

Mieliśmy koncepcję pokazania Schulza w Czerniowcach. Chodziło nam o to, żeby przybliżyć tę postać na tamtych terenach. Stało się to również możliwe dzięki przekładowi twórczości Schulza na ukraiński dokonanemu przez Jurija Andruchowycza. Był to też pomysł Instytutu Książki. Przed kilku laty zorientowałem się, że nie ma Schulza na rynku wydawniczym Ukrainy. Te stare przekłady sprzed lat były bardzo różnej jakości. A jak tu mówić o kimś bez możliwości przeczytania jego utworów? Przekład Andruchowycza jest bardzo ceniony. Rozszedł się w nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy na Ukrainie. Uważam to za sukces, bo Schulz jest pisarzem bardzo trudnym w odbiorze i w przekładzie również. Finansowaliśmy również przekłady wszystkich zachowanych dzieł Schulza – jego korespondencji i esejów. Obecnie twórczość Schulza dostępna jest w całości na Ukrainie po ukraińsku.

Magia Schulza przyciąga coraz więcej ludzi z całego świata. Jest nawet jego przekład na język chiński.
To jest historia całkiem wyjątkowa. Jest taka osoba z Tajwanu, Wei-Yun Lin-Górecka, która przeczytała Schulza po angielsku, w tym nie najlepszym przykładzie. Urzekała ją jego twórczość i postanowiła przetłumaczyć go na chiński. Specjalnie przyjechała do Polski, żeby nauczyć się polskiego, bo orzekła, że przekładać trzeba z polskiego oryginału. Dokonała tego, a przy okazji ułożyła sobie życie w Polsce. O swoich trudnościach przekładu przygotowała specjalny referat na Festiwal do Drohobycza przed dwoma laty. Niestety nie dostała wizy i nie mogła przyjechać osobiście, ale ten referat został, odczytany. Podam taki prosty przykład: Schulz pisze o malinowym kolorze i soku malinowym. W Chinach nie mają pojęcia o soku malinowym. Jak to przekazać Chińczykom? To tylko jeden z takich przykładów z którymi się zetknęła w swojej pracy, bo wiele rzeczy jest „nieprzekładalnych”, bo nie ma odpowiedników.

Powróćmy do kwestii Forum Wydawców. Czy są już jacyś autorzy, nazwiska, które zobaczymy we Lwowie?
Głównym bohaterem Polski na tegorocznym Forum będzie Herbert. Mam już wstępną zgodę na przyjazd do Lwowa pani Herbertowej, małżonki poety. Też jest lwowianką, pochodzi z rodziny Dzieduszyckich. Towarzyszyła Herbertowi przez całe życie we wszystkich okolicznościach.

Czy nie ma zamiaru wydać wspomnień o mężu?
Obecnie powstaje biografia Herberta, którą przygotowuje Andrzej Franaszek, autor biografii Miłosza, i pani Herbertowa jest konsultantką tego dzieła. Przekazała Franaszkowi archiwa, zapiski, listy i notatki Herberta i na podstawie tego powstanie książka. Będziemy musieli jeszcze poczekać, bo Franaszek planuje ukończyć pracę w jakieś trzy lata. To musi potrwać. Będzie to bardzo ważna pozycja, która pokaże nam całą złożoność jego życia i jego postawę życiową.

Jego przeżycia w czasie okupacji sowieckiej, potem niemieckiej i znów sowieckiej, gdy zobaczył, że te ideały cywilizacji śródziemnomorskiej, które od zawsze były kultywowane we Lwowie, są brutalnie niszczone przez totalitaryzmy. Dla niego ideały humanistyki i estetyki były najważniejsze i to wyłania się z jego wierszy.

Czy Instytut Książki nie planuje wydania twórczości Herberta po ukraińsku?
Herbert był tłumaczony na język ukraiński. Ukazały się jego poezje i eseje. Rozmawiałem przy okazji z redaktorem pisma kulturologicznego „JI” Tarasem Woźniakiem o wydaniu numeru monograficznego poświeconego Herbertowi. Miałyby to być teksty o Herbercie, pisane przez ukraińskich literaturoznawców, ale i teksty polskich znawców jego twórczości przetłumaczone na ukraiński. Byłby to hołd dla jego osoby i zarazem jego promocja na Ukrainie. Umawiam się z redaktorem, żeby ten numer ukazał sie wcześniej. Chodzi o to, żeby był dostępny w Czerniowcach na festiwalu Celanowskim, a potem tu na Forum we Lwowie. Planujemy spotkanie autorów – z Polski i Ukrainy – podczas Forum i zrobienie takiej rozszerzonej prezentacji tego numeru.

Jakie inne plany wydawnicze ma Instytut?
Oprócz tej działalności promocyjnej zagranicą prowadzimy w Polsce działalność na rzecz budowy nowych bibliotek, rozszerzania i propagowania czytelnictwa. Jednym z aspektów naszej działalności jest wychowanie i wykształcenie nowej generacji tłumaczy z języka polskiego na inne języki, w tym i ukraińskiego. Mamy wielu dobrych tłumaczy z polskiego na ukraiński, ale chcemy rozszerzyć krąg tych ludzi. Bo tłumaczenie literatury to nie tylko dobre opanowanie obu języków. Należy tu mieć również rozeznanie historyczne, rozumieć okoliczności powstanie utworów itd.

Ostatnio aktualnym dla nas jest kształcenie tłumaczy na język turecki. W tym roku obchodzimy szczególną datę – 600 lat nieprzerwanych stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską i Turcja. Są to najdłużej trwające stosunki dyplomatyczne, które przetrwały okresy wojen, najazdów, nigdy ich nie zerwano. Nawet w czasie rozbiorów Polski Turcja nie uznała tego aktu. Jest taka ciekawostka, że w tamtych czasach w pałacu sułtana zawsze wywoływany był ambasador Polski, na co prowadzący ceremonię odpowiadał: „Jeszce nie przybył”.

Tu we Lwowie i na Kresach należało by o tym pamiętać, bo Polska i Turcja obchodzą to bardzo uroczyście. Na Targach książki w Stambule jesienią tego roku będzie specjalne stoisko Polski.

Jak pan postrzega współczesna literaturę ukraińską i czy ukraińscy autorzy są popularni w Polsce?
Popularni są bez wątpienia Andruchowycz, Żadan, Zabużko, jeszcze może Śniadanko. Ale uważam, że współczesna literatura ukraińska jest za mało znana w Polsce. Należałoby publikować więcej dobrych utworów.

Rozmawiał Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 3 (199) za 14-27 lutego 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X